MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na Pilicy przy moście żelaznym doszło już do trzech wypadków

Beata Dobrzyńska
Strażacy pomagali m.in. kobiecie, której kajak pękł na pół
Strażacy pomagali m.in. kobiecie, której kajak pękł na pół fot. Beata Dobrzyńska
Do trzech groźnych zdarzeń doszło w ostatnich dniach na Pilicy w okolicy mostu żelaznego w Tomaszowie.

Strażacy musieli wyciągać z wody kajakarzy, którzy utknęli przy szynie, zabezpieczającej niegdyś rumowisko kamieni, a dziś niebezpiecznie wystającej z wody.

Miłośnicy kajaków, którzy upodobali sobie Pilicę i organizują na niej spływy kajakowe, przez lata narzekali na okolice mostu żelaznego. Tradycją stało się, że kto chciał spłynąć od Tomaszowa w kierunku Spały i Inowłodza, musiał się nastawić na przeniesienie kajaka. W tym miejscu trzeba było z niego wysiąść i brzegiem przejść spory kawałek. Powodem było rumowisko kamieni, które zupełnie uniemożliwiało przepłynięcie tego odcinka rzeki. Trzy lata temu dzięki wspólnym siłom finansowym miasta i powiatu, dzięki naciskom organizatorów spływów kajakowych z roku na rok cieszących się coraz większym powodzeniem, udało się udrożnić przepływ rzeką z lewej strony koryta.

- Gdy poziom rzeki jest niski, rumowisko kamieni, które wciąż pozostało z jednej strony, widać wyraźnie i każdy kajakarz zdoła je zauważyć i ominąć. W tym roku ze względu na powódź, stan jest wysoki, a to powoduje, że kamienie są niewidoczne i na pozór rzeka wydaje się bezpieczna. Tymczasem turyści niespodziewanie natrafiają nawystającą szynę i na ucieczkę często jest już za późno. Nurt w tym miejscu jest bardzo szybki i osoby mniej doświadczone mogą mieć problemy z wyprowadzeniem kajaków - mówi Andrzej Ambroziak, prezes KS Amber, organizującego spływy.

W pierwszym niebezpiecznym zdarzeniu ucierpiał mieszkaniec Warszawy, który razem z kolegami wybrał się na spływ. Gdy grupa zbliżała się do mostu, tylko on nie zdążył odpowiednio ustawić kajaka i wpłynął środkiem pod most. W żelazną szynę uderzył bokiem, kajak zniekształcił się i uwięził go. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, najpierw rozcięli piłą kajak, a następnie wyciągnęli mężczyznę linami z mostu. Gorzej wyglądał kolejny wypadek, w którym brała udział para 30-latków z Warszawy. Nic nie przeczuwając płynęli środkiem rzeki, gdy zauważyli szynę, było już za późno. Kajak został przecięty w pół. Mężczyzna wpadł do wody, a nurt porwał go w dół rzeki. Na brzeg wydostał się sam z lekkimi potłuczeniami. Kobieta zdążyła się chwycić szyny. Na ratunek znów przyszli strażacy. W ostatnim wypadku także ucierpiały dwie osoby, ich kajak się wywrócił, a one wpadły do wody. Pomoc strażaków i tym razem okazała się niezbędna.

- Te trzy przypadki pokazują, że trzeba coś w tym miejscu zrobić, bo jest niebezpieczne - mówi Andrzej Ambroziak.

Jak mówią organizatorzy spływów, każdy, kto wypożycza kajak, jest instruowany, jak należy płynąć na tym odcinku. Niestety, mniej doświadczeni nie zawsze zapanują nad kajakiem i czasami źle się to kończy. W przypadku grup zorganizowanych nie ma tego problemu, ponieważ zawsze płynie instruktor, który zabezpiecza miejsce pod mostem i kieruje wszystkich lewą stroną.

Na tym odcinku za Pilicę odpowiada kierownictwo zapory wodnej z Smardzewicach. Organizatorzy spływów zapowiadają, że będą domagać się uporządkowania tego miejsca.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto