MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wiedz, po co idziesz... Z Jerzym Głąbem o magii pielgrzymowania i przygodach w drodze

Joanna Dębiec
Joanna Dębiec
Z tomaszowianinem Jerzym Głąbem, który na Jasną Górę szedł już czterdzieści sześć razy, o magii pielgrzymowania i przygodach w drodze rozmawia Joanna Dębiec.

Jest pan chyba tomaszowskim rekordzistą w pielgrzymowaniu do Częstochowy?
Nie patrzę na to w takich kategoriach, ale rzeczywiście trudno byłoby znaleźć kogoś, kto był więcej razy. Niektórzy już poumierali albo zdrowie nie pozwala im iść wyruszyć w drogę ponownie.

Musi pan mieć świetną kondycję?
Ze zdrowiem nie jest już tak dobrze, jak kiedyś, ale na pielgrzymce nigdy nie miałem nawet pęcherzy na nogach. Pewnie pomaga w tym moja praca. Jestem listonoszem.

Nie kusiło pana kiedyś, by choćby kilometr przejechać samochodem?
Nie, zawszę idę.

Pamięta pan swoją pierwszą pielgrzymkę?
To było tak dawno temu...Pamiętam pielgrzymki z lat 60. Za rządów Gomułki były zakazane, groziły kary, a mimo to chodziło więcej ludzi niż dzisiaj. Teraz jest wolność, a pielgrzymów coraz mniej. Taka już chyba ludzka natura...

Pan jednak się nie bał i chodził...
Tak, bo wiedziałem, że Opatrzność czuwa. Nie można było zostać z tyłu, bo wtedy mogli złapać. Funkcjonariusze bezpieki nie wchodzili w zwartą grupę. W grupie siła.

Jakie przygody miał pan w drodze?
Kiedyś spałem w stodole, a rozszalała się potężna burza. Innym razem pielgrzymująca w mojej grupie pani doktor Blandyna Buchner uratowała życie synowi gospodarza, u którego nocowaliśmy. W ciało wbiły mu się widły. To cud, że lekarz był na miejscu. Karetka nie zdążyłaby tak szybko przyjechać. Pogotowie mieściło się 30 km od tej miejscowości.

Pielgrzymuje pan z rodziną?
Przez lata chodziłem z żoną i dziećmi, a mamy ich czworo. Teraz dzieci już się usamodzielniły, więc nie zawsze mogą z nami iść. Ale żona jest moim wiernym towarzyszem. Była na pielgrzymce trzydzieści sześć razy. Zresztą nasza miłość rozkwitła właśnie na pielgrzymce w 1974 roku.

Żona była jednak mniej razy na pielgrzymce niż pan ...
Tak, bo Helena rodziła przecież nasze pociechy. Dzieci niemalże od kołyski wyruszały z nami. Kiedyś zabrałem ze sobą czteroletniego syna. Był bardzo dzielny, szedł trzymając się moich szelek...

Po co chodzi pan na Jasną Górę?
Zawsze mam jakąś intencję...To nie jest rozrywka, jak ktoś chce iść tylko towarzysko, lepiej żeby pojechał nad zalew. Trzeba wiedzieć, po co się idzie.

Czy spełnia się to, o co pan prosi Boga w drodze?
Prędzej czy później zawsze...

Co musi zabrać ze sobą pielgrzym?
Wygodne buty i coś przeciwdeszczowego. A jeśli ktoś jest chory, musi pamiętać o lekach.

Co daje pielgrzymka?
Wycisza, daje energię ...A przede wszystkim pogłębia wiarę.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto