Boże Narodzenie w Tomaszowie i Opocznie: Wybieramy tańsze świętowanie [RAPORT]

Przeciętny mieszkaniec powiatu tomaszowskiego zarabia 2955 zł miesięcznie brutto, czyli około 2200 zł na rękę.
Tak przynajmniej mówią dane Głównego Urzędu Statystycznego za 2012 rok (najświeższe dostępne dziś dane dotyczące powiatów).
Mieszkaniec powiatu opoczyńskiego zarabia przeciętnie trochę mniej niż tomaszowianin i do dyspozycji ma 2930 zł miesięcznie. Jak te kwoty mają się do zarobków w województwie łódzkim czy też w całej Polsce?

Na koniec 2012 roku przeciętne wynagrodzenie w Polsce wynosiło 3521 zł, a w pierwszej połowie tego roku przeciętny mieszkaniec województwa łódzkiego zarabiał 3351 zł.
Dobra wiadomość jest jednak taka, że z roku na rok nasze pensje rosną. To także wynika z danych GUS. W 2010 roku mieszkaniec powiatu tomaszowskiego zarabiał średnio 2745 zł, rok później już 2833 zł, by w 2012 roku niemal dobić do 3 tys. zł. Czy w 2013 roku uda się tą barierę pokonać, dowiemy się dopiero za kilka miesięcy, ale patrząc na stale rosnącą płacę przeciętną, jest to bardzo prawdopodobne.

W powiecie opoczyńskim w 2010 roku mieszkańcy zarabiali średnio 2650 zł, rok później 2856zł (nawet więcej niż w Tomaszowie), a na koniec 2012 roku już 2930 zł, tutaj bariera do pokonania 3 tys. zł też jest niewielka.

Taniej jednak w marketach, ale w mniejszych sklepach lepsze produkty

Pytanie tylko, ile z tego naszego średniego wynagrodzenia przeznaczymy na zbliżające się święta?
- Miesięcznie zarabiam kwotę zbliżoną do średniego wynagrodzenia, niestety, po opłaceniu wszystkich rachunków plus niewielkiego kredytu zostaje mi na życie około tysiąc złotych i w zasadzie tyle musi mi wystarczyć na organizację świąt - mówi tomaszowianka, pani Ania, mama samotnie wychowująca 5-letniego synka. - Na szczęście w firmie w tym roku dostaliśmy bony podarunkowe na kilkaset złotych, będzie więc za co kupić prezenty.
Pani Ania przyznaje, że corocznie oszczędza na kupnie choinki (ma sztuczną od kilku lat i musi się nią zadowolić) i na świątecznych ozdobach (robi je razem z synkiem i babcią). Najtrudniej jej sprostać wymaganiom synka, który co rusz krzyczy oglądając reklamy w telewizji, że taką zabawkę chce mieć. - Nie ulegam jednak reklamom i kupuję, to z czego syn rzeczywiście będzie miał pożytek - dodaje.

Wigilię pani Ania spędzi razem z mamą, dzięki temu wspólnie zaoszczędzą na przygotowaniu stołu wigilijnego - Mama ma bardzo niską rentę, gdyby nie to, że święta spędzimy razem, nie wiem, czy mogłaby sobie pozwolić na świąteczne smakołyki - dodaje.

A na zaopatrzenie lodówki na czas świąt trzeba będzie w tym roku wydać o kilka procent więcej niż w ubiegłym roku, bo ceny, niestety, wzrosły.

Ze sporządzonych przez nas koszyków najważniejszych produktów, które trafiają na wigilijne stoły wynika, że najtaniej zrobimy zakupy w Biedronce, ale najdrożej zapłacimy tam za wędliny. Wiele rzeczy o wiele taniej niż w sieciach handlowych wyjdą nas, gdy kupimy je w miejscowych delikatesach, tańsze bywają tam choćby jajka.

W popularnych tomaszowskich Siódemkach ruch przedświąteczny niewielki.

- Klienci narzekają bardzo na ceny, że wszystko poszło w górę i nawet mimo świąt, kiedy robimy się bardziej rozrzutni niż na co dzień, dokładniej liczą każdą złotówkę - mówi sprzedawczyni. - U nas jakiś wielkich zakupów mieszkańcy nie robią. Teraz przed świętami najczęściej pytają o mak, zielony groszek i majonez, a więc artykuły potrzebne do ciast i sałatek. Lepiej sprzedają się też lepsze gatunkowo alkohole, kawa, słodycze, które dodawane są do paczek i podchoinkowych prezentów.

Pachnące, piękne drzewko z lat dziecięcych

W rodzinie pani Lidii Świątek z Opoczna na świąteczny stół, aby niczego na nim nie zabrakło, kobiety pracują zbiorowo. - Każda robi to co potrafi najlepiej - mówi pani Lidia. - Ja ponoć piekę najsmaczniejsze ciasta i to zadanie należeć będzie do mnie. Moja siostra robi świetną rybę po grecku i już nie możemy się na nią doczekać. Domeną mamy są zaś pierogi i uszka. Mimo, że wiele potraw zrobimy same, to i tak wydatek związany ze świętami będzie w tym roku większy niż w roku ubiegłym. Ale trudno się dziwić, bo przecież wszystko praktycznie podrożało.

Pani Lidia niezwykle miło wspomina święta z czasów swojego dzieciństwa. - Tęsknię za tamtym czasem, za żywym pachnącym drzewkiem i za świętami, które miały swój niepowtarzalny klimat i czar - dodaje pani Lidia. - Teraz to wszystko strasznie się skomercjalizowało. Drzewa z lasu zastępują choinki sztuczne i już nie ma tego pięknego zapachu co kiedyś, a i nam z wiekiem, takie odnoszę wrażenie, te święta trochę powszednieją. One na pewno są wielkim przeżyciem dla najmłodszych. Choinkę, niestety, będziemy mieć sztuczną i tak już jest od kilku lat. Co roku staramy się ją ubierać w innych kolorach, inaczej, by była jak nowa.

Trudno wyobrazić sobie święta bez prezentów pod choinkę. Każdy czeka na nie z niecierpliwością. Ich wartość - jak podkreślają nasi rozmówcy - nie musi być wielka. Tu bardziej liczy się sam gest, pamięć o rodzicach, dzieciach czy wnukach.
- Na upominki wydamy w granicach 300 złotych - mówi Anna Borysowska. - Dla dzieci będą to najprawdopodobniej książki, dla starszych kosmetyki. Mam nadzieję, że i mnie się coś od Mikołaja dostanie.

Z prezentów cieszyć się też będą w rodzinie Ewy i Antoniego Smolarków z Tomaszowa Maz. - Dostaniemy bon świąteczny wartości 500 zł i jak co roku przeznaczymy go właśnie na upominki -mówi pan Antoni. - Największą radość będą miały rzecz jasna wnuki. One na święta nie mogą się doczekać. Jak wszyscy zresztą...