Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Głośne ekscesy w tomaszowskiej siedzibie Temidy

Andrzej Kobalczyk
Komisariat policji przy ul. Jerozolimskiej 1 (zdjęcie z 1925 roku).

Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Komisariat policji przy ul. Jerozolimskiej 1 (zdjęcie z 1925 roku). Archiwum Andrzeja Kobalczyka
O ekscesach w tomaszowskim sądzie w czasach przedwojennych pisze Andrzej Kobalczyk.

Nieoczekiwany epilog miała rozprawa, tocząca się w listopadzie 1933 roku przed tomaszowskim sądem grodzkim. Orzekł on zapobiegawczy areszt dla podsądnego, oskarżonego o poważne oszustwo. Podczas wyprowadzania z siedziby sądu (zajmującego skrzydło magistratu przy ulicy POW) postanowił on uciec eskortującemu policjantowi. Aresztant, przypuszczając, że w zapełnionej publicznością poczekalni sądowej policjant nie użyje broni palnej, zaczął uciekać po krętych schodach. Jednak stróż prawa zareagował brawurowo; skoczył ze schodów i ciężarem swego ciała przewrócił uciekiniera, po czym go obezwładnił.

W artykule o tej głośnej sprawie, zamieszczonym 14 listopada tegoż roku przez łódzki „Express Ilustrowany”, napisano, że miała ona początek tydzień wcześniej. Tego dnia do zakładu zegarmistrzowsko-grawerskiego Kaufmana przy ul. św. Antoniego 9 zgłosił się nietypowy klient. Przedstawiając pisemne upoważnienie, opatrzone podpisami i stemplami, zażądał wykonania w krótkim czasie pieczęci jednego z pułków Wojska Polskiego.

„O tem oryginalnem, bądź co bądź niesamowitem zamówieniu dowiedziały się tutejsze władze policyjne, które zainteresowały się bliżej osobą, zamawiającą prywatnie pieczęcie wojskowe. Mężczyzna ów zgłosił się w oznaczonym przez Kaufmana terminie po odbiór pieczęci, jednakże jej nie otrzymał. Przez cały dzień osobnik ten był inwigilowany i dopiero wieczorem został zatrzymany i doprowadzony do komisariatu” – relacjonowała gazeta.

Dalej poinformowała, że tomaszowscy policjanci szybko ustalili jego nazwisko. Był to Marian, Eugeniusz Żaja vel Żajski, mieszkający na stałe w Częstochowie. Stamtąd przyjechał do Tomaszowa do swych dalekich krewnych.

„Jak się okazało, Żajski był już dwukrotnie karany więzieniem za oszustwo i przywłaszczenie. Żaja vel Żajski zapytany, w jakim celu obstalował tę pieczęć, oświadczył, że potrzebna mu była do „sfabrykowania” zniżek na przejazd kolejami. Pozatem przyznał się do sfałszowania dokumentu, którym legitymował się przed Kaufmanem, i na podstawie którego, żądał zrobienia pieczęci” - donosił łódzki dziennik.

W sądzie…wymuszał pieniądze na wódkę
Do bulwersującego incydentu doszło w tomaszowskim sądzie 7 kwietnia tego samego roku. Jak donosił łódzki dziennik „Ilustrowana Republika”, rozpatrywano tutaj sprawę Hieronima Kujdy, oskarżonego o kradzież wozu konnego na szkodę Bolesława Jakubczaka.

„Po ogłoszeniu wyroku, skazującego Kujdę na 6 miesięcy więzienia, podszedł w poczekalni sądu do Jakubczaka znany na tutejszym terenie awanturnik, Andrzej Pawełkiewicz, który (…) zadał mu kilka silnych uderzeń w pierś. Pod groźbą powtórzenia razów Pawełkiewicz usiłował wymusić od Jakubczaka tytułem wykupnego pieniądze na wódkę dla siebie i kolegów” – relacjonowała gazeta.

Podała też, że wobec odmowy Jakubczaka napastnik ponownie zadał mu kilka ciosów. Zaalarmowana policja natychmiast aresztowała Pawełkiewicza. Został osadzony w areszcie, by oczekiwać na proces w sprawie dokonanego pobicia i za znieważenie sądu.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto