Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyk: Praktykant zakłuty nożami przez byłych kolegów

Beata Dobrzyńska
Szpital miejski przy ul. Św. Antoniego – zdjęcie z 1927 roku. Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Szpital miejski przy ul. Św. Antoniego – zdjęcie z 1927 roku. Archiwum Andrzeja Kobalczyka
O mrożącym w żyłach morderstwie sprzed stu lat w Tomaszowie pisze w kolejnym odcinku Historii odnalezionych Andrzej Kobalczyk. Przypomnijmy, że historie publikowane w naszym cykli i wiele innych opowieści znaleźć można w najnowszej książce Andrzeja Kobalczyka "Sekrety Tomaszowa i Spały", którą znajdziemy w księgarniach.

Na początku września 1926 roku mieszkańcami Tomaszowa wstrząsnęła tragiczna śmierć młodego pracownika jednego z miejscowych biur. Zginął on z rąk swoich byłych kolegów. Sensacyjne okoliczności głośnego zabójstwa opisał 7 września tegoż roku łódzki „Express Ilustrowany”. Zapowiadał je już tytuł artykułu: „Bestjalskie morderstwo w Tomaszowie. 21-letni urzędnik biurowy zakłuty nożami przez pijanych ex-kolegów. Zbrodnia była aktem zemsty.- Mordercy zostali aresztowani”.

W artykule napisano, że ofiarą morderstwa, dokonanego poprzedniej niedzieli, był praktykant biurowy Zygmunt Król. O godzinie 15.00 wyszedł ze swojego mieszkania przy ulicy Skrajnej. Przechodząc sąsiednią ulicą Gołębią natknął się na czterech znajomych, którzy znajdowali się pod mocnym wpływem alkoholu. Między nimi było dwóch kolegów Króla, z którymi wcześniej zerwał kontakty. Powodem był zatarg na tle rywalizacji o pracę.

„Król przywitał się ze znajomemi, pomijając naturalnie kolegów z któremi się gniewał. Ci jednak ku zdumieniu młodzieńca sami na powitanie wyciągnęli ręce. Młodzieniec nie łaknął jednak nawiązania z nimi ponownie stosunków. Toteż uniknął im podania ręki. Nieszczęsny nie przewidział, jakie to mieć będzie dla niego tragiczne następstwo. Oburzeni tem ex-koledzy Króla obrzucili go gradem plugawych wymysłów. Reagując na powyższe, obrażony młodzieniec jednego z nich spoliczkował. Rękoczyn ów stał się hasłem do bestialskiej zemsty, jaką w następnej chwili wywarli na nim rozwścieczeni pijacy. Nagle w rękach ich zabłysły kastety i noże. Na oniemiałego Króla posypały się mordercze ciosy” – relacjonowała łódzka gazeta.

Napisała dalej, że nim zdołano zorientować się w sytuacji, ofiara mściwych kolegów już dogorywała na ziemi, a sprawcy zabójstwa uciekli. Zygmunta Króla niezwłocznie odwieziono do szpitala miejskiego przy ul. Św. Antoniego. Niestety, pomimo przeprowadzonej niezwłocznie operacji zmarł tam niespełna godzinę po zajściu. Dokonana nazajutrz sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci młodego tomaszowianina stały się rany tłuczone na głowie i trzy rany kłute w okolicy serca.

Energiczne śledztwo policji doprowadziło do aresztowania morderców. Ustalono, że na krótko przed dokonaniem zbrodni opuścili nielegalną melinę pijacką przy ulicy Gołębiej. „Zmarły Król pochodzi ze znanej w Tomaszowie rodziny mieszczańskiej. Sam prowadził się nienagannie, pracowitością i uprzejmością zaskarbiwszy sobie szacunek kolegów i pracodawców. Toteż śmierć jego wywarła głębokie wrażenie” – podkreślono na koniec w łódzkiej gazecie.

Warto dodać, że wymienione w relacji ulice Skrajna i Gołębia znajdowały się przed wojną w dzielnicy Wilanów (za parowozownią PKP i torami kolejowymi do Spały).

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto