„Krwawa tragedja miłosna w Tomaszowie Maz. Tomaszowianin uratował ojca emigrantki amerykańskiej i został jej kochankiem. Gdy niewiasta chciała z nim zerwać, postrzelił ją i sam targnął się na życie”. Takim krzykliwym tytułem opatrzono artykuł, zamieszczony na czołowym miejscu wydania łódzkiego dziennika „Ilustrowana Republika” z 1 maja 1932 roku.
Opisano w nim historię 43-letniej tomaszowianki – Rojzy Ell, zamieszkałej przy ulicy Warszawskiej 41. Jako młoda dziewczyna 25 lat wcześniej wyemigrowała do Ameryki, gdzie dorobiła się znacznego majątku. Młoda, urodziwa i bogata panna była tam wprost oblegana przez adoratorów. Jednak panna Ell odsuwała kwestię małżeństwa na dalszy plan.
Aż pewnego dnia otrzymała z Tomaszowa wiadomość, że jej ojciec jest poważnie chory i wzywa ją do siebie. Na miejscu dowiedziała się od lekarzy, że dla uratowania ojca niezbędne jest dokonanie transfuzji krwi. Po usilnych poszukiwaniach znalazł się kandydat, który za dość wysokim wynagrodzeniem wyraził zgodę na poddanie się zabiegowi przetoczenia krwi. Był nim Bonifacy Geroch, zamieszkały przy ul. Antoniego 35.
„Po dokonaniu operacji, p. Ell, wdzięczna za tak wielkie poświęcenie, zainteresowała się bliżej osobą Gerocha. Od tego czasu pomiędzy nimi zawiązały się bliższe stosunki. Pożycie kochanków było dość szczęśliwe, gdyż p. Rojza, mając w okolicy Tomaszowa 2 majątki ziemskie, oraz otrzymując pokaźne sumy pieniężne z Ameryki z tytułu procentów, pomagała Gerochowi materialnie” – relacjonował łódzki dziennik.
Napisano w nim dalej, że po pewnym czasie pomiędzy kochankami wyniknęły nieporozumienia na tle finansowym. Feralnego dnia panna Ell po dłuższej przerwie odwiedziła B. Gerocha. Zaczął on czynić jej wyrzuty, że wskutek transfuzji utracił zdolność do pracy. Dlatego domagał się od niej stałego subsydium.
„Rozmowa zamieniła się w ostrą sprzeczkę i w pewnym momencie Geroch schwycił rewolwer i oddał w kierunku swej kochanki 2 strzały, raniąc ją w czoło. Trzeci strzał oddał Geroch do siebie i padł nieprzytomny na ziemię. Gerocha w stanie bardzo ciężkim odwieziono do szpitala, p. Ell po nałożeniu opatrunku zostawiono na miejscu” – donosiła „Ilustrowana Republika”.
Z zazdrości o pannę ze Smardzewic
Do innej tragedii na tle miłosnym doszło 12 sierpnia 1931 roku na polach wsi Swolszewice pod Tomaszowem. Jak donosiła następnego dnia „Ilustrowana Republika”, znaleziono tutaj 21-letniego mieszkańca tej wsi - Jana Rittycha z ciężkimi ranami pleców i brzucha. Odwieziono go do tomaszowskiego szpitala, gdzie wkrótce zmarł.
Policyjne śledztwo wykazało, że wracał on późnym wieczorem od swojej narzeczonej ze Smardzewic. Pod Swolszewicami napadli na niego dwaj mieszkańcy tej wsi: Józef Wawrzyńczyk i Jan Robak. Zadali mu szereg ran bagnetem i nożem, po czym zbiegli. Wkrótce zostali odszukani i aresztowani. Jak się okazało, powodem tego zabójstwa była zazdrość o wspomnianą wcześniej mieszkankę Smardzewic.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?