Strażacy musieli wyciągać z wody kajakarzy, którzy utknęli przy szynie, zabezpieczającej niegdyś rumowisko kamieni, a dziś niebezpiecznie wystającej z wody.
Miłośnicy kajaków, którzy upodobali sobie Pilicę i organizują na niej spływy kajakowe, przez lata narzekali na okolice mostu żelaznego. Tradycją stało się, że kto chciał spłynąć od Tomaszowa w kierunku Spały i Inowłodza, musiał się nastawić na przeniesienie kajaka. W tym miejscu trzeba było z niego wysiąść i brzegiem przejść spory kawałek. Powodem było rumowisko kamieni, które zupełnie uniemożliwiało przepłynięcie tego odcinka rzeki. Trzy lata temu dzięki wspólnym siłom finansowym miasta i powiatu, dzięki naciskom organizatorów spływów kajakowych z roku na rok cieszących się coraz większym powodzeniem, udało się udrożnić przepływ rzeką z lewej strony koryta.
- Gdy poziom rzeki jest niski, rumowisko kamieni, które wciąż pozostało z jednej strony, widać wyraźnie i każdy kajakarz zdoła je zauważyć i ominąć. W tym roku ze względu na powódź, stan jest wysoki, a to powoduje, że kamienie są niewidoczne i na pozór rzeka wydaje się bezpieczna. Tymczasem turyści niespodziewanie natrafiają nawystającą szynę i na ucieczkę często jest już za późno. Nurt w tym miejscu jest bardzo szybki i osoby mniej doświadczone mogą mieć problemy z wyprowadzeniem kajaków - mówi Andrzej Ambroziak, prezes KS Amber, organizującego spływy.
W pierwszym niebezpiecznym zdarzeniu ucierpiał mieszkaniec Warszawy, który razem z kolegami wybrał się na spływ. Gdy grupa zbliżała się do mostu, tylko on nie zdążył odpowiednio ustawić kajaka i wpłynął środkiem pod most. W żelazną szynę uderzył bokiem, kajak zniekształcił się i uwięził go. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, najpierw rozcięli piłą kajak, a następnie wyciągnęli mężczyznę linami z mostu. Gorzej wyglądał kolejny wypadek, w którym brała udział para 30-latków z Warszawy. Nic nie przeczuwając płynęli środkiem rzeki, gdy zauważyli szynę, było już za późno. Kajak został przecięty w pół. Mężczyzna wpadł do wody, a nurt porwał go w dół rzeki. Na brzeg wydostał się sam z lekkimi potłuczeniami. Kobieta zdążyła się chwycić szyny. Na ratunek znów przyszli strażacy. W ostatnim wypadku także ucierpiały dwie osoby, ich kajak się wywrócił, a one wpadły do wody. Pomoc strażaków i tym razem okazała się niezbędna.
- Te trzy przypadki pokazują, że trzeba coś w tym miejscu zrobić, bo jest niebezpieczne - mówi Andrzej Ambroziak.
Jak mówią organizatorzy spływów, każdy, kto wypożycza kajak, jest instruowany, jak należy płynąć na tym odcinku. Niestety, mniej doświadczeni nie zawsze zapanują nad kajakiem i czasami źle się to kończy. W przypadku grup zorganizowanych nie ma tego problemu, ponieważ zawsze płynie instruktor, który zabezpiecza miejsce pod mostem i kieruje wszystkich lewą stroną.
Na tym odcinku za Pilicę odpowiada kierownictwo zapory wodnej z Smardzewicach. Organizatorzy spływów zapowiadają, że będą domagać się uporządkowania tego miejsca.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?