Gole w tym spotkaniu zdobyli:
0-1 - Paweł Kossyk, 11 min.,
1-1 - Kamil Kubiak, 23 min,
2-1 - Kamil Lewiński, 39, min.,
3-1 - Kamil Szymczak, 51 min.,
4-1 - Kamil Cyran, 74 min. głową
LECHIA: Mateusz Awdziewicz - Patryk Jakubczyk, Kamil Cyran, Jakub Bartosiński, Piotr Kornacki (84. Mateusz Matysiak) - Kamil Lewiński (64. Mateusz Bąkowicz), Bartłomiej Cieślik, Kamil Szymczak, Kacper Przedbora - Kamil Kubiak (64. Bartosz Snopczyński), Rafał Nowak (74. Bartosz Rymek). Trener Daniel Myśliwiec.
ZNICZ: Kacper Czajkowski - Mateusz Romachów, Jacek Dziennis, Mateusz Maliszewski, Michał Kossyk - Patryk Gondek, Andrzej Kosiński (64. Marcin Fiedorowicz), Paweł Kossyk, Karol Kosiński (60. Mateusz Jambrzycki) - Paweł Adamiec (74. Konrad Romachów), Mateusz Furman (77. Artem Guzik). Trener Ryszard Borkowski.
Żółte kartki: Kacper Przedbora - Andrzej Kosiński, Paweł Adamiec.
Widzów 250.
Padło 5 bramek, trzykrotnie piłka uderzyła w słupek bądź poprzeczkę, oba zespoły miały jeszcze po kilka okazji do zdobycia bramek. Takie spotkania kibicom muszą się podobać.
Goście przegrali wysoko, ale na taką wysoką porażkę nie zasłużyli. Prowadzili bowiem z Lechią otwartą, ofensywną grę i to oni przez pierwsze pół godziny byli stroną dominującą i zasłużenie prowadzili 1-0. W 22 minucie mogli wygrywać już 2-0, ale piłka po uderzeniu Mateusza Furmana trafiła w słupek.
Lechia odpowiedziała kontrą i Kamil Kubiak doprowadził do remisu, pewnie wykorzystując prostopadłe podanie. Od tego momentu tomaszowianie przejęli inicjatywę i to oni byli coraz groźniejsi pod bramką Znicza. W 37 minucie Kubiak mógł podwyższyć na 2-1, ale trafił w słupek. Drugi gol dla Lechii padł dwie minuty później. Tym razem w roli głównej wystąpił Kamil Lewiński. Po solowej akcji pokonał golkipera gości posyłając mu piłkę pomiędzy nogami.
W końcówce I połowy i na początku drugiej znów Znicz pokazał, że nie zamierza rezygnować z wygranej. Najpierw tuż przed przerwą napastnik gości trafił w słupek, a zaraz po rozpoczęciu drugiej części spotkania będący w sytuacji sam na sam z bramkarzem piłkarz Znicza, zamiast strzelać, próbował ograć atakującego go obrońcę Lechii, wykonał zwód, ale Mateusz Awdziewicz zareagował właściwie i zabrał mu piłkę spod nóg.
Goście prowadzili otwartą, ofensywną grę i to kosztowało ich sporo sił, których w II połowie zaczęło im coraz bardziej brakować. Atakując odkrywali się i Lechia wychodziła z szybkimi kontrami. Po jednej z nich po raz trzeci bramkarza Znicza pokonał w 51 minucie Kamil Szymczak.
Lechia coraz wyraźniej przeważała i swą dominację w polu udokumentowała czwartą bramką, którą w 74 min. zdobył kapitan zespołu Kamil Cyran. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył w polu karnym i po uderzeniu piłki głową posłał ją do siatki. Jeszcze w końcówce spotkania mogła paść piąta bramka, ale potężnie uderzoną piłkę zmierzającą pod poprzeczkę obronił Kacper Czajkowski.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?