Sąd Apelacyjny w Łodzi nie miał wątpliwości, że szef żelechlińskiego samorządu skłamał w oświadczeniu lustracyjnym i 3 listopada uznał złożoną przez Dziedzianowicza i jego obrońcę apelację za "oczywiście bezzasadną".
Tym samym prawomocne stało się orzeczenie sądu pierwszej instancji, który stwierdził, że Dziedzianowicz skłamał, oświadczając, że nie współpracował z organami bezpieczeństwa PRL. Za kłamstwo lustracyjne Sąd Okręgowy w Łodzi orzekł utratę przez Dziedzianowicza prawa wybieralności w wyborach do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego oraz w wyborach samorządowych na 4 lata. Zasądził też 4-letni zakaz pełnienia funkcji publicznej.
Pozbawienie funkcji publicznej następuje z dniem doręczenia prawomocnego orzeczenia podmiotowi właściwemu w sprawie pozbawienia osoby lustrowanej pełnienia tej funkcji. W tym przypadku więc sąd powinien doręczyć orzeczenie Radzie Gminy w Żelechlinku.
Rada powinna natomiast w tej sytuacji wygasić mandat radnego Dziedzianowicza. Jeśli tego nie zrobi, wojewoda wyda zarządzenie zastępcze stwierdzające wygaśnięcie mandatu. To jednak może być zaskarżone do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a potem do NSA. Czy radni w Żelechlinku zdecydują się grać na zwłokę na koszt podatnika? - wkrótce się okaże.
Sąd uznał, jak dowiódł IPN, że Dziedzianowicz przez 5 lat (1975-80) był tajnym i świadomym współpracownikiem SB o pseudonimie "Tenor" jako źródło informacji wydziału II (kontrwywiad). Pracował wówczas w produkujących broń zakładach w Niewiadowie.
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?