Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Kolonii Łaznów narzekają na przydomowe oczyszczalnie ścieków zbudowane za unijną kasę [ZDJĘCIA]

Beata Dobrzyńska
Miało być ekologicznie, bezzapachowo i nowocześnie. Jest smród, brud i zgrzytanie zębami, gdy trzeba po raz kolejny domagać się interwencji. Mieszkańcy Kolonii Łaznów w gm. Rokiciny od roku nie mogą normalnie korzystać z przydomowych oczyszczalni ścieków dofinansowanych z Unii Europejskiej

W gminach, podobnie jak w miastach, ma być coraz bardziej ekologicznie. Znikają nieszczelne szamba, przybywa sieci kanalizacyjnych i przydomowych oczyszczalni ścieków. Tak zaleca Unia Europejska. I daje na ten cel pieniądze.
- Gdyby Unia widziała, co się u nas dzieje, jak ścieki stoją na naszych działkach i wsiąkają w grunt, to by więcej złotówki nam nie dała - mówią mieszkańcy Kolonii Łaznów w gminie Rokiciny, którzy zostali "uszczęśliwieni" przydomowymi oczyszczalniami ścieków.

Ponad czterdzieści przydomowych oczyszczalni zamontowano w wakacje ubiegłego roku. 10 z nich do tej pory nie działa tak, jak powinno. Niektóre zaczęły szwankować już po kilku tygodniach. Zbiorniki zaczęły się zapadać, a ścieki wydobywać się na teren posesji.
- Sytuacja pogarsza się po większych opadach deszczu - mówi Zbigniew Maciaszczyk, radny gminy, na którego posesji taka oczyszczalnia powstała i nie działa sprawnie. - Już nawet nie liczę, ile razy w tej sprawie interweniowałem, ale jak widać do dzisiaj bezskutecznie. A myć się przecież trzeba i pranie zrobić co jakiś czas. Z załatwianiem potrzeb nikt przecież po krzakach latać nie będzie.

Niektórzy nawet, by mieć święty spokój znów... podłączyli się do szamba.
- Na oczyszczalnie jest 3 lata gwarancji, przez 5 lat należą do gminy, a potem zostaną przekazane nam na własność. Jeśli teraz nie dopilnujemy, żeby były dobrze zrobione, to jaką mamy gwarancję, że nie zepsują się po tych pięciu latach. To ma być przecież inwestycja na kolejne pokolenia w mojej rodzinie - mówi pan Jarosław Drożdżal.
U pani Grażyny Szymańskiej ostatnio nawet nie wszystko spływa z toalety, bo rura jest zamontowana pod niewłaściwym kątem.
- Teraz jestem sama, bo mąż wyjechał w delegację i nawet tych ścieków, które ja wyprodukuję, oczyszczalnia nie jest w stanie przyjąć, a co będzie jak mąż wróci? - denerwuje się pani Grażyna.

Paweł Marcinkowski ze spokojem pokazuje bajoro na środku swojej działki.
- Robi się coraz cieplej, zaraz zacznie śmierdzieć, ale tak jest cały czas - mówi i wzrusza ramionami.

Mieszkańcy wsi nie są w ciemię bici, ściągnęli ze strony gminy specyfikację warunków zamówienia w przetargu i krok po kroku prześledzili, co być powinno, a co zrobiono wadliwie.
Przede wszystkim kłopotem jest gleba, a konkretnie glina, która na tych ziemiach występuje. Kiedyś od jednego z inspektorów, który przyszedł oceniać usterki, usłyszeli, że ta ziemia w ogóle nie nadaje się na tego rodzaju oczyszczalnie.
- Ale przecież w specyfikacji jest jasno napisane, że jeśli gleba się nie nadaje, trzeba ją częściowo lub całkowicie wymienić - mówią mieszkańcy, a jednocześnie dodają, że przecież projektanci wiedzieli, jaka gleba tu jest już na etapie przygotowywania dokumentów.

- To nie można było skutków przewidzieć? - pytają.
Co ciekawe, nawet na posesjach, na terenie których oczyszczalnie jeszcze nie zostały podłączone do domów i nie są używane, już stoi w nich woda.
Jak wyjaśnia prezes firmy Ecokube z Łodzi Ewa Nowicka, która wygrała przetarg na wykonanie całego zadania w Rokicinach, problem rzeczywiście tkwi w glebie na tym terenie, a także na wadliwym drenażu.
- Gdy przygotowywaliśmy dokumentację zadania, okazało się, że na tych terenach istnieje jeszcze przedwojenny drenaż. Już wtedy było wiadomo, że aby tę ziemię uprawiać, trzeba ją dobrze odwodnić. Niestety, lata zaniedbań i kolejne inwestycje czynione przez mieszkańców spowodowały, że tereny nie są prawidłowo odwodnianie i stoi na nich woda. Niemniej jednak staraliśmy się wykonać inwestycję tak, aby ona działała. Obecnie wykonujemy stopniowo w ramach gwarancji wszelkie naprawy. Przykładowo wymieniamy nadstawki, bo poprzednie okazały się wadliwe - wyjaśnia pani prezes i dodaje, że to nie pierwsze oczyszczalnie, które wykonywała jej firma, i do tej pory to jedyny przypadek reklamacji.

- Wykorzystujemy nowoczesną i najlepszą technologię duńską. Jest ona, co prawda, droższa, ale z pewnością doskonale oczyszcza ścieki, w przeciwieństwie do tańszych produktów, które ostatnio psują rynek. Zdecydowana większość wykonanych przez nas oczyszczalni w Rokicinach działa poprawnie - podkreśla prezes Nowicka.
Wójt Rokicin Barbara Robak zapewnia, że gmina zrobi wszystko, by wszystkie oczyszczalnie działały jak należy.
- Nie po to budowaliśmy oczyszczalnie dla mieszkańców, by teraz miały one nie działać. Rozumiem rozżalenie osób, które nie mogą z nich w pełni korzystać, ale cały czas jesteśmy w kontakcie z firmą, która musi doprowadzić oczyszczalnie do stanu używalności.

Wójt dodaje, że właśnie ruszył drugi etap zadania - w kolejnych miejscowościach powstanie ponad 40 nowych oczyszczalni. Zadanie wykonuje ta sama firma, bo wygrała przetarg na całe zadanie.
- Rozważaliśmy rozwiązanie umowy z firmą, ale byłoby to niekorzystne dla gminy - dodaje pani wójt. Wyjaśnia także, że usuwanie usterek odsuwało się z powodu deszczowej pogody.

Całe zadanie pochłonęło ponad 750 tys. złotych, z czego 460 tys. zł pochodzi z Unii Europejskiej. Średnio budowa jednej oczyszczalni kosztowała 18 tys. zł. Każdy mieszkaniec, u którego powstała oczyszczalnia, wpłacił darowiznę na ochronę środowiska w wysokości nieco ponad 2 tys. zł.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto