Na spotkanie z nim, które odbyło się w sobotę wieczorem (31 marca) w sali Społeczności Chrześcijańskiej TOMY przyszli jego przyjaciele, koledzy, a także ci wszyscy, którzy interesują się muzyką w ogóle i fotografią.
Karewicz opowiadał o swoim dzieciństwie i latach młodzieńczych spędzonych w Tomaszowie. - Czuję się związany z tym miastem, to moje miasto. Skończyłem SP nr 4, która już nie istnieje i chodziłem do pierwszego ogólniaka. W drugiej klasie przeniosłem się do Warszawy. Teraz nie jestem sprawny, ale kiedyś byłem bardzo- mówił.
Wspominał ojca, który był pierwszym dyrektorem fabryki skór i prezesem Stowarzyszenia Sportowego TUR. Przypomniał historię jak razem z ojcem pojechali do ŁKS, by sprzedać Isia (tak mówiono na bramkarza Lechii Zdzisława Komara, który zaliczył występ w II reprezentacji Polski). - Miałem wtedy chyba 15 lat - opowiada. - Prezes ŁKS za transfer zaproponował 25 tys. zł. Wtedy to były naprawdę duże pieniądze. Ale Komar spokojnie powiedział, że nie jest zainteresowany grą w ŁKS-ie, woli grać w Tomaszowie Maz. w Lechii.
Karewicz fotografią zajmuje się zawodowo już od 60 lat. Fotografował największe sławy światowego jazzu i gwiazdy polskiej muzyki. Pozowali mu Dave Brubeck, Ray Charles, Miles Davis i wielu innych. Artysta dokumentował m.in. warszawskie koncerty światowej sławy muzyków: Rolling Stonesów, Milesa Davisa czy Elli Fitzgerald.
Szczególnie miło wspomina współpracę z niewidomym Ray'em Charlesem. - Pracowaliśmy ze sobą przez dwa lata. Ray był pięć razy w Polsce, bardzo lubił do naszego kraju przyjeżdżać. Był wspaniałym, pogodnym facetem z poczuciem humoru. Raz chciał żebym mu pokazał zdjęcie jakie mu zrobiłem. Wziął je do ręki i mówi: - Nigdy w życiu takiego pięknego zdjęcia nie widziałem.
Ray był świetnym szachistą. Ogromne pieniądze zarabiał o dziwo nie na muzyce, ale... ogrywając w Dubaju milionerów. Dobrze też jeździł na skuterze. Tak dobrze jak śpiewał - opowiada z uśmiechem Marek Karewicz.
Sporo miejsca poświęcił Krzysztofowi Komedzie. - To był najwybitniejszy polski kompozytor - mówił. - Najlepiej sprzedawany. W Stanach każdy muzyk chciał zagrać jego kołysankę z filmu Romana Polańskiego „Rosemary Baby”.
Marek Karewicz z wykształcenia jest skrzypkiem. - Ale się z tego instrumentu naigrywano, to zmieniłem go na kontrabas. I na nim przestałem grać. A wiecie państwo dlaczego? - Bo ciężko się go woziło na motorowerze.
Karewicz po wyjeździe z Tomaszowa uczył się w Liceum Fotograficznym w Warszawie. Skończył też wydział operatorski w Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi.
Na zakończenie spotkania ze sławnym fotografikiem publiczność obejrzała doskonały film dokumentalny „Wiatr od morza, czyli big bit po szczecińsku”. Wypowiadało się w nim wiele sław polskiej muzyki, pokazano pierwsze tworzące się zespoły bitowe, historyczne już koncerty z udziałem późniejszych gwiazd takich jak Czesław Niemen, Helena Majdaniec, Kasia Sobczyk, Karin Stanek, Tadeusz Nalepa i wielu, wielu innych...
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?