Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gerlach Drzewica szykuje zwolnienia grupowe. Czy to koniec znanej marki producenta sztućców?

Andrzej Wdowski
Gerlach w Drzewicy szykuje zwolnienia grupowe i... koniec produkcji. Przyczyny? Firma tłumaczy to pogorszeniem sytuacji, spadkiem popytu na wyroby i brakiem opłacalności.

Drzewica słynie, nie tylko w Polsce zresztą, z dwóch rzeczy, fabryki Gerlacha i sztucznego toru slalomowego do kajakarstwa górskiego. Położone są właściwie w jednym miejscu, przy zalewie nad Drzewiczką - brama wjazdowa do fabryki mieści się kilkanaście metrów od toru kajakarskiego. Tor ma się świetnie. Stale rozbudowywana jest przy nim baza i infrastruktura sportowa, sukcesy odnoszą przedstawiciele tej dyscypliny. Całkiem odmiennie rzecz się ma z fabryką. Za bramą, na kilku hektarach terenu, rozlokowane są budynki Gerlacha, pamiętające jeszcze okres socjalizmu. Tu czas jakby stanął w miejscu...


W zakładzie Gerlach, znanym z produkcji noży i sztućców panuje przygnębiający nastrój wśród załogi. Trudna sytuacja ekonomiczna firmy sprawiła, że jej kierownictwo zamierza drastycznie zredukować zatrudnienie. Z liczącej aktualnie 128 pracowników załogi, pracę stracić ma wkrótce kolejna liczna grupa. Już powiadomiony został o tym zamiarze Powiatowy Urząd Pracy w Opocznie.


- Pismo z Gerlacha informujące o planowanym zamiarze zwolnienia grupowego i podpisane przez prezesa Wojciecha Fedorowicza otrzymaliśmy 24 września - informuje Małgorzata Pawlak, zastępca dyrektora PUP. - Jak zapadną ostateczne decyzje, pracownikom objętych zwolnieniem będziemy chcieli pomóc. Spróbujemy poznać ich potrzeby, zaproponujemy im możliwość przeszkolenia i przekwalifikowania. Jak do tej pory, nie udało się nam jednak skontaktować z prezesem, nie wiemy więc nawet, ilu pracowników firma zamierza zwolnić. Wiemy jedynie, że planowane zwolnienia mają nastąpić w okresie od 16 października do 14 listopada.

- My też, jak do tej pory, nie znamy liczby osób przewidzianych do zwolnienia - mówi Waldemar Szymański, szef Związku Zawodowego "Solidarność" w Gerlach SA. - Będziemy robić wszystko, by odwieść zarząd od planowanej redukcji zatrudnienia, jeśli zaś się to nie uda, spróbujemy przynajmniej przekonać go do maksymalnego ograniczenia zwolnień.


W Gerlachu działają trzy związki zawodowe. Oprócz Solidarności - związek metalowców oraz pracowników techniczno-ekonomicznych i administracyjnych. Wszystkie, jak zapewnia Szymański, prezentują wspólne stanowisko w sprawie redukcji zatrudnienia i wyłoniły też wspólny zespół negocjacyjny do rozmów z zarządem spółki. W ocenie związkowców, sytuacja ekonomiczna firmy nie jest zła, choć w ostatnim czasie mogła ulec pogorszeniu. Nie o wszystkim związkowcy są jednak informowani. Są zaniepokojeni tym, co się dzieje w firmie i mają wiele żalu do kierownictwa.


- Kiedy nastał nowy prezes było dużo optymizmu - przypomina Waldemar Szymański. - Zapewniał nas, że przyszedł rozwijać firmę i zwiększać produkcję. Były też plany wejścia Gerlacha na giełdę. A teraz nastąpiła zaskakująca zmiana opcji. I o tym też będziemy chcieli rozmawiać z zarządem.


Informacjami o planowanych zwolnieniach pracownicy firmy są przybici. - Kiedy w 2001 roku mało znana spółka Lodus z Będzina kupiła Gerlach, pracowało tu 650 osób, rok później, kiedy firmę przejęła osoba prywatna, zatrudnienie zredukowano do 330, a teraz pracuje 128 osób i jeśli zwolnione z pracy zostaną kolejne, zostanie już mała manufaktura, a nie zakład z bogatymi tradycjami - mówią ludzie. Nie ukrywają, że boją się najgorszego, że zakład może wkrótce przestać istnieć.


Wiele wskazuje na to, że właśnie tak się stanie, bowiem w piśmie, jakie trafiło do PUP jest mowa o ograniczeniu produkcji i zamiarze "zlikwidowania działalności produkcyjnej w Gerlachu SA". Chcieliśmy i my o to zapytać prezesa firmy. Niestety, mimo wielokrotnych prób, nie udało się nam z nim skontaktować.


Gerlach to dla wielu pokoleń Polaków symbol trwałości i znakomitej jakości. To jedna z nielicznych marek, która przetrwała nie tylko w pamięci, ale także w kredensach wielu polskich domów. Byłoby więc żal...

Krótka historia marki Gerlach
Historia marki Gerlach jest od 250 lat związana z tradycją polskiego stołu. Wszystko zaczęło się w 1760 roku, kiedy to Filip Szaniawski założył fabrykę, w której produkowano noże. Sześćdziesiąt lat później dzięki umiejętnościom i wiedzy patrona marki, Samuela Gerlacha, produkowane w fabryce ostrza zyskały sobie uznanie i rozgłos. Szczególnym wyróżnieniem było nadanie przez cara Mikołaja I prawa do cechowania produktów marki znakiem korony, która do dziś jest symbolem firmy. W latach 60. rozbudowano zakłady Gerlach i rozpoczęto produkcję noży żniwnych. Od 1982 roku firma funkcjonowała jako Fabryka Nakryć Stołowych Gerlach. W 2001 r. firmę przejęła spółka Lodus z Będzina, zaś rok później wszystkie udziały wykupiła Hanna Wilk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto