Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka. Perypetie tomaszowskiego sklepikarza

Andrzej Kobalczyk
Tomaszów na pocztówce z okresu I wojny światowej.
Tomaszów na pocztówce z okresu I wojny światowej. Archiwum Andrzeja Kobalczyka
„Do sklepu kolonialnego Goldsmüntza w Tomaszowie weszło pewnego dnia w lutym r.b. dwóch ludzi i oświadczyli właścicielowi, że doszło do nich jakoby on przemycał do Tomaszowa z okolicy mąkę i chleb. Jeżeli im Goldsmüntz nie da 10 rubli, to doniosą o tej historyi na policyi. Goldsmüntz dał przybyszom 5 rubli, poczem ci odeszli”.

Tak zaczyna się prasowa relacja z sądowego procesu, który odbył się 103 lata temu przed sądem okręgowym w Piotrkowie i wzbudził duże zainteresowanie wśród mieszkańców Tomaszowa. W tym czasie miasto znajdowało się pod okupacją niemiecką. Na skutek prowadzonej od początku I wojny światowej rabunkowej gospodarki władz okupacyjnych tomaszowianom mocno doskwierał głód. Wszelkie zapasy żywności w mieście były rekwirowane na potrzeby niemieckiego wojska.

Próbowano temu zaradzić sprowadzając nielegalnie żywność z okolicznych wsi, a nawet z terenu austriackiej strefy okupacyjnej rozciągającej się za Pilicą. Było to dosyć intratne, acz niebezpieczne zajęcie dla przemytników, popularnie nazywanych szmuglerami. Ryzykowali oni życiem przekraczając skrycie okupacyjny kordon. Ponadto mogli być zadenuncjowani władzom zarówno oni, jak też odbiorcy przemycanych przez nich towarów. Doświadczył tego na sobie wspomniany na wstępie właściciel tomaszowskiego sklepu.

Między szmuglerami i szantażystami…

Jak napisano w wydaniu łódzkiego dziennika „Rozwój” z 24 kwietnia 1917 roku, dwaj szantażyści nie zadowolili się otrzymanym od niego okupem. Wkrótce wrócili do tego sklepu i zażądali od właściciela jeszcze pięciu rubli. Jednak sklepikarzowi było tego już za wiele. Udał się na policję i oskarżył prześladowców, znanych mu, zresztą, mieszkańców Tomaszowa.

Byli to: furman Lejzor Klügerman, krawiec Pinkus Złotnicki, rzeźnik Moszek Kleinberg oraz Lejbuś Mendel Birenzwajg. W trakcie rozprawy pierwszy z nich przyznał, że był u Goldsmüntza. Z otrzymanymi od niego pieniędzmi udał się do pobliskiego szynku, gdzie go oczekiwało całe towarzystwo. Według niego w szynku Złotnicki oświadczył, że okup jest stanowczo za mały i to on poszedł po drugie pięć rubli.

Podczas procesu Złotnicki nie przyznał się do winy. Oświadczył jedynie, że to Klügerman opowiedział mu historyjkę z wymuszeniem i dał 50 kopiejek, aby nikomu o tym nie mówił. Podobnie winę na Klügermana zrzucili pozostali oskarżeni. Poszkodowany sklepikarz zeznał pod przysięgą, że po raz pierwszy i drugi byli o niego Klügerman i Birencwajg.

„Prokurator uważa, że wina wszystkich oskarżonych jest dowiedziona (…) Wnosi dla Klügermana o 9 miesięcy więzienia i natychmiastowe zaaresztowanie. Dla dwóch pozostałych po 6 miesięcy więzienia. Po powrocie sądu z narady żona Klügermana błaga, aby męża nie aresztować, gdyż cała rodzina, t.j. 10 dzieci, zostaje bez środków do życia. Sąd skazał Klügermana na 6 miesięcy więzienia i zrezygnował z natychmiastowego zaaresztowania skazanego. Pozostałych oskarżonych uniewinniono” – napisano w relacji łódzkiej gazety.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka. Perypetie tomaszowskiego sklepikarza - Opoczno Nasze Miasto

Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto