Włodzimierz M., były naczelnik wydziału rozwoju przestrzennego i gospodarki nieruchomościami Urzędu Miasta w Tomaszowie Mazowieckim, poświadczył nieprawdę w decyzji o zmianie warunków zabudowy dla firmy E.-I., której prezesem jest były przewodniczący Rady Miejskiej w Tomaszowie. Pomóc mu miał w tym, pracujący w tym samym wydziale, podinspektor Robert S.
Tak przynajmniej twierdzi Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim, która po czternastu miesiącach żmudnego śledztwa postawiła pierwsze zarzuty w sprawie tzw. tomaszowskiej Wenecji. Obu podejrzanym grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Włodzimierz M., jako funkcjonariusz publiczny, według piotrkowskiej prokuratury, poświadczył nieprawdę w decyzji z kwietnia 2009 r. o zmianie warunków zabudowy wydanych w grudniu 2008 r., a dotyczących działki przy ul. Nowowiejskiej w Tomaszowie.
- Decyzję o zmianie warunków zabudowy stworzono później, antydatowano i potwierdzono, że była prawomocna. Tymczasem nie była prawomocna i nie była dostarczona żadnej ze stron postępowania. W istocie powstała bowiem około miesiąca później, w maju 2009 roku - mówi Tomasz Przytuła, naczelnik Wydziału V Śledczego Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Naczelnik wydziału rozwoju przestrzennego i gospodarki nieruchomościami Urzędu Miasta w Tomaszowie działał z upoważnienia prezydenta Rafała Zagozdona. W śledztwie nie ma jednak mowy - przynajmniej do tej pory - by gospodarz miasta miał ewentualnie ponieść jakąkolwiek odpowiedzialność.
- Na razie prokuratura postawiła zarzuty dwóm osobom, ale postępowanie jest w toku. Są przewidziane dalsze czynności, o których z uwagi na dobro śledztwa nie mogę mówić - dodaje naczelnik Przytuła.
Prokurator Sławomir Mamrot przyznaje, że w sprawie "Wenecji" nie można wykluczyć postawienia zarzutów kolejnym osobom, ale zaraz zastrzega, że nie można tego wykluczyć "podobnie, jak w każdym innym postępowaniu karnym". Ustaliliśmy, że śledczy czekają obecnie na kompleksową opinię biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Warszawie, na którą składa się ocena aż siedmiu różnych inwestycji prowadzonych w mieście.
Oprócz działki przy ul. Nowowiejskiej, na której firma byłego szefa rady miejskiej postawiła budynki mieszkalne, chodzi m.in. o budowę galerii handlowej przy ul. Barlickiego oraz inwestycje przy ul. Wysokiej, PCK czy rozbudowę zakładu garmażeryjnego przy ul. Dąbrowskiej. Na nieprawidłowości przy większości z nich zwracała już wcześniej uwagę Najwyższa Izba Kontroli.
Wygląda więc na to, że owa ocena biegłych znacznie wykracza poza sprawę samej "Wenecji" i może mieć przełomowe znaczenie dla finału prokuratorskiego śledztwa, a co za tym idzie - dla losu niektórych tomaszowskich decydentów...
Śledztwo w sprawie tzw. Wenecji wszczęto w styczniu 2010 roku po doniesieniu radnego Marcina Witki. Początkowo prowadzono je w kierunku przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. Chodziło m.in. o to, że grunty przy ul. Nowowiejskiej, na których przez długi czas nie dopuszczano budownictwa mieszkaniowe-go, sprzedano tanio jako zalewowe (po 26,18 zł za mkw.). Później jednak okazało się, że nie ma przeszkód dla inwestycji mieszkaniowych. Bloki postawiła tam firma byłego szefa rady miejskiej.
- Nie wierzę, że naczelnik M. zrobiłby cokolwiek bez wiedzy i zgody swoich mocodawców - mówi Witko.
Prezydent Tomaszowa Rafał Zagozdon o zarzutach dla byłego naczelnika i wciąż pracującego w urzędzie podinspektora dowiedział się od naszego reportera. Był zaskoczony.
- Słyszałem, że te osoby mogą być w kręgu podejrzeń, ale nic nie wiem o zarzutach - zapewnia prezydent. - Dopóki nie mam oficjalnego pisma, nie chcę komentować tej sprawy.
Zobacz także:
Haraśny usłyszał zarzut w sprawie Wenecji
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?