Ryk silnika podnosi poziom adrenaliny, ale ucieczka przed strażnikiem leśnym - może przynajmniej niektórym jeszcze bardziej. Chodzi o zabawę wartą mandatu w wysokości nawet do 500 złotych. Mogą go otrzymać kierowcy quadów, którzy bezkarnie jeżdżą swoimi pojazdami niszcząc przy tym okoliczne rezerwaty i leśne dukty. Jednak miłośnikom szybkiej jazdy brakuje toru quadowego, gdzie mogliby się wyszaleć, a leśnicy już liczą straty.
- Problem rzeczywiście jest coraz większy - przyznaje Mateusz Grabarz, zastępca nadleśniczego w Smardzewicach. - Dla quadowców nierówności to raj, ale z drugiej strony uniemożliwiają oni zadomowienie się roślinności na przykład na zboczach rekultywowanych. Niestety takiego kierowcę w naszych warunkach trudno złapać i ukarać, bo często mają zasłonięte tablice - dodaje.
Problem nielegalnej jazdy mógłby rozwiązać tor quadowy, który spełniałby wszelkie normy bezpieczeństwa, a kierowcy przestaliby traktować lasy, jako trasy do ekstremalnej jazdy. Od ponad sześciu lat walczą o niego tomaszowscy miłośnicy sportu, również ci zrzeszeni w Automobilklubie.
- Pomysł jest jak najbardziej trafiony, tym bardziej, że w powiecie mamy już od 1,5 do 2 tys. miłośników quadów - wylicza Piotr Gierczak, były wiceprezes Automobilklubu. - Mamy nawet odpowiednie miejsce na jego budowę, opiniowane przez eksperta. Mógłby powstać przy dawnych osadnikach przy ul. Wodnej.
Problem braku toru powrócił też na komisji bezpieczeństwa w radzie powiatu.
- Zarząd powiatu zaakceptował propozycję podjęcia rozmów i współpracy z gminami powiatu i władzami miasta, by zmniejszyć wzrost zagrożenia i zniszczenia, jakie powodują te pojazdy - mówi Andrzej Wodziński, członek zarządu.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
