Po kilkudziesięciu latach opieki nad grobem swoich bliskich Władysław Kudlik, mieszkaniec Rokicin, nie może już zapalić znicza pamięci ciotki i wuja. Ich grób na parafialnym cmentarzu w Rokicinach Kolonii został zlikwidowany pół roku temu za plecami rodziny. Dziś w tym miejscu stoją nowe groby.
Władysław Kudlik ma 86 lat, wiele w życiu przeżył, wiele widział, zawsze był oddanym parafianinem, do kościoła chodzi bardzo często. Gdyby wiedział, że grobowiec jego wujostwa zostanie zniszczony, pewnie opłaciłby plac. Wydawało mu się jednak, że za darowiznę, jaką na rzecz parafii przekazała jego ciotka, należy jej się spokojny spoczynek. Niestety pomylił się.
- Ciotka kilkadziesiąt lat temu podarowała parafii 20 arów działki na budowę cmentarza. Każdy kolejny proboszcz po śmierci ciotki i wuja zapewniał nas, że za grób nie będziemy musieli płacić - wspomina pan Władysław. - Obiecaliśmy sobie, że będziemy o ich grobowiec dbać, aż sami zamkniemy oczy, tym bardziej, że ich najbliższa rodzina rozjechała się.
Nasz Czytelnik wspomina, że o grobowiec bliskich regularnie dbali, zmieniali kwiaty, palili znicze, na Wszystkich Świętych pomnik czyścili.
- Nowy proboszcz, który pojawił się kilka lat temu kilkukrotnie rozmawiał ze mną na temat działki przekazanej przez ciotkę. Przyznał, że ma tylko odpis aktu notarialnego, a potrzebna jest księga wieczysta, bo kuria nalega, żeby sprawy działek uregulować. Podpowiedziałem mu, że szukać - mówi pan Kudlik.
O tym, że grób ich wujostwa został zniszczony dowiedział się od ludzi we wsi. Gdy pośpieszył na miejsce, okazało się, że po prochach bliskich nie ma śladu.
- Od proboszcza usłyszałem, że grób był mocno zniszczony, a księgi nie udało się odnaleźć. Proboszcz zrobił to za moimi plecami i nie poczuwa się do winy, a ja nie mogę spać spokojnie - denerwuje się pan Władysław. - Chociażby jakąś tablicę wujostwu postawić - dodaje.
Ks. Marek Stępniak, proboszcz parafii Świętej Rodziny w Rokicinach Kolonii nie chciał komentować Dziennikowi Łódzkiemu okoliczności sprawy.
- Z panem Kudlikiem wszystko sobie wyjaśniliśmy, to starszy i schorowany człowiek, dobry parafianin, nie rozumiem, dlaczego ze sprawą zwrócił się do mediów. Nie będę sprawy komentował - uciął rozmowę proboszcz.
Faktem jest jednak, że pan Kudlik nawet nie wie, gdzie podziały się prochy jego bliskich.
- W Boga wierzę i będę wierzył, ale w słowa księdza już nie uwierzę - dodaje z rezygnacją.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?