Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O strajku kobiet, pandemii i karcie praw rodzin rozmawiamy z Marcinem Witko, prezydentem Tomaszowa Maz.

bead
O strajku kobiet, pandemii koronawirusa, karcie praw rodzin oraz braku nagród dla nauczycieli rozmawiamy z Marcinem Witko, prezydentem Tomaszowa Mazowieckiego.

W całej Polsce trwają protesty kobiet, które wywołał wyrok TK w sprawie tzw. aborcji eugenicznej. Protestują również tomaszowianie i tomaszowianki, m.in. ustawiając się pod urzędem miasta. Jak ocenia pan te protesty?

Prezydent Marcin Witko: W każdym kraju demokratycznym jedną z form wyrażania opinii społecznej są protesty, bowiem każdy obywatel ma prawo do artykułowania własnego zdania. Wolność słowa, prawo własności, prawo do miru domowego czy prawo do prywatności są dla większości z nas czymś, na przekraczanie czego przez kogokolwiek absolutnie się nie zgadzamy. Są pewnego rodzaju świętością. Taką samą świętością jak dla mnie, mojej rodziny i wielu mieszkańców są wiara i kościół. Moim obowiązkiem jako prezydenta miasta jest dbanie o to, by każdy mieszkaniec, bez względu na wyznawaną wiarę, bez względu na poglądy polityczne i ideologiczne, kolor skóry czy narodowość miał poczucie bycia jednym z członków wspólnoty mieszkańców Tomaszowa Mazowieckiego. To oczywiście bardzo trudne zadanie, bo aby je zrealizować potrzebne są wzajemny szacunek, tolerancja, wyrozumiałość, wyrzeczenie się hejtu, czasami zwykła życzliwość i wzniesienie się ponad funkcjonujące powszechnie stereotypy. Zapewne protesty, również na ulicach naszego miasta, szybko nie ustaną. Jednak proszę wszystkich, którzy zdecydują się w nich uczestniczyć o zachowanie przede wszystkim maksymalnej ostrożności w trosce o zdrowie nas wszystkich. Spływające do mnie informacje nie są optymistyczne. Liczba osób zarażonych koronawirusem szybko rośnie i niestety coraz więcej osób przegrywa walkę z chorobą. Musimy bardzo uważać i chronić siebie i swoich bliskich. Proszę również o wzajemny szacunek, szacunek również do tych, którzy mają inne poglądy. Proszę i apeluję do wszystkich stron sporu o rozwagę. Nie ma zgody na przemoc, nie ma zgody na nienawiść, tą w czynach i tą w mowie. Przed nami zapewne trudne tygodnie, może miesiące. Musimy być razem, aby ten czas jakoś przetrwać.

Wyrok Trybunału to kolejny przykład próby ograniczenia praw obywateli. Wcześniej za przyzwoleniem rządzących w państwie samorządy przyjmowały uchwały antyLGBT, czasami pod przykrywką Samorządowej Karty Praw Rodzin. Kartę taką przyjęła również Rada Miejska Tomaszowa, a w związku z tym miasto może stracić dofinansowanie na inwestycje, o które walczy z tzw. funduszy norweskich. Jak dziś Pan ocenia przyjęcie Karty?

- Jeżeli chodzi o Samorządową Kartę Praw Rodzin to sytuacja nie jest jednoznaczna. Wierzę, że intencją jej przyjęcia przez radnych było dobro rodziny, nie dyskryminacja. O dofinansowanie cały czas się staramy – na tym teraz się skupiamy, bo żeby w ogóle o te środki zawalczyć musimy mieć dobrze przygotowany wniosek. Bez tego kwestie pozamerytoryczne, nie będą miały znaczenia. Natomiast chce to bardzo mocno podkreślić – w naszym mieście nie ma mowy o dyskryminacji kogokolwiek. Ze względu na zamieszanie medialne z tym dokumentem, chcemy wprowadzić zmiany, które nie pozostawią złudzeń co do intencji. Podkreślić zarówno wartości rodzinne jak i kwestie równościowe. Jedno nie wyklucza drugiego. Myślę, że w najbliższym czasie, może jeszcze nie na tę sesję, ale kolejne, przedstawię radnym naszą propozycję.

Głównym tematem obecnie jest jednak trwająca pandemia. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale wciąż w naszym mieście nie brakuje koronasceptyków, którzy nie noszą maseczek, negują konieczność testowania, nie wierzą, że w tomaszowskim szpitalu brakuje łóżek. Pan przeszedł COVID-19. Co Pan im powie?

- Bardzo proszę o rozsądek, jeżeli nie przejmujemy się zdrowiem swoim, to pomyślmy o swoich bliskich, osobach z otoczenia. Niemal codziennie padają rekordy liczby osób zarażonych. Maseczka nie zrobi nam krzywdy, a jeżeli istnieje choć cień szansy, że kogoś uchroni – to nikt nie powinien mieć wątpliwości, czy ją nosić czy nie. Osoby silne przejdą to lepiej czy gorzej, ale dla osób słabych jest to choroba śmiertelna. Myślmy przede wszystkim o nich.

W jaki sposób miasto pomaga osobom starszym i niesamodzielnym, które z powodu pandemii zostały dziś w pewnym stopniu uwięzione w domach?
- Uruchomiliśmy pomoc, można dzwonić pod infolinię Urzędu Miasta (605335693), do Wydziału Spraw Społecznych (513365360), do MOPS (44 723-34-89, 44 723-73-53, 44 719-57-59 w godz. 7.30-15.30, poza godzinami pracy placówki – 503-512-714, 500-750-695) oraz do Związku Harcerstwa Polskiego (500 463 773) – pomagamy w miarę potrzeb – w robieniu zakupów, dowożeniu obiadów, wykupowaniu leków itd. Uruchomiliśmy również wolontariat, każdy kto chce pomóc może zgłosić się do nas mailowo lub telefonicznie ( [email protected], 44 726 25-75, 44 725 25-76). Każdy ochotnik otrzyma instrukcję działania oraz niezbędne środki ochrony.

Wśród mieszkańców naszego miasta w tej chwili skutki pandemii najbardziej odczuwają m.in. restauratorzy i właściciele pubów. Czy miasto planuje jakieś formy wsparcia dla nich, oczywiście w ramach posiadanych przez siebie możliwości?

- Od pierwszego lockdownu staramy się pomagać przedsiębiorcom, tak jak możemy, czyli poprzez stosowanie różnych ulg: odroczeń płatności czy rozłożenia ich na raty. Podchodzimy do tych kwestii bardzo indywidualnie i badamy każdą sprawę. Każdy z nas może też pomóc dokonując zakupów lokalnie i zamawiając jedzenie na wynos. Sam to robię i zachęcam wszystkich, którzy mogą, do podobnego wsparcia.

Od kilku miesięcy słyszymy o finansowych skutkach pandemii, która odbija się na budżecie miasta. Czy dziś możemy oszacować, jak duży spadek dochodów czeka nas na koniec roku? I z jakiem stanem kasy miejskiej wejdziemy w nowy rok?

- Sytuacja nie jest dobra. Nic też nie wskazuje na to, żeby była w najbliższym czasie lepsza. Tylko w jednym miesiącu wpływy z podatków były większe niż wskazywał plan. Wszystkie pozostałe to ciągłe spadki. Myślę, że możemy już mówić o braku kilku milionów. Na koniec roku będziemy znali dokładne liczby. Staramy się dlatego wprowadzać oszczędności. To ciężki czas również dla wszystkich samorządów.

W ostatnich dniach mieszkańców zbulwersowała informacja o dodatkach specjalnych dla wiceprezydentów, skarbnika i sekretarza. Zestawiono je z brakiem nagród dla nauczycieli. Jak Pan to skomentuje?

- Tak jak już mówiłem, nie dziwię się reakcjom mieszkańców. Takie celowe zestawienie informacji zawsze będzie budzić emocje. Dodatki, o których mowa przyznawane są na tych stanowiskach od 1990 roku. To element wynagrodzenia. Nie nagroda. Nikomu, ani w oświacie, ani w urzędzie nie zabraliśmy dodatków. Kiedy były likwidowane gimnazja walczyliśmy o każde miejsce pracy. Ale nagrody i premie, o ile nie są składnikiem wynagrodzenia, zamrożone mają wszyscy. Bez tych dodatków, wiceprezydenci mieliby takie pensje jak dyrektorzy, kto chciałby wtedy pełnić takie funkcje? Nie możemy spłaszczać struktury wynagrodzeń. Być może będzie trzeba podjąć dalsze kroki, nic nie jest w obecnej sytuacji wykluczone. Wynagrodzenia w samorządzie zawsze wzbudzają emocje. Nikt nie patrzy na kwoty netto tylko brutto bo one bardziej bulwersują. Pojawiły się głosy, że te dodatki są wyższe niż pensje niektórych pracowników urzędu – to nieprawda. Bardzo mi przykro, że ta kwestia została tak przedstawiona i wykorzystania politycznie, bo we wszystkich urzędach – bez względu na sympatie polityczne rządzących – te kwestie wyglądają podobnie. W Łodzi, Krakowie, Poznaniu czy Warszawie również.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto