Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Okrutna zemsta zazdrosnego kamienicznika

Andrzej Kobalczyk
Stefania Mielczarkówna i jej zabójca („Echo” z 15 sierpnia 1933 roku). Archiwum A. Kobalczyka
Stefania Mielczarkówna i jej zabójca („Echo” z 15 sierpnia 1933 roku). Archiwum A. Kobalczyka
W sobotni wieczór 13 sierpnia 1933 roku Tomaszów obiegła wieść o wstrząsającej tragedii, jaka rozegrała się w ogrodowej altanie na tyłach kamienicy przy ulicy Św. Antoniego 46 - pisze w cyklu "Historie odnalezione" Andrzej Kobalczyk.

O tym, co tam się wydarzyło można było przeczytać już następnego dnia w niedzielnym wydaniu łódzkiego dziennika „Ilustrowana Republika”. Relacja pod sensacyjnym tytułem: „Podciął gardło narzeczonej i popełnił samobójstwo” zawierała drastyczne sceny.

„Wczoraj, o godzinie 9 wieczorem dały się słyszeć głuche jęki w ogrodzie posesji przy ul. św. Antoniego 46. Posesja ta jest własnością rzeźnika Bizberga. Zaalarmowani lokatorzy wtargnęli do ogrodu, gdzie oczom ich przedstawił się straszny widok. W kałuży krwi leżały dwie osoby, mężczyzna i kobieta, dający słabe oznaki życia. Okazało się, że jest to 20-letnia Stefania Milczarek, zam. przy ul. Południowej 20 oraz 27-letni Mendel Bizberg, zam. przy ul. Bóźniczej nr 6 (…) Milczarkówna zmarła w drodze do szpitala, Bizberg zaś znajduje się w stanie agonji.” – donosiła na gorąco łódzka gazeta.

Początkowo sądzono, że kamienicznik M. Bizberg i robotnica fabryczna S. Mielczarkówna postanowili razem umrzeć. Poznali się w 1930 roku i od początku snuli plany zawarcia małżeństwa, jednakże na przeszkodzie stanęli rodzice obojga. Ojciec panny postawił M. Bizbergowi (wyznania mojżeszowego) warunek przejścia na wiarę chrześcijańską. Nie chcieli o tym słyszeć rodzice M. Bizberga grożąc mu wydziedziczeniem. Nie mogąc przełamać oporu rodziców nieszczęśliwa para spotkała się po raz ostatni w ogrodowej altanie. Tutaj kawaler poderżnął pannie, za jej zgodą, gardło brzytwą, a następnie w taki sam sposób chciał pozbawić się życia.

Tę wersję, podaną przez M. Bizberga i przytaczaną początkowo przez prasę, szybko zweryfikowało policyjne śledztwo. Okazało się, że jego próba samobójcza była mistyfikacją, gdyż dla uniknięcia kary okaleczył się jedynie powierzchownie i wkrótce doszedł do siebie. Wyszło także na jaw, że nieco wcześniej S. Mielczarkówna postanowiła zerwać tę znajomość i wyjść za mąż za poznanego w międzyczasie Polaka – katolika. Wywołało to oburzenie i chęć zemsty u porzuconego kamienicznika.

Na dwa dni przed popełnieniem morderstwa poprosił on listownie w łagodnym i uprzejmym tonie Milczarkównę, by się z nim spotkała w altanie jego ogrodu. „Świadczy to więc o tem, że Bizberg chciał swą ofiarę podstępnie ściągnąć w ustronne miejsce, a potem dokonać swego potwornego czynu. Tak więc twierdzenie Bizberga, iż była obopólna zgoda popełnienia samobójstwa, jest najzupełniej niewiarygodne” – konkludowała „Ilustrowana Republika” w pięć dni po tej głośnej tragedii.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto