To był tragiczny koniec wakacji na Mazurach. Ciało 55-letniego tomaszowianina znaleziono w sobotę, 4 sierpnia rano na Jeziorze Brajnickim koło Szczytna. Obok ciała pływała wywrócona łódka, którą dzień wcześniej tomaszowianin wybrał się na ryby.
Gdy długo nie wracał, rodzina i znajomi na własną rękę próbowali szukać lekarza. Bezskutecznie.
W sobotę rano powiadomili policję. Ta jednak nawet nie zdążyła rozpocząć poszukiwań, bo w międzyczasie inny wędkarz zauważył wywróconą łódkę i ciało.
Wstępnie przyjęto, że mogło to być utonięcie, ale brane są pod uwagę także inne scenariusze, dotyczące m. in. kłopotów ze zdrowiem.
Okoliczności zgonu lekarza wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Szczytnie, która wszczęła śledztwo w tej sprawie. Na jej zlecenie została przeprowadzona sekcja zwłok, pobrano tkanki do badań histopatologicznych i krew.
Na razie, jak podaje prokuratura, wyniki i opinia biegłych o ostatecznej przyczynie śmierci nie jest jeszcze znana.
Dzisiaj na cmentarzu przy ul. Dąbrowskiej lekarza oprócz rodziny i przyjaciół żegnali także mieszkańcy Tomaszowa, jego pacjenci i pracownicy. - Jesteśmy wszyscy zaskoczeni tym dramatem, tak nagle i tragicznie... - mówi jedna z pielęgniarek z przychodni Centrum Zdrowia przy ul. Barlickiego, której doktor był współwłaścicielem i szefem. - Ale życie toczy się dalej, a my musimy pracować.
Lekarza dobrze wspominają także jego pacjenci. - To był dobry lekarz i jeszcze taki młody - wzdycha pani Wanda, która z zatroskaniem czytała nekrolog wywieszony na drzwiach poradni. - Na pewno będę go dobrze wspominać - dodaje.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?