Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Ostatnie słowa bandyty grasującego pod Spałą

Andrzej Kobalczyk
Funkcjonariusze Policji Państwowej ze Spały. Lata 20. ub. wieku. Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Funkcjonariusze Policji Państwowej ze Spały. Lata 20. ub. wieku. Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Przed 90 laty w okolicach Spały i Rzeczycy siali postrach groźni bandyci. O okolicznościach ujęcia jednego z nich pisze Andrzej Kobalczyk w kolejnej części "Historii odnalezionych"

Przed 90 laty w okolicach Spały i Rzeczycy siali postrach groźni bandyci. Ich ujęcie przybrało nieoczekiwany, sensacyjny obrót. Napisano o tym w artykule pt. „Spowiedź bandyty spod Spały”, zamieszczonym 22 sierpnia 1928 roku przez wydawany we Lwowie dziennik „Chwila”. Powołując się na doniesienia łódzkiego „Kurjera Wieczornego” lwowska gazeta podała, że wspomniana wcześniej banda została osaczona podczas policyjnej obławy.

„Jeden z bandytów, którzy urządzali napady w pobliżu Spały, otoczony przez policyę we wsi Rzeczyca, wyszedł był z rewolwerem ze stodoły i oświadczył, że się podda, o ile mu policya nie przeszkodzi w skreśleniu krótkiego życiorysu. Poczem, podpisawszy się po ostatnim zdaniu – odebrał sobie życie wystrzałem” – napisano w lwowskiej „Chwili”. Przytoczono także treść pisemnego, przedśmiertnego oświadczenia bandyty.

Okazał się nim 26-letni Aleksander Surowy, urodzony w Jarosławiu, wyznania greko-katolickiego. Napisał, że miał wyjątkowo trudne dzieciństwo. Ukończył siedmioklasową szkołę w Jarosławiu. Niestety, podczas walk o Przemyśl w 1915 roku jego ojciec dostał się do niewoli rosyjskiej i już z niej nie powrócił. Pozostawione przez niego pieniądze na utrzymanie rodziny i wykształcenie dzieci matka A. Surowego przepuściła wraz ze swoimi kochankami.

„Mając lat piętnaście musiałem pracować ciężko na chleb, lecz i jego nie miałem, gdyż matka pieniądze brała i zawsze przepiła. Więc zapoznałem się z chłopakami niższej kategorii. Nauczyli mnie oni kłamać, jak również kraść, więc głodny, bosy i goły wyjeżdżałem do Czech, do Berna – tam dopiero pierwszy raz sam na siebie zarobiłem, choć przykro mi było, lecz musiałem” – wyznawał młody bandyta.

Napisał dalej, że w swoim życiu popełnił wiele kradzieży, zaś w wolnej Polsce dokonał sześć włamań do kas. Za jedno z nich został skazany na karę więzienia, którą odsiadywał w Przemyślu. Tam zaprzyjaźnił się z niejakim Janem Pawłowskim, z którym w 1922 roku zorganizował udaną ucieczkę.

„Gdy zbiegłem z Przemyśla udałem się wraz z Pawłowskim Janem do wsi Rzeczycy i stąd wychodziliśmy na drogi rabować pieniądze na życie; pieniądze braliśmy tylko Żydom. Pierwszy napad nasz był na Żydów koło Inowłodza, drugi za Pilicą, także koło Inowłodza, trzeci był w lesie na drodze koło wsi Konewka. Tam postrzeliłem Żydów, ilu nie wiem, lecz strzelałem dlatego, że stać nie chcieli. Stamtąd wróciłem wraz z Pawłowskim do Rzeczycy i tu zostaliśmy osaczeni przez policyę (…) Pawłowski zdecydował się na poddanie, lecz ja postanowiłem sobie życie odebrać, więc to wykonam.” - napisał w swoim ostatnim słowie.

Czy ten groźny bandyta rzeczywiście tak zakończył swoje życie? A może jego przedśmiertna „spowiedź” była tylko dziennikarską mistyfikacją…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto