- Piotr B. 13 sierpnia, działając z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia małoletniej córki Lidii B., uderzył ją co najmniej trzy razy prawą dłonią w głowę, powodując w ten sposób uraz mózgu w postaci stłuczenia i obrzęku mózgu, krwawe podpajęczynówkowe wylewy oraz krwiak podoponowy, którego to urazu konsekwencją była śmierć dziecka - mówi Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Śledczy dodaje, że celem ojca nie było wprawdzie zabicie córki, ale uderzając ją kilkakrotnie w głowę, musiał sobie zdawać sprawę, że u tak małego dziecka może to doprowadzić do śmierci.
Podczas przesłuchania w prokuraturze ojciec przyznał się do bicia dziecka, jednak już w sądzie, podczas rozpoznawania wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie, zaprzeczył swoim wcześniejszym wyjaśnieniom przekonując, że małej Lidzi nie zrobił nic złego.
Dziewczynka zmarła dzień po pobiciu. Rodzice powiadomili pogotowie, gdy zorientowali się, że nie oddycha. Początkowo sądzono, że Lidia zmarła we śnie i padła ofiarą tzw. śmierci łóżeczkowej. Na ciele nie było bowiem poważniejszych obrażeń, a do rodziców wcześniej nikt nie miał zastrzeżeń.
W starym bloku przy ulicy Akacjowej mieszkali od niedawna. Wcześniej wynajmowali mieszkanie w lepszej dzielnicy, ale Piotr (lat 26) nie ma stałej pracy (pracował dorywczo w budowlance), Katarzyna (niespełna 19 lat) jeszcze się uczy, więc przeprowadzili się, bo tu było taniej.
Pozornie, w rodzinie wszystko wyglądało normalnie. Pijanych nikt na osiedlu ich nie widział, libacji nie urządzali. Tak przynajmniej wynika z relacji sąsiadów. Grzeczni, kulturalni, zawsze mówili "dzień dobry". Niczego niepokojącego nie zauważyła nawet położna, która przychodziła do domu, by doglądać pielęgnacji maleństwa.
Dopiero sekcja zwłok ujawniła wstrząsającą prawdę. Biegły szczegółowo opisał wewnętrzne obrażenia mózgu trzymiesięcznej Lidzi.
Podczas przesłuchania rodzice opowiedzieli, jak wyglądała ich opieka nad dzieckiem... Katarzynie K. i Piotrowi B. prokurator postawił zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia poprzez brak należytej opieki. Chodzi o pozostawianie córki bez żadnego nadzoru w łazience i owijanie jej twarzy pieluchą. Grozi im za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Piotr usłyszał ponadto zarzut zabójstwa. Grozi mu dożywocie. Sąd w Tomaszowie aresztował oboje na trzy miesiące.
Więcej szczegółów w tej sprawie we wtorkowym "Dzienniku Łódzkim".
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?