Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zło silniejsze od miłości do dziecka. Ruszył proces rodziców małej Lidzi z Tomaszowa

Redakcja
Dariusz Śmigielski
Poznali się w 2011 przez jej koleżankę, Laurę. Najpierw wspólne wyjścia, potem esemesy, w końcu łóżko. Sielanka nie trwała długo. Przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Tryb. ruszył proces Piotra B. i Katarzyny K., rodziców maleńkiej Lidki, udręczonej i pobitej w bloku przy ul. Akacjowej w Tomaszowie

Poznali się w 2011 przez jej koleżankę, Laurę. Najpierw wspólne wyjścia, potem esemesy, w końcu łóżko. Sielanka nie trwała długo. Kasia zniknęła Piotrowi z oka. Słyszał, że jest z innym. Pogodzili się, gdy zaszła w ciążę. Płakali.

- To były łzy rozpaczy - stwierdził w śledztwie. - Nie chciałem tego dziecka, przeszło mi przez myśl, że nie jest moje. Ona też go nie chciała, mówiła, że usunie lub poroni.

Postanowili jednak, że zamieszkają wspólnie. Piotr kontrolował Kasię na każdym kroku. Twierdzi, że ją kochał. Ona mówi, że go nie kochała, ale się bała.

ZOBACZZdjęcia z rozprawy rodziców małej Lidzi

Boi się i dziś. Przed sądem nie była w stanie składać wyjaśnień w jego obecności. Policjanci musieli go wyprowadzić. Dopiero wtedy, wydusiła z siebie niewyraźne zdania. Niemal bez przerwy płakała.
- Groził, że będzie mnie bił, jak nie będziemy małej w łazience zamykać. Szarpał mnie, krzyczał, że zabierze małą do swojej matki - mówiła przed sądem.
Związała się z nim dla dziecka
, chciała, by mała miała ojca, rodzinę, jakiej sama nie miała. Bo mama Kasi nie żyje, a ojciec to pijak. Wychowywała się u dziadków.

Razem spędzili święta i sylwestra. W lutym wynajęli mieszkanie w bloku przy Akacjowej w Tomaszowie, a 7 maja urodziła się Lidzia. Sąsiedzi mieli o nich dobre zdanie, widywali na spacerach z maleństwem. Dobre opinie wystawiała też położna, która przez pierwsze dwa miesiące sześciokrotnie odwiedzała całą trójkę.

Kasia twierdzi jednak, że Piotr dawał Lidzi takie klapsy przez pampersa, że zostawały siniaki. Gdy protestowała, tłumacząc, że to nie lalka, mówił, że mała musi się przyzwyczajać, żeby wiedzieć, że ma być spokojna.

Piotr chwytał się prac dorywczych w budowlance. Gdy wracał zmęczony po pracy, nie mógł znieść płaczu maleństwa. Wymyślił, by wynosić kołyskę do łazienki, a że Lidka wciąż wypluwała smoczek i płakała, zaczęli jej obwiązywać główkę pieluchą, układać na brzuszku i nakrywać kocem - całą, razem z główką. Czasem i to zawodziło, a do pokoju dochodził odgłos kołyski uderzającej o wannę...

13 sierpnia 2012 Piotr oderwał się od komputera. Grał w gry sieciowe. Był wściekły, zwłaszcza, że wcześniej pokłócili się z Kasią. Zajrzał do łazienki i - stojąc w progu - trzy- lub czterokrotnie uderzył Lidzię ręką w tył główki. Żeby nie płakała. Następnego dnia posiniaczona dziewczynka wstała do karmienia, dotrwała do południowej kąpieli. Po południu już się nie obudziła.

Sami opowiadali o tym w śledztwie, ale przed sądem już tylko przerzucali się odpowiedzialnością. 27-letni dziś Piotr B. podtrzymał także swoje wyjaśnienia z późniejszego etapu śledztwa, gdy wycofał się z wcześniejszego przyznania się do zabójstwa dziecka poprzez kilkakrokrotne uderzenie Lidzi w główkę.

Mimo, że początkowo w śledztwie sam dokładnie relacjonował i demonstrował podczas wizji lokalnej, jak zamykał trzymiesięczną Lidzię w ciemnej łazience, jak kneblował ją smoczkiem i pieluchą, nakrywał kocem i jak dzień przed tragedią uderzał, bo jej płacz przeszkadzał mu grać na komputerze, Piotr B. nie przyznaje się dziś do niczego.

- Nigdy nie uderzyłem małej, powiedziałem tak wcześniej, bo prokurator mnie szantażował, żebym się przyznał, jeśli nie chcę iść na 25 lat do więzienia - mówi przed sądem Piotr B.

Podczas pierwszego przesłuchania przez policję, gdy nie stawiono mu jeszcze zarzutu zabójstwa, ale nieumyślnego spowodowania śmierci, twierdził, że Lidka wyślizgnęła mu się z rąk, gdy ją podniósł, i upadła na podłogę.

20-letnia dziś Katarzyna K. za znęcanie się nad córeczką ze szczególnym okrucieństwem odpowiada z wolnej stopy. Prokurator oskarża ją o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. Grozi jej 10 lat więzienia.

Sąd dopytywał, czy układając na brzuszku, kneblując smoczkiem i pieluchą i zamykając w łazience, miała świadomość, że jej córeczka może tego nie przeżyć, chwilę się zawahała. Odpowiedziała twierdząco.

Piotr B. jest oskarżony o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Nie chciał zabić, ale liczył się z tym, że jego działanie może spowodować śmierć.

Proces przebiega bardzo sprawnie. Na pierwszej rozprawie odczytano akt oskarżenia, wysłuchano wyjaśnień oskarżonych i przesłuchano świadków (matkę Piotra, sąsiadów, dziadków Katarzyny, położną).
Kolejną rozprawę sąd, w osobach sędziów Grzegorza Krogulca (przewodniczy składowi orzekającemu) i Jacka Gasińskiego, wyznaczył na poniedziałek 11 marca.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto