Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wczoraj i dziś: Jak się dawniej kochało...

Joanna Dębiec
Król Kazimierz Wielki słynął z ognistego temperamentu. Swoją wielką miłość, Żydowkę Esterkę poznał w Opocznie. Mieli dwoje dzieci
Król Kazimierz Wielki słynął z ognistego temperamentu. Swoją wielką miłość, Żydowkę Esterkę poznał w Opocznie. Mieli dwoje dzieci Muzeum w Opocznie
Walentynki pojawiły się w Polsce dopiero w latach 90. XX wieku, ale już przebiły sławą słowiańską Noc Kupały. Niezależnie co obchodzimy, kochamy. Kochali też przed wiekami...

Czerwone serduszka, kartki z miłosnymi wyznaniami, róże, pluszowe maskotki, kolacje przy świecach, a może nawet odważna bielizna czeka we wtorek na tych, którzy żyją w związkach lub...żyć będą, bo przecież obchodzone 14 lutego Walentynki, są znakomitą okazją do odkrycia swych uczuć i przy odrobinie szczęścia-zdobycia wymarzonego partnera.

Walentynki, choć nie są polskim zwyczajem, na dobre zadomowiły się nad Wisłą i swoją popularnością przewyższyły słowiańską Noc Kupały. Nadal są jednak Ci, którzy negują ten dzień i w żaden sposób nie dają się wciągnąć w walentynkowe szaleństwo. Niezależnie jednak od tego, czy uznajemy Walentynki czy nie, chcemy kochać i być kochanymi, nawet jeśli się do tego nie przyznajemy. A jak kochało się dawniej?

W XIX w. na polskiej wsi miłość owszem kwitła, ale często była nieszczęśliwa, bo o tym, z kim można układać sobie życie, a z kim nie, decydowali rodzice. Nie upodobania, czy sympatia były ważne, ale przysłowiowe morgi. Zdarzało się, jak podaje Bohdan Baranowski w "Życiu codziennym wsi między Wartą a Pilicą w XIX wieku", że nawet dobrze tańcząca i umiejąca śpiewać dziewczyna, ciesząca się największym powodzeniem z całej wsi, nie miała propozycji małżeńskich, jeśli nie była wystarczająco bogata. Podobnie było z ubogimi przystojnymi kawalerami. Na próżno wysyłali swatów.

Pochodzący z Ciebłowic, Błażej Stolarski, na łamach swojej książki "Sługocice. Obraz życia i pracy jednej wioski" twierdził nawet, że na początku XX w. mało było "przypadków, jak to mówią, aby on do niej dłużej chodził, a jeszcze mniej, aby się oboje serdecznie kochali, aby ta miłość kazała im się pobrać. Miłość owa, o ile przychodzi, to bywa zawsze później, po weselu". Co więcej, uczucie między dwojgiem przed ślubem było niedopuszczalne, bo zwykle pociągało za sobą grzech, a niegdyś nie tolerowano przecież seksualnej swobody. Jeśli komuś cudzołóstwo wybaczano, to łatwiej mężczyznom. Zła reputacja kobiecie mogła mocno zaszkodzić, często nawet uniemożliwiała zamążpójście. W niektórych parafiach nazwiska niecnotliwych dziewcząt ksiądz wymieniał nawet z ambony. Informacje duchowni mieli zwykle od wiejskich dewotek.

Trudny los spotykał nieślubne dzieci i ich matki. Takie kobiety nazywano "przeskoczkami", czyli tymi, które "przeskoczyły prawo boskie". Trudniej było wyjść im za mąż, choć nie było to niemożliwe. Ich nieślubne dzieci, mogły się przecież przydać do pracy w gospodarstwie, taka panna młoda dawała też gwarancję płodności.
Najgorsze było jednak staropanieństwo. Stare panny narażone były na kpiny i wyzwiska. Czasem postępowano z nimi wręcz okrutnie- musiały przez całą Środę Popielcową ukrywać się na strychu czy stodole, by nie stać się ofiarami młodych, wyśmiewających je chłopców.

Czasem miłość wystawiał na próbę trudny czas wojny czy powstania. Tak było z Julianem Prylińskim z Sienna, co ciekawe alumnem seminarium duchownego w Sandomierzu. Schwytano go podczas powstania styczniowego i osadzono w więzieniu, w domu Esterki w Opocznie. Podawał, że nazywa się Józef Wiśniewski i pochodzi z Galicji. Chciał się w ten sposób uchronić przed karą śmierci. A żyć miał dla kogo...Zakochał się bowiem w starszej od siebie Sabinie Filipskiej z Opoczna. Dzięki usilnym staraniom rodziny i znajomego biskupa, 24-latek dostał pozwolenie na ślub. Pan młody poszedł z więzienia do kościoła pod eskortą rosyjskich żołnierzy. Po sakramentalnym "tak" wrócił do niewoli. Potem skazano go na Syberię.- W tej drodze towarzyszyła mu małżonka. Przeżyli, ale ich dalsze losy nie są znane-mówi Lidia Świątek z Muzeum Regionalnego w Opocznie.

Romantyczne, ale przerwane przez wojnę było też uczucie, które zrodziło się latem 1939 r. między 19-letnim tomaszowianinem Lutkiem Orenbachem, a pochodzącą z Gdańska osiemnastolatką Edith Blau. Poznali się w Bydgoszczy, dokąd w latach 30. przed nazistowską nagonką uciekła rodzina Żydówki. Tam też osiedlili się Orenbachowie . Kiedy wybuchła wojna, kochankowie zostali rozdzieleni. Lutek wrócił do Tomaszowa, bo we wcielonej do Rzeszy Bydgoszczy, wysiedlano Żydów. Trafił do getta. Edith zamieszkała zaś u rodziny w Minden nieopodal Bielefeld. Przez dwa lata pisali do siebie płomienne listy, ona w języku niemieckim, on po polsku. Wierzyli, że jeszcze się spotkają. Lutek więcej pisał o swoich uczuciach, aniżeli o sytuacji w gettcie, w Tomaszowie. Tłumaczył to ukochanej "Czy Ci mam wszystko opowiedzieć? Po co? Żeby Ci jeszcze ciężej było i smutno? Powiem Ci tylko (...), że jest mi czasem tak strasznie, tak strasznie..." W gettcie Lutek próbował normalnie żyć, stał się nawet, jak pisze Barbara Engelking w"Zagładzie Żydów", popularny- rysował karykatury, reżyserował spektakle teatralne, miał powodzenie u dziewcząt... Wciąż jednak myślał o Edith, czekał na jej listy, nadzieja przeplatała się u niego ze zwątpieniem i gniewem na los "Dlaczego się psuje szczęście takiej małej dziewczynki i małego chłopca i wielu innych małych dziewczynek i małych chłopców, a jest tylko jakaś tam głupia historia? Historia, przeklęta historia." Edith przeżyła wojnę, wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Lutek, zginął prawdopodobnie w 1942 r. podczas likwidacji tomaszowskiego getta.

Trudności w "tych sprawach" nie dotykały bynajmniej tylko zwykłych zjadaczy chleba. Miłosne perypetie i to nie zawsze z happy endem zdarzały się też tym ze świecznika. Przykładem niech będzie tu hrabia Tomasz Ostrowski, któremu Tomaszów zawdzięcza swoją nazwę.

W młodości Tomasz jeździł po Europie, gdzie bywał na najznakomitszych salonach. We Francji zakochał się z wzajemnością w pięknej i bogatej Amerykance. Jej rodzice zaakceptowali zaloty Ostrowskiego, ale zażyczyli sobie, by młodzi po ślubie zamieszkali za oceanem. Jak pisał Antoni Ostrowski "namiętność i zamiłowanie własnej narodowości triumf odniosły"- Tomasz zrezygnował z ożenku i powrócił do ojczyzny. Długo nie mógł zapomnieć o dziewczynie. Ożenił się dopiero w wieku 35 lat. Nie wiadomo, czy było to małżeństwo z miłości czy z rozsądku, ale pewne jest, że obie panie były dobrymi "partiami".

Niełatwo zdobyć i utrzymać miłość było też artystom. Przekonał się o tym poeta Julian Tuwim, który od pierwszego wejrzenia zakochał się w Łodzi w pięknej tomaszowiance Stefanii Marchew. Jego żoną stała się dopiero po siedmiu latach starań. Nawet jego poetycki debiut związany był z ukochaną - gdy "Kurier Warszawski" wydrukował pierwszy jego wiersz, podpisał go inicjałami "St. M." W listach nazywał ją jasną, kwietną, najcichszą panienką, Stefanulką słodką i poświęcał najpiękniejsze swoje erotyki. Została z nim na zawsze...

Wielką miłość w naszych okolicach przeżyć miał też sam Kazimierz Wielki, który w Opocznie stracił głowę do pięknej Żydówki Esterki. Spotkał ją podczas polowania. Dla swojej ukochanej kazał wybudować dom, który z czasem połączono z zamkiem królewskim lochami. Odtąd para mogła spotykać się ze sobą do woli i nikt nie przeszkadzał im w miłosnych igraszkach.

Kiedy jednak opoczyńscy Żydzi dowiedzieli się, że Esterka jada trefne potrawy i nie przestrzega szabasu postanowili ją ukamienować. Króla nie było wtedy w Opocznie. Esterce udało się uciec przed ich gniewem. Piechotą dotarła aż do Krakowa. Król wstrząśnięty losem wybranki chciał pojechać do Opoczna i ukarać Żydów. Dziewczyna wyprosiła jednak u niego łaskę dla nich i władca odstąpił od swego zamiaru. Później wywiózł Esterkę z Krakowa i ukrył ją pod Lublinem. Prawdopodobnie król i Esterka mieli dwoje dzieci. Jak dobrze, że chociaż ta miłość była szczęśliwa...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto