Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ordynator dostał w twarz, bo wstrzymano zabiegi

Marek Obszarny, współpraca wola, ad
Dramatyczne sceny, z jakimi w lokalnym środowisku lekarskim dotąd nikt się nie zetknął, wydarzyły się w tym sekretariacie
Dramatyczne sceny, z jakimi w lokalnym środowisku lekarskim dotąd nikt się nie zetknął, wydarzyły się w tym sekretariacie Marek Obszarny
Co tak rozwścieczyło szwagra pacjenta, że pobił ordynatora? Co naprawdę stało się w sekretariacie oddziału ortopedyczno-urazowego Tomaszowskiego Centrum Zdrowia? Dlaczego policja potraktowała lekarza na dyżurze jak przechodnia na ulicy?

Tak nas ludzie traktują. Nie ma szacunku, ubliża nam się prawie codziennie. Aż doszło do tego... Strach do pracy przychodzić - kręci głową doktor Jarosław Furmaniak, który na ortopedii w Tomaszowskim Centrum Zdrowia zastąpił znokautowanego ordynatora.

Napaść na doktora Cezarego Malickiego, jakiej nikt z tomaszowskich medyków dotąd nawet sobie nie wyobrażał, zszokowała nie tylko lokalne środowisko lekarskie. Wszyscy zadają sobie pytanie - dlaczego?

Cezary Malicki pochylał się nad dokumentami na biurku, gdy do sekretariatu oddziału ortopedyczno-urazowego TCZ wtargnął pijany napastnik. Wykrzyczał nazwisko pacjenta, który jest jego szwagrem, pięściami powalił lekarza na podłogę, a leżącego z zamachem kopnął w twarz.

Wszystko działo się w biały dzień, kwadrans przed 11. Napastnika odciągnęły pielęgniarki i pacjenci stłoczeni w kolejce na szpitalnym korytarzu. Doktor zdołał się podnieść i zbiec dwa piętra do sekretariatu dyrekcji zanim stracił przytomność. Na chirurgię zabrano go na noszach. Trafił tam z urazem czaszki, wymagającą szycia raną wargi i wstrząśnieniem mózgu.

- 32 lata pracuję jako lekarz, a 13. rok w Tomaszowie Mazowieckim i to co robię dla ludzi jest moją pasją, której poświęcam się z oddaniem. Jestem zszokowany, mam nie tylko obrażenia fizyczne, ale głęboki uraz psychiczny. Przyszedł człowiek z zewnątrz i dokonał egzekucji. To kryminalista, bandyta dobrze znany policji. Jak żyję, nie znam takiego przypadku. Horror - mówi z trudem roztrzęsiony ordynator.

Chwilę wcześniej ten sam człowiek wpadł do pokoju lekarzy. - Pytał po nazwisku: "Gdzie jest Malicki?". Był ubrany cały na biało, myśleliśmy, że to pielęgniarz albo sanitariusz. Ktoś mu odpowiedział, że ordynator jest u siebie - relacjonuje doktor Jarosław Furmaniak. Dodaje, że w gabinecie lekarskim nikt się nie zorientował, że dzieje się coś złego. - Zbiegliśmy się, gdy usłyszeliśmy krzyki, ale w sekretariacie nikogo już nie było, tylko plama krwi na podłodze...

Lekarze są wstrząśnięci. Zbigniew Adamczyk, ordynator oddziału chirurgii w TCZ: - 36 lat pracuję i różne sytuacje widziałem, ale nie zdarzyło się, żeby osoba postronna napadła lekarza. Nie wiem jak to wyglądało, ale napastnik musiał użyć bardzo dużo siły, bo doktor Malicki jest potężnym facetem. Miał dużą ranę, rozerwaną wargę, którą trzeba było zszyć. Może zostać trwały ślad. Miał też klasyczne objawy wstrząśnienia mózgu. Dostał dwa tygodnie zwolnienia poszpitalnego a dalsze leczenie u neurologa może wymagać zwolnienia nawet kilkumiesięcznego. Ustaliliśmy, że ordynator doznał obrażeń naruszających funkcję organizmu na czas powyżej 7 dni.

Tego samego dnia napastnik zgłosił się w tomaszowskiej komendzie. Wydmuchał w alko-mat ponad 2 promile, a po wytrzeźwieniu potwierdził, że to on napadł na ordynatora. Policja postawiła mu zarzut pobicia i wypuściła na wolność. Nie zastosowano choćby policyjnego dozoru.

- Sam się zgłosił i przyznał. Ze względu na jego postawę nie było potrzeby stosowania środków zapobiegawczych - tłumaczy Katarzyna Tomczyk, zastępca prokuratora rejonowego.
Grozi mu do 5 lat więzienia. Ani policja, ani prokuratura nie zdradzają jednak, jakim motywem kierował się agresor.

Nasz reporter ustalił, że kilka minut przed napaścią, ordynator przyjął pacjenta - szwagra napastnika, który od czerwca kilkakrotnie zgłaszał się do szpitala na usunięcie zespolenia (zdjęcie śrub) po złamaniu obojczyka. Termin zabiegu przesuwano, bo już na początku czerwca szpital wyczerpał limity z NFZ i planowe zabiegi wstrzymano.

- Tak - potwierdza Jan Krakowiak, prezes TCZ - ale jeśli chodziło o zdjęcie śrub, to pacjent powinien być załatwiony od ręki, bo to nie jest kosztowna procedura - dodaje.

Doktor Malicki: - Szwagier został kulturalnie poinformowany, że będzie przyjęty i zoperowany następnego dnia. Nie wiem, o co miał pretensje, był pijany. Nie powiedziałem nic, co mogłoby go dotknąć.

Wszystko działo się w środę 20 lipca, ale służby policji przemilczały tę napaść w swoich serwisach prasowych.
- To pobicie nie było związane z wykonywanym zawodem, podobnych pobić mamy sporo, a poza tym obrażenia były poniżej 7 dni - tłumaczyła na gorąco kom. Katarzyna Dutkiewicz, rzeczniczka tomaszowskiej policji.

I rzeczywiście. Policja i prokuratura potraktowały ordynatora na dyżurze w szpitalu jak przechodnia na ulicy, osobę prywatną. Tymczasem gdyby ten sam lekarz nie był ofiarą, a sprawcą i dopuścił się np. łapownictwa, byłby traktowany przez prawo o wiele surowiej niż zwykły Kowalski, bo odpowiadałby karnie jak funkcjonariusz publiczny.

- Ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu przysługuje lekarzowi, który wykonuje czynności w ramach świadczenia pomocy doraźnej lub w przypadku o którym mowa w art. 30 Ustawy o zawodzie lekarza, a sytuacja, która jest przedmiotem postępowania nie polegała na udzielaniu takiej pomocy - mówi prokurator Katarzyna Tomczyk.

- Nie ma przesłanek, aby to zdarzenie kwalifikować jako "napaść na osobę pełniącą funkcję publiczną podczas wykonywania obowiązków służbowych" - dodaje podinsp. Joanna Kącka, rzecznik Komendy Wojewódzkiej.

A jednak. Uchwała siedmiu sędziów Sądu Najwyższego (I KZP 5/01) jednoznacznie wskazuje, że lekarz pełnił na dyżurze w szpitalu funkcję publiczną ("Decydujące znaczenie dla uznania udzielania świadczeń zdrowotnych za mieszczące się w pojęciu pełnienia funkcji publicznej, ma nie to w jakim zakładzie opieki zdrowotnej są one wykonywane, tj. czy w publicznym czy niepublicznym, lecz to, czy są one wykonywane w ramach przysługujących osobie uprawnionej świadczeń finansowanych ze środków publicznych").

- Przyjęta pierwotnie kwalifikacja może ulec zmianie w zależności od ustaleń - zastrzega prokurator Tomczyk.

Ordynator Cezary Malicki: - Nie wiem jak teraz wrócić do ludzi? Boję się we własnym środowisku pracy.

Czytaj także: Z Janem Krakowiakiem, dyrektorem TCZ, o pobiciu ordynatora

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto