Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wczoraj i dziś: Warszawska Bornsteinów

Joanna Dębiec
Tak w dwudziestoleciu międzywojennym wyglądała Starzycka Fabryka Wyrobów Sukienniczych Zusmana Bornsteina, żydowskiego fabrykanta
Tak w dwudziestoleciu międzywojennym wyglądała Starzycka Fabryka Wyrobów Sukienniczych Zusmana Bornsteina, żydowskiego fabrykanta Fot. Echo mazowieckie, 1927 rok
Tomaszów miał nie tylko Piescha, Landsbergów i Knothów. Żyli tu i bogacili się też Bornsteinowie. Ich fabryki sukna należały do gigantów przemysłowych Królestwa Polskiego

Są w Tomaszowie miejsca, które mijamy bez zastanowienia. Miejsca, które tak bardzo wrosły w krajobraz miasta, do których widoku tak przywykliśmy, że nie robią już na nas wrażenia. Tymczasem każda ulica, każdy budynek i kamień ma swoją historię. Wszędzie coś się działo, a ludzie coś przeżywali.

Na ulicy Warszawskiej, jednej z głównych ulic Tomaszowa, zachowało się kilka ciekawych obiektów, pamiętających jeszcze stare, fabrykanckie czasy. Jest to m.in. willa przy ul. Warszawskiej 10, w której przed laty mieściła się restauracja "Jagódka", a teraz jeden z banków oraz willa przy ul. Warszawskiej 103, gdzie obecnie znajduje się przedszkole. Obie należały do zacnej, żydowskiej rodziny Bornsteinów, którzy mieli w Tomaszowie duże fabryki.

Zanim dzielnicę Starzyce dołączono do Tomaszowa, już rozwijał się tam przemysł. Karierę robił tam niejaki Fryderyk Stumpf. W 1833 roku wydzierżawił on nieukończony budynek przędzalni wełny wraz z foluszem i spadkiem wody. Obok przędzalni urządził tkalnię, apreturę i farbiarnie. Jego sukno trafiało do Warszawy i innych znaczących miast Królestwa Polskiego oraz na rynek rosyjski. W połowie XIX wieku firma należała do największych zakładów wełnianych w kraju. Po śmierci Fryderyka przejął ją Otto Stumpf, któremu bardziej niż na interesach, zależało na rozrywkach. W końcu przedsiębiorstwo zlicytowano. Po pożarze zakładu teren przejął Zusman Bornstein. Było to w 1889 roku.

Bornstein zaczynał w 1857 roku od zakładu rękodzielniczego, mając kilka ręcznych krosien tkackich. Rozwinął skrzydła po przeniesieniu zakładu do podtomaszowskich Starzyc, gdzie miał do dyspozycji aż 60 ha, z czego 17 ha stanowiło obszar ściśle fabryczny. Warunki były tam znakomite. Przedsiębiorstwo leżało bowiem nad brzegiem rzeki Czarnej, dopływu Wolbórki i z tych obfitych zasobów wody korzystało m.in. przy wykończaniu tkanin.
Jak podaje Ryszard Kotewicz w publikacji "Dwa wieki Tomaszowa Mazowieckiego" fabryka Bornsteina, nosząca nazwę Starzyka Fabryka Wyrobów Sukiennych, posiadała wszystkie działy produkcji tkanin: przędzalnię, tkalnię, farbiarnię i wykańczalnię. W 1905 roku zatrudniano tam 200 robotników i stosowano napęd parowy o mocy 165 KM.

U Bornsteina dochodziło niestety do nadużyć. Nie tylko dorośli pracowali tam ciężko, ale i dzieci. W 1888 roku w fabryce Zismana dziewięć dziewczynek, mających po 11 lat, pracowało aż po 12 godzin dziennie! Nie była to jedyna fabryka, w której wykorzystywano dzieci do niewolniczej pracy...
Na przełomie 1913/1914 roku w zakładzie wymieniono przestarzały napęd i pojawiła się tam elektryczność. Tuż przed pierwszą wojną światową, przedsiębiorstwo miało czynnych 105 czynnych krosien tkackich, 430 wrzecion i 430 robotników. Nastąpiły jednak ciężkie dni…Firma odniosła dotkliwe straty, zarówno przez niemieckie rekwizycje, jak i zniszczenia spowodowane działaniami wojennymi. Jak dowiadujemy się z "Echa Mazowieckiego" z sierpnia 1927 roku, produkcję wznowiono dopiero w 1919 roku. Trzy lata później fabryka stała się spółką akcyjną.

Jak na prawdziwego kapitalistę przystało Zusman Bornstein niedaleko fabryki wybudował sobie piękny dom. To wspomniany już budynek przy ul. Warszawskiej 103. Powstał w połowie XIX wieku. Fabrykant mieszkał tam ze swoją rodziną. Jak czytamy w "Słowniku Biograficznym Żydów Tomaszowskich" Krzysztofa Tomasza Witczaka, Zusman miał żonę Surę Rywkę Dwoję z d. Windhejler, a z nią syna Abrama vel Adama i Emanuela. Willa stoi do dziś i to w niezmienionym kształcie. Usytuowana jest daleko od ulicy i schowana za innym fabrykanckim pałacem. Służy przedszkolakom.
Po Wielkiej Wojnie synowie Zusmana zostali dyrektorami zarządzającymi starzyckiej fabryki. W latach 20. XX wieku zakład, w odróżnieniu od innych tomaszowskich przedsiębiorstw, osiągał znaczne zyski, a trudnym roku 1930 odnotowywał ten sam wysoki poziom zatrudnienia, co dwa lata wcześniej.
Rodzina Bornsteinów zajmowała się nie tylko robieniem interesów, ale też włączała się w życie społeczne i polityczne Tomaszowa. Emanuel był m.in. członkiem Rady Miejskiej i w czasie wielkiego kryzysu pożyczkami wspierał rodziny kupieckie i rzemieślnicze. Tuż przed drugą wojną światową działał w komitecie zbierającym pieniądze na obronę narodową. Zginął śmiercią męczeńską w Treblince razem ze swoją żoną, synem i córką.

Tymczasem we wrześniu 1939 roku, gdy Tomaszów bronił swojej wolności, Fryderyk Henke, dyrektor fabryki Bornsteina, pomagał Niemcom! W Starzycach na trasie przemarszu 1 dywizji pancernej, Henke informował jej żołnierzy o sytuacji militarnej w tej części miasta. Robił to w obecności Polaków...
Po olbrzymiej fabryce Zusmana Bornsteina zachował się tylko jeden niewielki budynek przy ul. Warszawskiej, obok mostu na rzece Czarnej.

Kolejnym wielkim fabrykantem z Bornsteinów był Dawid Bornstein, urodzony w Przedborzu, który w 1879 roku w śródmieściu Tomaszowa nad rzeką Wolbórką wybudował mechaniczną tkalnię sukna. Firma szybko się rozrosła. Tuż przed wojną zatrudniał 350 osób, pracujących przy 100 krosnach. Niestety i w jego firmie zdarzały się przypadki łamania praw pracowniczych. Po 1892 roku, po karach finansowych, Bornstein stworzył posadę lekarza fabrycznego. Stanowisko to przyjął żydowski doktor Seweryn Sterling.

Zakład Dawida także sparaliżowała I wojna światowa. Po jej zakończeniu musiał odbudować hale produkcyjne i zakupić nowe maszyny. Produkcję wznowił dopiero w 1920 roku, dwa lata później firma stała się spółką akcyjną, a Bornstein został jej dyrektorem zarządzającym. Po kilku dobrych latach, przyszedł wielki kryzys, który mocno uderzył w fabrykę. Jak czytamy w książce "Tomaszów Mazowiecki. Dzieje miasta" pod redakcją Barbary Wachowskiej, od sierpnia do grudnia 1929 roku liczba pracowników spadła tam o jedną trzecią! Sytuacja pogarszała się z dnia na dzień. W marcu 1930 roku zlikwidowano w Tomaszowie Powszechny Bank Spółdzielczy, co zapoczątkowało upadłość i niewypłacalność wielu firm. Jedną z pierwszych, która złożyła podanie o odroczenie wypłat, była fabryka Dawida Bornsteina. Sąd w Piotrkowie odroczył jej wypłaty na trzy miesiące, wyznaczając nadzorców i sędziego komisarza. Po koniec lat 30. fabrykę zamknięto.

Dawid Bornstein też miał okazałą willę. Wybudowano ją w 1906 roku przy ulicy Warszawskiej 10. Mieszkał tam razem z żoną Sarą Rubinstein, z synem Szlamą vel Salomonem i córką Zyslą vel Zofią. Dawid Bornstein nie dożył drugiej wojny światowej (zmarł w 1933 roku). Jej koszmar dosięgnął jednak syna Salomona, który przejął po ojcu majątek i próbował ratować rodzinną fabrykę. Po wybuchu wojny, jak pisał Witczak, Salomona dotknęły represje. Przesiedlono go z wilii do budynku przy ul. Wieczność, a potem do domu przy ul. Krzyżowej. Pod koniec 1942 roku wraz z żoną został wywieziony do Treblinki, gdzie zginął.

W PRL-u w neoklasycystycznym pałacu Bornsteina otworzono kultową już restaurację "Jagódka". Dziś mieści się tam bank i dyrekcja PSS, która jest właścicielem budynku. Zabudowania fabryki nie zachowały się, została tylko odtworzona ściana jednej z hal (przy supermarkecie).

Wille Bornsteinów nie są tak piękne, jak pałac Piescha czy Knothego, ale nie oznacza to, że byli oni mniej ważni dla historii Tomaszowa...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto