Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciągnik artyleryjski FAMO wraca do życia

Beata Dobrzyńska
Silnik FAMO, zdaniem specjalistów, zachował się w świetnym stanie, z pewnością uda się go uruchomić
Silnik FAMO, zdaniem specjalistów, zachował się w świetnym stanie, z pewnością uda się go uruchomić Beata Dobrzyńska
Po 44 latach w nurtach Pilicy, kolejnych 22 latach "pod chmurką" ciągnik artyleryjski FAMO odzyska blask. Wszystko wskazuje na to, że uda się go uruchomić!

Ciągnik artyleryjski FAMO to jeden z trzech pojazdów z czasów II wojny światowej, który dzięki zacięciu Andrzeja Kobalczyka udało się wydobyć z Pilicy, a które znajdują się w Tomaszowie. W Muzeum hr. Ostrowskiego można podziwiać transporter Rosi, a w skansenie opancerzony ciągnik Lufcik. W kolejce do uruchomienia ponad dwadzieścia lat od wydobycia czeka ciągnik artyleryjski FAMO.

Pojazd ten utknął w korycie Pilicy pod Tomaszowem w okolicach Białej Góry podczas dramatycznej przeprawy wojsk niemieckich nad ranem 18 stycznia 1945 r. Już po wydobyciu go z głębin, okazało się, że jest to unikatowy egzemplarz w skali światowej. To największy wojskowy pojazd półgąsienicowy w czasie II wojny światowej. Niemcy wyprodukowali go około 3,6 tys. sztuk. Na świecie do dziś zachowało się zaledwie kilka sztuk. W Polsce to jedyny egzemplarz. Ważący 18 ton ciągnik był używany do holowania największych dział, a także do wyciągania najcięższych czołgów niemieckich z bagien. Po wydobyciu w1989 r. FAMO trafiło do Muzeum Wojska Polskiego, gdzie jednak nie doczekał się remontu. W końcu dzięki darowi przekonywania dyrektora Kobalczyka w 2008 roku wrócił do Tomaszowa.

Andrzej Kobalczyk zapewnia, że ostatnie lata, gdy ciągnik stał pod namiotem, nie były zmarnowane.
- W tym czasie gromadziliśmy dokumentację potrzebną do odrestaurowania ciągnika. Chcemy, żeby był w wersji jak najbardziej zbliżonej do oryginału - mówi Kobalczyk i dodaje, że dopiero w połowie tego roku otrzymali wytyczne konserwatorskie, zgodnie z którymi mogą przeprowadzić remont.

Dziś wiadomo już, że praktycznie na ma szans, by nadwozie mogło pozostać oryginalne. Jest tak zardzewiałe i zniszczone, że rozpada się w rękach. Będzie trzeba je po prostu wiernie odtworzyć.

Zaskoczeniem natomiast jest stan podwozia i elementów układu kierowniczego, napędowego. - Jesteśmy zszokowani, w jak dobrym stanie są poszczególne części. Wszystko kręci się w zasadzie za dotknięciem palca. W silniku nie brakuje żadnej części, której nie można by odtworzyć lub zdobyć - mówi Andrzej Misztela nauczyciel zawodu w ZSP nr 3, który każdą wolną chwilę wykorzystuje na prace przy pojazdach znajdujących się w skansenie. Pod jego okiem blask odzyskał unikatowy czołg T-34, który do Tomaszowa trafił z Muzeum Wojska Polskiego równocześnie z FAMO. Dziś jest jednym w Polsce tak dobrze wyposażonym czołgiem na chodzie i główną atrakcją skansenu.

Wszystko wskazuje na to, że niebawem dołączy do niego właśnie FAMO.
Zanim jednak do tego dojdzie pracowników i współpracowników skansenu czeka wielomiesięczna żmudna praca podzielona na etapy. Pierwszy, który obecnie jest realizowany to rozłożenie ciągnika na części pierwsze, dosłownie. Każda nawet najmniejsza część musi zostać sfotografowana i opisana. Dopiero po szczegółowej inwentaryzacji będzie można złożyć pojazd, zrekonstruować brakujące i zniszczone części, a potem pomyśleć o jego uruchomieniu. Andrzej Kobalczyk i Andrzej Misztela przypuszczają, że cały proces może potrwać nawet dwa lata.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto