Zmarł ppłk Roman Stasiak, przewodniczący Rady Kombatantów w powiecie tomaszowskim

Ppłk Roman Stasiak od 1989 r. był prezesem Wojewódzkiego Związku Sybiraków. Na Sybirze prawdopodobnie zginął jego ojciec. Sam spędził w Kazachstanie pięć lat. Wywieziono go w czasie drugiej deportacji w kwietniu 1940 r. Przed wojną mieszkał w Stołupcach nad Niemnem. Jego ojciec miał przeszłość legionisty i pracował jako policjant.

Jak kilka lat temu opowiadał naszej redakcji to wystarczyło, aby wywieźć jego rodzinę na wschód. Pan Stasiak przebył drogę przez tajgi i stepy Kazachstanu w kierunku miasta Karagandy. Mieszkał w ziemiance nad rzeką Iszym, gdzie łowił ryby. Pracował też przy wyrębie lasów łozowych i u miejscowej ludności.
- Ludzie nie byli tam źli, pomagali sobie nawzajem. Gorzej było z władzą, dla niej cały czas byliśmy wrogami ludu - opowiadał nam kombatant. Wspominał też głód, pracę za marną zupę z pokrzyw czy mróz dochodzący do minus 50 stopni Celsjusza. - Żeby przetrwać ten straszliwy chłód trzeba było nacierać się śniegiem - mówił.

Po ogłoszeniu zbrodni katyńskiej sytuacja zesłanych stała się jeszcze cięższa, zwłaszcza dla tych , którzy mieli odwagę o niej wspominać. Roman Stasiak trafił do łagru, gdzie pracował m.in. przy wyrębie lasów. Widział śmierć z chłodu, głodu i ogólnego wycieńczenia organizmu. Paradoksalnie uratowało go wątłe zdrowie. Wrócił do kraju i zamieszkał w Łodzi.

Ostatnio mieszkał w Inowłodzu, bardzo aktywnie włączał się w działalność kombatancką w Tomaszowie i powiecie tomaszowskim. Był przewodniczącym Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych w powiecie tomaszowskim. W 2011 roku został awansowany ze stopnia majora do podpułkownika.

Czytaj także: Tomaszowianie cierpieli w tajgach Sybiru

Pogrzeb ppłk. Stasiaka odbędzie się w przyszłym tygodniu w Inowłodzu.