Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Superdzielna 93-latka z gminy Żarnów

Andrzej Wdowski
W kuchni rozbójniczki zaatakowały panią Bronisławę, ale nie dała się...
W kuchni rozbójniczki zaatakowały panią Bronisławę, ale nie dała się... Andrzej Wdowski
Nie dała się zastraszyć trzem rozbójniczkom z Wielkopolski. Dzięki jej stanowczej postawie złodziejska szajka trafiła za kraty.

Zachowała się fantastycznie, trzeźwo myślała cały czas, choć znalazła się w dramatycznej sytuacji i mogła nawet stracić życie. Komplementuje panią Bronisławę, mieszkankę gminy Żarnów, policja, słów uznania dla jej bohaterskiej postawy nie kryje najbliższa rodzina.
Pani Bronisława ma 93 lata. Jest szczupłą, pogodną i jak na swoje lata dziarską kobietą. Przekonały się zresztą o tym trzy rozbójniczki z Wielkopolski, które 16 lutego około godz. 11 wtargnęły do jej domu i próbowały okraść.

Dramatyczne sceny rozegrały się w kuchni, między kaflowym piecem a wersalką. To w tym miejscu pani Bronisława zaatakowana została przez trzy nieznane jej kobiety.
- Miały ze sobą koce i coś do mnie mówiły, ale ja nie słyszałam - opowiada pani Bronisława. - Po co żeście przyszły? Ja tu nie mam nic dla was - powiedziałam im.

Napastniczki za wszelką cenę chciały gospodynię wciągnąć do pokoju, ale ta dzielnie stawiała opór.
- Bałam się, że jak mnie tam zaciągną i przewrócą na łóżko, to może być po mnie, nakryją mnie kocami albo poduszką i nie przeżyję - opowiada wzruszona.

Jedna z napastniczek zakryła pani Bronisławie ręką twarz, a dwie pozostałe zaczęły ją rewidować. Znalazły przy niej stary, wysłużony portfelik. Otworzyły go, ale w środku było tylko 70 groszy.
- Na szczęście nie zajrzały do innej przegródki, w której mama miała schowane 480 zł - mówi synowa Elżbieta. Dodaje, że mama mówiła im, że pod ręką miała szczotkę i myślała, żeby nią je zdzielić, ale bała się, że to może je tylko jeszcze bardziej rozjuszyć.

Dziarska staruszka w pewnym momencie wyrwała się jednak napastniczkom, odebrała im portfel, zaczęła wołać o pomoc i walić w szybę kuchennego okna od strony domu, w którym mieszkała jej córka. To wystraszyło napastniczki. Uciekły w popłochu.
- Mama wpadła do mnie i zaczęła krzyczeć, że ją napadnięto - opowiada córka Anna. - Jak przybiegłam do jej domu nikogo nie było. Po napastniczkach zostały jedynie ślady na śniegu. Mąż zadzwonił na policję. Przyjechała szybko.

Za niecałe pół godziny policja ponownie zjawiła się u pani Bronisławy. Już z dowodami napastniczek.
- Mama je rozpoznała - mówi córka Anna. - Także w komisariacie w Paradyżu, gdzie pokazano jej zatrzymane osoby, potwierdziła, że to były one.

Policja napastniczki złapała po krótkim pościgu w Przyłęku. Poruszały się oplem vectrą. Okazało się, że w szajce działały trzy kobiety w wieku 54, 57 i 66 lat oraz 50-letni mężczyzna. Cała czwórka trafiła do aresztu.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto