Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Łańcuchami zagrodził wjazd na dworzec

Andrzej Kobalczyk
Dworzec autobusowy (po lewej) na zdjęciu z ok. 1930 roku. Zbiory Muzeum w Tomaszowie.
Dworzec autobusowy (po lewej) na zdjęciu z ok. 1930 roku. Zbiory Muzeum w Tomaszowie.
Burzliwe i zmienne koleje losu przechodził teren u zbiegu ulic: Św. Antoniego i POW, sąsiadujący z byłą siedzibą tomaszowskiej straży pożarnej - pisze Andrzej Kobalczyk w kolejnej opowieści z cyklu "Historie odnalezione".

Burzliwe i zmienne koleje losu przechodził teren u zbiegu ulic: Św. Antoniego i POW, sąsiadujący z byłą siedzibą tomaszowskiej straży pożarnej. Do niedawna w tym miejscu znajdował się podziemny szalet, zaś obecnie stoi na nim dom handlowy. Mało kto dzisiaj wie, że wcześniej funkcjonował tutaj dworzec autobusowy.

Zbudowany z cegły budynek dworca wraz z placem postojowym dla autobusów należał przed wojną do prywatnego właściciela. Swój obiekt, mieszczący także restaurację dla podróżnych, udostępniał on odpłatnie prywatnym właścicielom autobusów, kursujących do Piotrkowa, Łodzi i Warszawy. Latem 1933 roku między stronami autobusowego interesu doszło do poważnego konfliktu.

Jak informował łódzki dziennik „Ilustrowana Republika” w wydaniu z 4 sierpnia tegoż roku, od dłuższego czasu właściciel dworca i właściciele autobusów toczyli spór o wysokość opłat za korzystanie z tego obiektu. „Otóż właściciel, dworca p. Pruski wyznaczył za postój każdego autobusu cenę zł. 2, czemu sprzeciwili się przedsiębiorcy samochodowi, twierdząc, że opłata ta, przy obecnym ruchu pasażerskim jest zbyt wygórowana i ujemnie wpływa na rentowność ich przedsiębiorstwa. Ponieważ p. Pruski nie zmienił swego stanowiska, właściciele autobusów odmówili w ogóle regulowania swych długów. Wobec takiego obrotu sprawy właściciel dworca założył przed bramą wjazdową grube łańcuchy, nie zezwalając zajeżdżać autobusom na teren postoju” – relacjonowała gazeta.

Napisała dalej, że sprawa oparła się o miejscową ekspozyturę starostwa powiatowego, która nakazała właścicielowi dworca udostępnić go do użytku publicznego, zaś w kwestii roszczeń finansowych zwrócić się do sądu. Jednak po kilku tygodniach ponownie uniemożliwił on właścicielom autobusów korzystanie z dworca. Ci zaczęli zabierać pasażerów z ulicy pod budynkiem dworca. Nieformalnemu postojowi, utrudniającemu ruch uliczny tuż obok siedziby straży pożarnej, sprzeciwiły się władze policyjne, nakazując usunięcie autobusów z jezdni.

Po pięciu dniach „Ilustrowana Republika” donosiła, że trwający nadal konflikt wokół tomaszowskiego dworca postanowił osobiście zażegnać starosta powiatu brzezińskiego – Stachowski, spotykając się z właścicielami autobusów. Obiecał przekazać ich postulaty właścicielowi tomaszowskiego dworca, jednocześnie zezwalając, do czasu wyjaśnienia sporu, na odjazd autobusów z położonego po sąsiedzku terenu fabryki włókienniczej A. Kiersta. W tej sytuacji właściciel dworca zdjął łańcuchy.

Dodajmy, że budynek ten został kompletnie zniszczony 6 września 1939 roku podczas bombardowania miasta przez niemieckie samoloty. Jego wygląd przedstawia unikatowe zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Muzeum w Tomaszowie Maz. im. Antoniego hr. Ostrowskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto