Rozjeżdżają małe groty. Czytelnicy tygodnika "7 Dni" i "Dziennika Łódzkiego" alarmują

Rozjeżdżają małe groty.Czytelnicy DŁ alarmują

- Jestem zbulwersowany tym co się tam wyprawia - mówi Zygmunt Dziedziński, członek Towarzystwa Przyjaciół Tomaszowa Maz. - Trzeba temu położyć kres. Tak dalej być nie może.

Pan Zygmunt przyszedł do naszej redakcji z prośbą o interwencję w tej sprawie. Przyniósł ze sobą pokaźną dokumentację zdjęciową. Kilka zdjęć prezentujemy na stronie.

- Jak tak dalej pójdzie, to małe groty zostaną rozjeżdżone i pozostanie kupa piachu - nie ma wątpliwości pan Zygmunt. - A to przecież od lat są enklawy spokoju, rodzinnych spacerów i relaksu.

Jak dodaje, rykiem silników wystraszeni są nie tylko ludzie, ale także liczne ptactwo, dziki i sarny, które na tych terenach występują. Są w nie mniejszym szoku niż zapuszczający się na te tereny mieszkańcy.

Pan Zygmunt mówi, że tak się tu dzieje już od dłuższego czasu. Zwykle w sobotnio-niedzielne weekendy, pomiędzy godziną 7.30 a 10. Ostatnio spacerując tu z żoną trafił na ośmiu motocyklistów jeżdżących jeden za drugim. - Próbowałem interweniować, ale jeden z nich puścił mi tylko szprycę w twarz i tyle go widziałem - dodaje Zygmunt Dziedziński. - Trudno zresztą ich zidentyfikować, bo nie dość, że motory nie mają tablic rejestracyjnych, to dosiadający ich ludzie mają twarze zasłonięte chustami.

Tomaszowianin już wielokrotnie dzwonił na policję na numer alarmowy, przedstawiając problem. - Raz zapytali mnie, czy numery rejestracyjne spisałem, innym razem powiedzieli, że nie mają takich szybkich pojazdów, żeby ich zatrzymać, zaś ostatnio jak zadzwoniłem zapewniali, że się sprawą zainteresują i pojadą na małe groty - mówi pan Zygmunt. - Ale czy tam rzeczywiście byli, tego nie wiem.

Rzeczniczka policji, Katarzyna Pawlikowska-Dutkiewicz, przekonuje, że skoro było zgłoszenie, to musiała być i interwencja. Zapewniła nas, że policjanci częściej będą tam zaglądać i monitorować to miejsce.

Problem dobrze znany jest też Andrzejowi Kobalczykowi, dyrektorowi Skansenu Rzeki Pilicy. Jest on, podobnie jak nasz czytelnik, oburzony tym, jak motocykliści i quadowcy zachowują się w rejonie małych grot i Niebieskich Źródeł.

- Zachowanie crossowców jest skandaliczne - mówi dyrektor i dodaje, że małe groty, podobnie jak i Groty Nagórzyckie powinny być chronione. - Na trasie turystycznej w Grotach Nagórzyckich można poznać także historię małych grot, mamy pokaźne archiwum zdjęć mieszkańców, nawet z czasów przedwojennych, polecamy turystom to miejsce na spacery. Szkoda, żeby zostało tak bezmyślnie zniszczone.

Choć leśne dukty to raj dla motocrossowców, leśnicy liczą straty i walczą z wandalami.

- Problem jest przez nas monitorowany, choć nie jest to wcale łatwe - komentuje Tomasz Rogaczewski, pracownik ds. ochrony środowiska w Nadleśnictwie Smardzewice. - Niestety, takiego kierowcę bardzo trudno złapać i ukarać. Często mają zasłonięte twarze maskami, a ich motory nie mają tablic rejestracyjnych, co utrudnia zidentyfikowanie danej osoby - dodaje.

Leśnicy i strażnicy leśni, którzy monitorują okoliczne lasy, twierdzą, że skala problemu jest już mniejsza, niż w latach ubiegłych, ale problem, niestety, nadal istnieje. A im więcej nierówności, spowodowanych szczególnie teraz przez deszcze, tym większy raj mają crossowcy. Ich wyczyny jednak niszczą gospodarkę leśną i np. uniemożliwiają zadomowienie się roślinności na zboczach rekultywowanych.

Ale crossowcy nie przejmują się zakazem poruszania tego typu pojazdami na terenie lasu, który wynika z ustawy o lasach z 1991 r. Za łamanie tego zakazu grozi mandat. Ktoś go dostał?

Czytaj także: Tor motocrossowy powstanie nad Pilicą?