O godzinie 4.35 na skrzyżowaniu ulic Radomskiej i Kolejowej policjanci zatrzymali do rutynowej kontroli drogowej autobus MZK. Sprawdzili stan trzeźwości kierującego, bo rozmawiając z nim wyczuli woń alkoholu.
- Okazało się, że 48-letni mieszkaniec powiatu tomaszowskiego, który kierował autobusem linii nr 9, jest pijany - mówi komisarz Katarzyna Pawlikowska-Dutkiewicz, rzeczniczka prasowa tomaszowskiej policji. - W wydychanym powietrzu kierowca MZK miał 1,2 promila.
Jak ustalili policjanci, autobus wyjechał z zajezdni o godzinie 4, kierowca jechał sam, bez pasażerów.
Mężczyzna już stracił prawo jazdy. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi do 2 lat pozbawienia wolności.
- Już uruchomiliśmy niezbędne procedury, by kierowca, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu, został dyscyplinarnie zwolniony z pracy - mówi Jarosław Jopek, prezes tomaszowskiego MZK.- I tak też się na pewno stanie. Nie ma w naszej firmie miejsca dla tak nieodpowiedzialnych ludzi, którzy narażają zdrowie i życie naszych pasażerów.
Zatrzymany, pijany kierowca pracował w MZK od 4 lat. Dotychczas do wykonywania przez niego obowiązków nie było najmniejszych zastrzeżeń.
- Do tej pory nie kontrolowaliśmy kierowców wyjeżdżających w trasę w 100 procentach, ale ta sytuacja pokazała, że trzeba będzie zmienić procedury - dodaje prezes Jopek. - Codziennie komputer losowo wybiera do kontroli kilku kierowców. Na wspomnianego pana jednak w środę nie trafiliśmy. Mamy do badania kierowców dwa alkomaty, ale jak się okazało, to nie wystarcza.
Kierownictwo MZK planuje w najbliższym czasie zakup kolejnego, nowoczesnego alkomatu, wartego około 2 tys. zł, aby była możliwość przebadania wszystkich kierowców wyjeżdżających w trasy.
- Na szczęście nasz nieodpowiedzialny pracownik jechał w autobusie sam, nikomu nie zrobił krzywdy i nie doprowadził do niebezpiecznego zdarzenia na drodze - mówi prezes. - Ale powrotu do naszej firmy nie ma. To zdarzenie całkowicie go zdyskwalifikowało.
Z podobnym przypadkiem kierownictwo miało kiedyś do czynienia, ale było to już tak dawno , że prezes tego dokładnie nie pamięta.
- W dniu, kiedy zatrzymano pijanego kierowcę, policja skontrolowała jeszcze kilku innych naszych pracowników - dodaje Jopek. - Zresztą oni przez policję są bardzo często sprawdzani i o tym wiedzą. Dziwi mnie więc, że na coś takiego się decydują i ryzykują utratę pracy, prawa jazdy, a nawet karę więzienia. Jak miał w ostatki jakąś imprezę, mógł zadzwonić, poprosić o dzień wolny i nie byłoby problemu, a tak siebie postawił w fatalnej sytuacji i naszą firmę. Ale stało się, jak się stało i za to biję się w piersi - mówi prezes Jopek.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?