Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto dokarmia dzikie zwierzęta, robi im krzywdę - mówi nadleśniczy Marek Dyśko

Dagmara Kubczak
Marek Dyśko, nadleśniczy ze Smardzewic
Marek Dyśko, nadleśniczy ze Smardzewic Archwium prywatne
Z Markiem Dyśko, nadleśniczym ze Smardzewic, o dzikich zwierzętach, coraz śmielej wchodzących na ulice miast i dokarmianiu ich zimą, rozmawia Dagmara Kubczak

Na ulicach Tomaszowa pojawia się coraz więcej dzikich zwierząt. W ostatnim czasie w centrum miasta znaleziono zabłąkaną sarnę, a na torze łyżwiarskim buszowało stado dzików. Dlaczego zaglądają do ludzi, do miasta?
Powodów jest bardzo wiele. Dużo złego, niestety, wyrządzają wałęsające się psy, których w ostatnim czasie w okolicach pojawiło się bardzo wiele. Dzikie zwierzęta są niepokojone przez nie, a to powoduje, że żyją w stresie, gubią drogę i poruszają się w sposób nieskoordynowany. A myśliwi, zgodnie z obowiązującą ustawą, nie mogą strzelać do wałęsających się psów.

Bardzo często też sami dokarmiamy zwierzęta. Może to mieć wpływ na ich migrację?

Jeśli dokarmiamy dzikie zwierzęta, to wyrządzamy im ogromną krzywdę. Zdarza się, że do niektórych domostw podchodzą sarny, a my zaczynamy im wynosić jedzenie. Nie jest to jednak właściwe, bo one wówczas tracą swój instynkt, a są przygotowane do tego, by same zdobywać dla siebie pokarm. Dzikie zwierzęta podchodzą też do niezabezpieczonych śmietników. Ale resztki ludzkiego jedzenia nie są wskazane dla zwierząt, odpowiedniej karmy nie brakuje dla nich w lesie.

Jak zatem należy się zachować w sytuacji, gdy napotkamy sarnę lub dzika na terenie miasta?
Nie należy ich dokarmiać i w żadnym wypadku zbliżać się. My we własnym zakresie też dbamy o pożywienie dla dzikich zwierząt, regularnie wykładamy w lesie odpowiednią karmę.


Bardzo lubimy, zwłaszcza podczas spacerów, dokarmiać dzikie ptactwo - kaczki czy łabędzie. Czy to też nie jest wskazane?

Możemy troszeczkę dokarmiać, ale w sposób bardzo umiarkowany. Są to zwierzęta, które w swoim środowisku naturalnym potrafią znaleźć pożywienie. Często ta karma już długo zalega w wodzie i może być szkodliwa. Starajmy się, żeby ptactwo nie jadło zepsutego i zgniłego jedzenia.

W ubiegłą niedzielę po południu strażacy otrzymali zgłoszenie o łabędziu, który prawdopodobnie przymarzł lub zamarzł na Zalewie Sulejowskim. Mogą się zdarzyć takie sytuacje?
Zdarzają się i takie sytuacje. Jeżeli jednak rzeczywiście trzeba pomóc zwierzynie, to w naprawdę poważnych sytuacjach należy zaalarmować nas lub inne odpowiednie służby. Dysponujemy odpowiednim sprzętem, dzięki któremu sprawnie można uratować zabłąkaną zwierzynę. Jeśli jest taka potrzeba, zwierzę jest usypiane i wypuszczane na wolność w swoim naturalnym środowisku.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto