Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejna doba poszukiwań górnika w kopalni Biała Góra nie przyniosła efektu

Beata Dobrzyńska
Pomimo trwającej od ubiegłego czwartku akcji poszukiwawczej ciała młodego górnika nie udało się odnaleźć
Pomimo trwającej od ubiegłego czwartku akcji poszukiwawczej ciała młodego górnika nie udało się odnaleźć fot. Beata Dobrzyńska
Dramatyczne słowa dyżurny tomaszowskiej straży pożarnej usłyszał kwadrans po godzinie jedenastej w czwartek, 28 kwietnia.

Z relacji wynikało, że mężczyzna wpadł do jednego ze zbiorników wodnych na terenie kopalni Biała Góra w Smardzewicach. Na miejsce natychmiast pospieszyły zastępy strażaków. Gdy dojechali, okazało się, że po 34-letnim górniku nie ma już śladu. Do tragedii doszło około półtorej godziny wcześniej...

- Bóg chyba zabiera do siebie najlepszych - mówi jedna z bliskich 34-letniego Pawła. Pogodny, otwarty, pracowity, cudowny człowiek, świetny ojciec, dobry kolega.

Z ust znajomych młodego górnika płyną same dobre opinie. Wszyscy są wstrząśnięci śmiercią Pawła i okolicznościami wypadku. Wielu wciąż nie wierzy, że do tego doszło. Mają nadzieję, że Paweł gdzieś się odnajdzie. Był zbyt młody, by odchodzić.

W kopalni Biała Góra pracował już 15 lat, od kiedy tylko skończył szkołę. Był operatorem urządzenia przeróbki i obsługi pras kaolinowych. Tego dnia, w czwartek, Paweł jak zwykle przyszedł do pracy na 7 rano. W nowym domu, do którego wprowadzili się przed świętami, została żona i dwóch małych synków. Jednak zamiast na swoje stanowisko pracy razem z kolegami zszedł do jednego z wyrobisk. Trzeba było wykonać odwierty, by założyć w nich ładunki wybuchowe. Niestety niewiele tego dnia udało się zrobić...

Z informacji, jakie udało się ustalić inspektorom Wyższego Urzędu Górniczego, wynika, że młody górnik pracował tego dnia na stanowisku pomocnika operatora maszyny wiertniczej.

- Na to stanowisko nie trzeba mieć żadnych specjalnych uprawnień. Trzeba być tylko przeszkolonym m. in. z zasad bhp. Z naszych informacji wynika, że takie przeszkolenie górnik przeszedł - mówi Marian Jasinowski, wicedyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Kielcach. - Z zeznań świadków wynika, że górnik przebywał w pobliżu dokonywanego odwiertu, gdy nagle zapadła się pod nim ziemia. Prawdopodobnie woda podmyła brzeg, utworzył się lej, który wciągnął górnika. Stało się to tak szybko, że operator maszyny nawet nie zauważył momentu, w którym jego kolega zniknął - mówi wicedyrektor.

Jakichkolwiek śladów górnika już ponad tydzień szukają najlepsi nurkowie w Polsce. Na miejscu są m.in. nurkowie i ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego ze Śląska oraz nurkowie z firmy z Płocka, wyspecjalizowanej w ratownictwie podwodnym.

- To najlepsi specjaliści w Polsce, którzy doskonale znają się na swojej pracy - podkreśla Marian Jasinowski, który przez kilka dni przyglądał się poszukiwaniom. Nurkowie pracują w bardzo trudnych warunkach, przy niemal zerowej widoczności i głębokości zbiornika wynoszącej nawet do kilkunastu metrów. Do tego brzeg w każdej chwili może się obsunąć, tak jak stało się to na początku tego tygodnia.

Wszyscy w napięciu czekają na jakikolwiek sygnał z wyrobiska. Emocje wzbudziły kawałki trzonka łopaty i czapka, które w weekend znaleźli nurkowie. Najprawdopodobniej właśnie tę czapkę miał na sobie feralnego dnia 34-letni Paweł.

Rodzina młodego górnika jest zbulwersowana sposobem, w jaki została potraktowana przez dyrekcję kopalni. Jak twierdzą osoby związane z rodziną, zarówno ojciec jak i żona o wypadku dowiedzieli się od osób postronnych i to dobrych kilka godzin po wypadku. Gdy przybyli na miejsce, nie było już szans na odnalezienie górnika żywego.

Według rodziny, do wtorku nikt z dyrekcji nie kontaktował się z żoną zmarłego, dopiero po ostrej interwencji bliskich, przedstawiciele kopalni odwiedzili wdowę. Także dopiero we wtorek szwagier górnika dostał oficjalną zgodę na przebywanie w miejscu poszukiwań. Wcześniej ojciec górnika, sam emerytowany pracownik innej kopalni, został wyproszony z wyrobiska. Codziennie czeka przy szlabanie na jakiekolwiek wieści o synu. O efektach poszukiwań rodzina dowiadywała się własnymi kanałami...

- Chyba nie tak to powinno wyglądać. To skandal, że nikt nie miał odwagi powiedzieć wprost, co się stało i jakie są szanse na odnalezienie - mówi bliska osoba z rodziny Pawła.

Dlaczego doszło do wypadku? Czy odwiert wykonywany był w złym miejscu, a co za tym idzie górnik, który zabezpieczał prace, był narażony na wypadek? Może to pracodawca nie zadbał o bezpieczeństwo swoich podwładnych? Co działo się między godziną 9, o której z zeznań świadków miało dojść do wypadku, a godziną 11, gdy zdarzenie zgłoszono w straży pożarnej?

Pytań jest wiele, okoliczności wypadku są dziś szeroko komentowane nie tylko w rodzinnych Smardzewicach, ale i w Tomaszowie, gdzie Paweł miał wielu znajomych. Pracownicy kopalni, choć anonimowo nie szczędzą słów goryczy wobec kierownictwa kopalni.

Przedstawiciele rodziny nie chcą oficjalnie komentować samych okoliczności wypadku. Przyznają, że sami już słyszeli różne wersje. Jak było naprawdę? Liczą, że ustali to prokuratura, inspektorzy WUG oraz Państwowej Inspekcji Pracy, a wobec winnych zostaną wyciągnięte konsekwencje.

To, czy w kopalni doszło do niedopełnienia obowiązków poprzez zignorowanie zasad bhp przez pracodawcę i do narażenia pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia ustali prokuratura w Tomaszowie, która właśnie w tym kierunku wszczęła śledztwo. Śledczy nie ujawniają jednak na razie żadnych ustaleń.

Na naszym forum rozgorzała zacięta dyskusja. Większość internautów uważa, że przyczyną tragedii mogło być ignorowanie zasad bhp przez kierownictwo kopalni (58 proc.) - wynika z naszej sondy. Tylko 4 proc. przyznaje, że to pracownicy mogli zignorować zasady bhp. 7 proc. uważa, że to splot niezawinionych przez nikogo okoliczności. 36 procent głosujących pozostawia wyjaśnienie wypadku specjalistom.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto