W poniedziałek zamiast konduktora szli rewizorzy i wszystkim jeżdżącym na podstawie biletów jednorazowych wręczyli mandaty. Na nic się zdały tłumaczenia, że wcześniej konduktorzy prosili, by do nich nie przychodzić po bilet, tylko usiąść i czekać.
Całe zamieszanie spowodowane jest tym, że od kilku lat w Tomaszowie nie ma kasy biletowej. Pasażerowie muszą kupować bilety w pociągu. Jak twierdzi nasz Czytelnik, ze względu na dużą liczbę pasażerów konduktorzy sami nakazywali, by nie zgłaszać się do nich, tylko czekać.
Jak się jednak okazuje, to sami konduktorzy zgłosili potrzebę skontrolowania pasażerów jadących tym pociągiem.
- Z informacji konduktorów wynikało, że wielu pasażerów celowo wsiada na końcu pociągu, licząc, że konduktorzy nie zdążą do nich dojść, a dzięki temu przejadą za darmo - mówi Iwona Jędrychowska, naczelnik działu marketingu Przewozów Regionalnych w Łodzi.
Z badań prowadzonych przez PKP wynika, że pasażerów wsiadających w Tomaszowie do tego pociągu jest ok. 40, większość ma bilety miesięczne. - Nie jest więc to tak duża liczba, by nie mogli zgłosić się do konduktora - mówi Jędrychowska i dodaje, że zawsze trzeba zasygnalizować konduktorowi chęć zakupu biletu.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?