Zarzuty dla radnego.
Staszek poniósł już tak straszną karę, że żadna inna nie może być już bardziej dotkliwa. Stracił przecież ukochanego 22-letniego syna, który niedawno się ożenił i urodziło mu się maleńkie dziecko. Czyż może być dla ojca większa tragedia i rozpacz?
Tak jeden z radnych powiatowych skomentował akt oskarżenia przeciwko swojemu koledze z rady Stanisławowi P., któremu Prokuratura Rejonowa w Opocznie zarzuciła rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa przy wycince drzew, podczas której śmierć poniósł 22-letni syn Stanisława P. - Konrad.
Tragedia rozegrała sie 27 marca w Mariampolu na granicy gmin Mniszków i Paradyż. W trakcie prowadzonej tam wycinki jedno z padających drzew przygniotło 22-letniego Konrada P., który poniósł śmierć.
Prokuratura prowadziła dwa oddzielne postępowania. Jedno dotyczyło zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, drugie zaś prowadzone było w sprawie zbyt późnego przyjazdu karetki, co mogło przyczynić się do śmierci młodego mężczyzny.
W sprawie karetki postępowanie zostało umorzone. Prokuratura ustaliła, że karetka na miejsce zdarzenia dojechała w ciągu 25 minut, a nie jak podawali świadkowie po 40 minutach. Miała ogromne kłopoty z dotarciem na miejsce, bo musiała kluczyć po nieodśnieżonych leśnych duktach. Ponadto w pewnym momencie karetka utknęła w zaspie śnieżnej i załoga musiała wypychać ją na drogę.
Zdaniem prokuratury dojechała w czasie jakim to było w tych warunkach możliwe. Reanimacja mężczyzny na miejscu trwała ponad dwie godziny. Niestety, zakończyła sie niepowodzeniem. Lekarz stwierdził zgon 22-letniego Konrada P.
Biorąc te wszystkie okoliczności pod uwagę prokuratura postanowiła umorzyć postępowanie w tej sprawie.
Uznała natomiast, że doszło do rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa i higieny pracy i w tej sprawie skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Opocznie przeciwko Stanisławowi P.
Za nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka oskarżonemu grozi kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat.
- Przed rozprawą nie chciałbym się za bardzo wypowiadać - mówi Stanisław P. - Jestem spokojny o wynik. W moim odczuciu nie jestem winny, ale to sąd rozstrzygnie. Moi pracownicy byli przeszkoleni z BHP, ale nie po linii leśnej. Odnośnie czasu jazdy karetki to trzy osoby sprawdzały czas i wyszło im powyżej 40 minut, prokuratura oceniła jednak inaczej.
Pan Stanisław dodaje, że mógł dobrowolnie poddać się karze, ale nie skorzystał z tego. - Bo to oznaczałoby przyznanie się do winy, a ja czuje się niewinny - mówi.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?