„Wielkie wrażenie w mieście wywarła wiadomość o szantażu, jakiego dopuszczono się wobec dyrektora jednego z najpoważniejszych tomaszowskich zakładów przemysłowych. Dyrektor tej firmy otrzymał pocztą list anonimowy z żądaniem wypłacenia w ciągu kilku godzin zł. 2.000. W razie niezastosowania się do tego polecenia autor listu groził śmiercią dyrektorowi i jego żonie”.
Szczegóły tej bulwersującej sprawy podał łódzki dziennik „Ilustrowana Republika" w wydaniu z 28 października 1934 roku. Napisano w nim, że szantażysta domagał się złożenia tej dużej, jak na tamte czasy, sumy w restauracji Gila, mieszczącej się przy Szosie Warszawskiej (odcinek dzisiejszej ul. Warszawskiej od skrzyżowania z ul. Szeroką aż za tory kolejowe). Mimo wszystko szantażowany dyrektor nie uległ groźbom i skontaktował się z komisarzem tomaszowskiej policji.
Polecił on dyrektorowi, by przesłał do wspomnianej restauracji paczkę imitującą gruby plik banknotów. Jednocześnie restauracja została obstawiona przez policjantów. O określonej przez szantażystę godzinie zjawiło się w niej trzech chłopców, którzy zażądali wydania paczki. Restaurator zastosował się do żądania. Wówczas chłopcy udali się w kierunku miasta. Za nimi podążali wywiadowcy.
Jednak szantażysta, który obserwował chłopców niosących tę paczkę, zauważył, że są śledzeni i nie zjawił się po odbiór pieniędzy obok restauracji Kompy przy Placu Kościuszki, gdzie się z nimi umówił.
Rozpoznany w albumie przestępców
Czując, że w Tomaszowie grunt pali mu się pod nogami szantażysta postanowił kontynuować swój proceder na terenie sąsiedniego powiatu rawskiego. Wysłał podobny anonim do właściciela ziemskiego w Glinniku – Ożarskiego. Również jemu i jego rodzinie groził śmiercią. I chociaż także tutaj poniósł fiasko, to dzięki swojej przebiegłości i ostrożności znów nie wpadł w ręce stróżów prawa.
Władze policyjne ustaliły, że list do Ożarskiego doręczył jakiś furman tomaszowski, który miał zgłosić się po odbiór pieniędzy do sklepu Ulfa przy ulicy Spalskiej. Furman, wzięty w krzyżowy ogień pytań, zeznał, że list do Ożarskiego szantażysta pisał u krawca Taurowicza, zamieszkałego przy ul. Władysławskiej (dziś ul. Hugona Kołłątaja). Był on już znany tomaszowskiej policji m.in. ze współudziału w dokonanej dwa lata wcześniej głośnej kradzieży sukna z tomaszowskiej fabryki Matys, Jakubowski i S-ka.
Aresztowany przez policję Taurowicz potwierdził zeznania furmana, ale nie chciał podać nazwiska szantażysty. Oświadczył tylko, że poznał go w więzieniu w Piotrkowie, gdzie odsiadywał karę za różnie przestępstwa.
W końcu jednak przesłuchiwany krawiec rozpoznał szantażystę w okazanym mu albumie z fotografiami przestępców. Okazał się nim 23-letni Władysław Piaskowski. Rozesłano za nim listy gończe, w wyniku czego Wł. Piaskowski został ujęty w Piotrkowie Trybunalskim i osadzony w tamtejszym więzieniu.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?