- 20 czerwca 2012 r. (na ten dzień prokurator datuje zabójstwo - red.) nie było mnie w ogóle w Tomaszowie, pojechałem do siostry na wieś, pomagałem szwagrowi przy remoncie. Byłem tam do 21 czerwca - stwierdził przed sądem Rafał J. (25 l.), bezrobotny recydywista oskarżony - wspólnie z 41-letnim Mariuszem G. - o zabicie Czesława Sz. Tę wizytę przypomniał sobie dopiero podczas rozprawy, bo przesłuchiwany w śledztwie nie miał takiej linii obrony.
- Jeden policjant przesłuchiwał mnie przez 9 godzin, kazał mi powtarzać to, co on chce usłyszeć i podał mi w kawie jakiś narkotyk, bo nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, traciłem świadomość - tak z kolei tłumaczył swe wyjaśnienia ze śledztwa Mariusz G., który odwołał je później i do dziś się ich wypiera.
Według oskarżyciela publicznego z Rawy Mazowieckiej, Rafał J. i Mariusz G. zabili wspólnie i w porozumieniu z zamiarem tzw. ewentualnym. Grozi im od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat lub dożywocie.
Na ławie oskarżonych zasiadł także 31-letni Marcin Sz., który odpowiada za szereg kradzieży, jakich dopuścić się miał w Tomaszowie i Rawie Maz. wspólnie z Rafałem J. To on po zatrzymaniu przez rawską policję pod zarzutem rozboju, ujawnił organom ścigania sprawę śmiertelnego poturbowania Czesława Sz.
Sąd (składowi orzekającemu przewodniczy sędzia Katarzyna Sztandar, a wspiera ją m. in. sędzia Jacek Gasiński) rozprawił się najpierw z zarzutami licznych kradzieży. Marcin Sz. i Rafał J. okradali otwarte mieszkania emerytów i rencistów, altany na terenie ogródków działkowych. Zarzuca im się też kradzieże z terenu OSW Borki czy kradzież samochodu.
Marcin Sz. przyznał się do wszystkich kradzieży. Stwierdził, że żałuje ich dokonania i chce naprawić wyrządzoną szkodę. W sprawie zabójstwa Czesława Sz., którego miał być świadkiem, podtrzymał przed sądem powtarzane konsekwentnie (także podczas konfrontacji z Rafałem J.) wyjaśnienia ze śledztwa.
Wynika z nich, że w czerwcu 2012 roku, razem z Rafałem J. i jego znajomym Mariuszem G., pojechali taksówką pod blok przy ul. Luboszewskiej. W samochodzie zorientował się, że celem tego wyjazdu jest pobicie jakiegoś mężczyzny. "Rafał J. mówił, że trzeba mu raz a dobrze mordę obić, a Mariusz G. odparł, że trzeba z nim skończyć raz na zawsze" - relacjonował w śledztwie.
Sam nie wchodził z nimi do budynku. Czekał przy taksówce. Rafał J. i Mariusz G. wrócili po kwadransie. "Zastanowiło mnie, że szli dziwnie spokojnie, ale obaj byli zdyszani, jakby przebiegli nie wiadomo ile kilometrów". Zauważył, że mają krew na rękach i krwawe plamy na spodniach.
ZOBACZ TAKŻE: Prokurator i policja ślepi na ślady zabójstwa
Z relacji Marcina Sz. wynika także, że Rafał J. i Mariusz G. opowiadali w taksówce (Rafał J. dobrze znał taksówkarza i często korzystał z jego usług), jak "gość" chciał uciekać z domu i dzwonić na policję (wtedy Rafał J. zabrał mu telefon: "Sz. na pewno już nigdzie nie zadzwoni" miał powiedzieć), ale złapali go za nogi i gdzieś zaciągnęli. J. chwalił się, że skakał "gościowi" po głowie i klatce piersiowej. Mariusz G. relacjonował, że bił i kopał.
Gdy było po wszystkim, Rafał J. polecił spalić ubrania, by zatrzeć ślady i zastrzegł, by nic nikomu nie mówili, a w razie pytań policji, stanowczo zaprzeczali.
Większość okoliczności wskazanych przez Marcina Sz. potwierdzał w śledztwie Mariusz G., ale całą winę przerzucał na Rafała J. "Jak pan Czesław podnosił się po upadku z podłogi lub wersalki, Rafał J. podbiegał do niego i zadawał uderzenie pięścią lub nogą. (...) Gdy leżał, wskakiwał mu jedną nogą na klatkę piersiową".
Na koniec - według tej relacji - Rafał J. chwycił butelkę po wódce i rzucił nią w głowę Czesława Sz. Pociekła krew.
Najpierw jednak Mariusz G. nie chciał podpisać protokołu przesłuchania, tłumacząc, że boi się zemsty Rafała J., jego rodziny i kolegów. Potem potwierdził te wyjaśnienia, ale na koniec wycofał się ze wszystkiego, twierdząc, że przesłuchujący go policjant dosypał mu do kawy najpewniej jakiś narkotyk i nie wiedział, co mówi. Tę ostatnią wersję utrzymuje teraz przed sądem.
Rafał J. przyznał się tylko do kilku kradzieży. Twierdzi, że z zabójstwem nie ma nic wspólnego, a na Luboszewskiej nigdy nawet nie był...
Piotrkowski sąd zamierza przeprowadzić proces w tej sprawie bardzo sprawnie. Kolejną rozprawę wyznaczył już na piątek, 22 listopada, a następne terminy na 26 i 29 listopada.
ZOBACZ TAKŻE:Fałszywy protokół prokuratora z Tomaszowa Maz.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?