Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fragment mostu żelaznego w Tomaszowie ocalony. Trafił do Skansenu Rzeki Pilicy [ZDJĘCIA]

Beata Dobrzyńska, Skansen Rzeki Pilicy
Fragment mostu żelazny trafił do Skansenu Rzeki Pilicy
Fragment mostu żelazny trafił do Skansenu Rzeki Pilicy Beata Dobrzyńska
Do Skansenu Rzeki Pilicy trafiły w poniedziałek ważące ok. 10 ton fragmenty kolejowego mostu żelaznego nad Pilicą. Niebawem przęsło zostanie odnowione i będzie koleją atrakcją skansenu.

To nie było łatwe przedsięwzięcie. Ważące ok. 10 ton fragmenty kolejowego mostu żelaznego nad Pilicą, trafiły w poniedziałek do Skansenu Rzeki Pilicy. Ten cenny eksponat o 130-letniej historii udało się pozyskać dzięki staraniom dyrektora placówki. Gdyby nie odważny pomysł, i ten fragment z pewnością, decyzją władz PKP, trafiłby na złom, po tym, jak stary i wysłużony most zastąpił nowszy, którego budowa właśnie się zakończyła. Na decyzję władz PKP przyszło czekać od lipca, ale gdy decyzja zapadła, nadszedł czas na przenosiny. Potrzebny był tir z naczepą oraz dźwig. A że zadanie łatwe nie było, świadczyć może fakt, że ciężarówka z żelaznymi elementami, przecisnęła się przez drewnianą bramę skansenu dosłownie na milimetry.

- Element mostu, który udało nam się pozyskać, to tzw. rama portalowa przęsła najazdowego od strony Tomaszowa - mówi Andrzej Kobalczyk, dyrektor Skansenu Rzeki Pilicy. -Na razie nie prezentuje się ciekawie, ale mamy zamiar go odrdzewić, oczyścić, pomalować, pospawać i oczywiście postawić. W naszym skansenie stoją już fragmenty mostów żelaznych z Brzustówki oraz Czarnocina, ale ten będzie zdecydowanie największy. Nie znam w Polsce muzeum, które miałoby fragmenty mostów żelaznych.

Od kilku miesięcy w Skansenie trwają prace badawcze związane z mostem żelaznym, otwarta została m.in. wystawa poświęcona żelaźniakowi, na której można zobaczyć zdjęcia, mapy i eksponaty z nim związane. Spod mostu podczas jego demontażu udało się wydobyć m.in. stary klucz do szyn oraz kolejowe śruby, żelazne nity i… aluminiową papierośnicę - dzieło radzieckiego żołnierza. Tomaszowianom most jest dobrze znany, szersza publiczność zna go choćby z serialu “Czterej pancerni i pies”.

Również dzięki badaniom udało się ustalić dokładny wiek żelaźniaka, który jak się okazało został wybudowany w 1887 roku, a nie jak wcześniej sądzono w 1885 roku. Owszem linia kolejowa z Tomaszowa została oddana w 1885 roku, ale na początku nad Pilicą przez dwa lata stał most drewniany. Most był wybudowany jako jeden z elementów powstającej wtedy Kolei Iwanogrodzko-Dąbrowskiej, łączącej Dęblin z Dąbrową Górniczą poprzez Koluszki i Tomaszów

Czytaj także: Most żelazny w Tomaszowie przeszedł do historii

W grudniu 1914 roku został zniszczony przez wycofujące się wojska rosyjskie. Po odbudowaniu przez Niemców został ponownie uruchomiony latem 1915 roku.

Największego jednak uszczerbku most ten doznał podczas II wojny światowej. Jedno z jego przęseł (od strony Tomaszowa) zostało zerwane przez polskich saperów w nocy z 6 na 7 września 1939 roku. Po dosyć szybkiej odbudowie służył on niemieckim okupantom przez prawie pięć kolejnych lat. Rankiem 18 stycznia 1945 roku wycofujący się Niemcy wysadzili w powietrze fragment mostu od strony Białobrzegów. Niedługo potem tomaszowski „żeleźniak” został przywrócony do ruchu, by przez następnych 70 lat służyć kolei i jej pasażerom. Zapisał się w ich wdzięcznej pamięci, również dzięki „występom” w serialu „Czterej pancerni i pies” w 1968 roku i filmie „Pożegnanie jesieni” z 1990 roku.
O unikatowości tego mostu świadczyła także jego stalowa konstrukcja z elementów łączonych nitami. Nadal, zresztą, odkrywa ona swoje tajniki. Dzięki ostatnio przeprowadzonym przez skansen dociekaniom źródłowym udało się na przykład ustalić, że pierwotnie miał tu stanąć żelazny most o tradycyjnej konstrukcji kratownicowej tzw. systemu holenderskiego, charakteryzującej się prostymi pasami górnymi przęseł. Zespół młodych projektantów pod kierunkiem polskiego inżyniera Stefana Zielińskiego usilnie zabiegał w ówczesnym Ministerstwie Komunikacji o zastosowanie dla tomaszowskiego mostu nowatorskiego, półparabolicznego zwieńczenia przęseł. Do czasu rozstrzygnięcia tej kwestii przerzucono tutaj w 1885 roku prowizoryczny most drewniany, zaś żelazny most kolejowy z nowym rozwiązaniem stanął na Pilicy pod Tomaszowem w dwa lata później.

Tym bardziej należało zachować dla potomnych choć symboliczny fragment tomaszowskiego „żelaźniaka”. Stało się tak dzięki okazanej skansenowi życzliwości i pomocy ze strony inwestora budowy tomaszowskiego mostu, tj. Zakładu Linii Kolejowych PKP PLK S.A. w Skarżysku Kamiennej z głównym inżynierem obiektów inżynieryjnych – Grzegorzem Jasińskim i mistrzem budowy z ramienia jej wykonawcy, tj. Przedsiębiorstwa Napraw i Utrzymania Infrastruktury Kolejowej w Krakowie – Marianem Trzybicińskim. Za przeprowadzoną w miniony poniedziałek sprawną i co ważne – gratisową operację transportową elementów mostu należą się słowa uznania i podziękowania również dla operatorów specjalnego zestawu niskopodwoziowego z krakowskiego PNUIK – Bartosza Janowskiego i Bolesława Derendala.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto