Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Muszę jeszcze zdać... maturę - rozmowa z Cezarym Pazurą, Honorowym Obywatelem Gminy Ujazd

Beata Dobrzyńska, Andrzej Wdowski
Cezary Pazura na scenie w Ujeździe
Cezary Pazura na scenie w Ujeździe Beata Dobrzyńska
O dzieciństwie w Niewiadowie i młodości w Tomaszowie z Cezarym Pazurą, Honorowym Obywatelem Gminy Ujazd, rozmawiają Beata Dobrzyńska i Andrzej Wdowski.

Został pan uhonorowany tytułem Honorowego Obywatela Gminy Ujazd. Były przecieki, czy może został pan zaskoczony?
Przecieki były, mama kilka razy mówiła mi, że rozmawiała o tym z wójtem. Ale zaskoczenie było, bardzo miłe. Zresztą cała nasza rodzina to bardzo przeżywa, dzień przed imprezą mama dzwoniła, że nawet ksiądz z ambony zapraszał na uroczystość.

Ucieszył się pan?
Jest takie powiedzenie, że najtrudniej być prorokiem we własnym kraju. Bardziej docenia się człowieka, gdy jest gdzieś daleko, niż u siebie w domu. To miłe zaskoczenie. Zastanawiałem się dlaczego mnie? Bo jestem sławny? Mamy takie czasy, że sławę zdobywa się dzięki mediom. A ja z mediami mam dużo wspólnego. Moim zdaniem na taki tytuł zasługują ci, którzy ciężko pracują.

Czyli kto?
Chciałbym uświadomić, że każdy z nas zasługuje na miano takiego honorowego obywatela. Moi rodzice przeżyli tu więcej lat niż ja, są związani z tym środowiskiem i tacy jak oni, jak pan wójt zasługują na tytuły honorowych obywateli. Tak jest przyjęte, że tytuł przyznaje się osobie znanej z jakieś działalności. Ale to, że jestem sławny i popularny to tylko "efekt uboczny" mojej ciężkiej pracy. Nie dlatego ciężko przez 25 lat ciężko pracowałem, żeby być popularnym, ale żeby być dobrym w tym co robię. Jak dziś patrzę na młodych aktorów, to oni nie chcą być dobrzy, oni od razu chcą być sławni i dużo zarabiać.

Z pewnością na uroczystość przyjdzie wielu młodych mieszkańców gminy, którzy dopiero planują start w dorosłe życie. Co chciałby im pan przekazać?
Żeby umieli odróżnić autorytet od idola. O tym był film Maćka Ślesickiego, w którym grałem "Show". Często te dwa pojęcia mylimy. To im chcę zwrócić uwagę, żeby najbardziej patrzyli tutaj, gdzie mieszkają. Mnie właśnie to miejsce wychowało. Tu miałem rodzinę, tu miałem szkołę i tu miałem kościół. To są trzy nogi, dzięki którym stoi stół i się nie chwieje. Z moich obserwacji wynika, że w dzisiejszych czasach coraz częściej podważa się znaczenie niektórych z tych nóg, a to niedobrze.

Często wraca pan do tych miejsc, o których pan mówi?
Spotykamy się 7 listopada, a zaledwie sześć dni temu byłem tu na grobach. W Chorzęcinie mam dziadków, w Tomaszowie Mazowieckim mam braciszka, a w Ujeździe niestety mnóstwo przyjaciół stąd, matkę chrzestną, kolegów, niektórych młodszych od siebie. Ile się tylko da, tyle razy tu jestem. Przyjeżdżam choćby z żoną i córeczką do dziadków.

Jadwiga i Zdzisław Pazurowie to znani i lubiani mieszkańcy gminy...
Rodzice tu mieszkają niemal od zawsze. Mama w 1958 roku została tu skierowana z nakazu pracy do zakładów Nitrat, tak się wtedy nazywały zakłady w Niewiadowie, a potem Predom Prespol, a tata skończył szkołę pedagogiczną w Piotrkowie Trybunalskim i z kolei został skierowany do szkoły gminnej w Ujeździe, do tego budynku, który do dziś stoi. Potem powstała szkoła tysiąclecia w Niewiadowie i tam został nauczycielem. Tutaj tata prowadził chór, z którym mieliśmy bardzo duże osiągnięcia wojewódzkie. Prowadził też teatr amatorski, w którym sam grał. Miał nawet propozycje, by robić eksterna w Teatrze Jaracza w Łodzi. Geny aktorskie mam od ojca, podobnie jak brat Radek.

Niewiadów pojawia się w pana występach kabaretowych czy aktorskich?
Zawsze się chwalę skąd jestem. Nie wstydzę się miejsca, z którego pochodzę, bo nie mam powodu. Nawet przemycałem nazwę Niewiadowa na przykład w filmie Nikoś Dyzma, główny bohater, którego gram, kibicuje zespołowi LKS Stal Niewiadów.

Jakie było dzieciństwo w Niewiadowie?
Wychowywałem się w czasach, gdy nie mieliśmy tylu możliwości, jakie teraz ma młodzież. Dziś narzeka, się, że młodzież z małych miejscowości nic nie robi, tylko siedzi pod blokiem i rozrabia. Myśmy też siedzieliśmy... Ale mieliśmy ulubione programy na tych dwóch kanałach telewizyjnych, które wówczas były, chodziliśmy do biblioteki, do klubu zakładowego, gdzie grało się w ping-ponga. To były całe nasze rozrywki. Jak jeden kolega grał na gitarze, to wszystkim pokazywał jak to się robi. Nie było nam w głowie, żeby pić alkohol czy rozrabiać. Z okien mojego pokoju w bloku na Niewiadowie było widać kominy fabryki. Patrzyłem na nie, jak odrabiałem lekcje i myślałem sobie, kim będę w życiu. Zawsze chciałem być aktorem. Zastanawiałem się, czy mi się kiedyś uda występować w telewizji czy w teatrze. Teraz patrząc z perspektywy wszystko się udało.

W którym momencie poczuł pan, że będzie aktorem?
Zawsze miałem dziwne przeświadczenie, gdy oglądałem aktorów, wydawało mi się to takie proste. Co jest oczywiście nieprawdą, bo to tylko złudzenie. Zawsze mi się wydawało, że też bym tak umiał. Trochę mi to wybili w głowy, jak się pierwszy raz nie dostałem na studia do łódzkiej filmówki. Wtedy kompletnie nie wiedziałem, na czym polega aktorstwo. Ha, wiedziałem, o co chodzi w recytacji.

Był pan grzecznym chłopcem?
Nie do końca, bo oceny ze sprawowania miałem różne, między innymi dlatego, że byłem gadułą, ale dzięki temu gadulstwu dziś mogę robić kabaret.

Jest pan absolwentem II Liceum Ogólnokształcącego w Tomaszowie. Czy często pan do niego wraca?
W ostatnich czasach nie, chętnie bym je odwiedził. Ale śni mi się liceum! Mam taki dyżurny sen, przerażający. Już jestem znanym Pazurą, akcja się dzieje tu i teraz, nie mogę dostać angażu w teatrze, bo jest potrzebne moje świadectwo maturalne, którego nie mogę znaleźć. Muszę wrócić do szkoły i zdać jeszcze raz maturę, a nic nie pamiętam. Idę na fizykę i staję przed panią profesor Łobodecką, której się zawsze bałem. Wszyscy się ze mnie śmieją: Pazura? Jak on może być aktorem, przecież on nic z fizyki nie umie. Budzę się spocony. Bardzo dokładnie pamiętam te mury, popiersie Żeromskiego, które stało na parterze, gabinet dyrektora, bo byłem tam parę razy wzywany.

Na uczniów II LO mówiło się i mówi arbuzy, czy rzeczywiście wówczas zakuwaliście?
To niesprawiedliwa ocena. Jak gromadzi się w jednym miejscu ludzi zdolnych, to efekt rzeczywiście musi być widoczny. Moi rówieśnicy z klasy matematyczno-fizycznej usłyszeli od jednego z nauczycieli, profesora Lasoty, taki warunek: jak klasa będzie miała średnią 5.0 to on przejdzie na kolanach z pokoju nauczycielskiego do pracowni matematycznej, czyli dwa piętra. Wówczas najwyższa ocena to była piątka. Proszę sobie wyobrazić, że to byli tak ambitni ludzie, że do tego doprowadzili. Pan profesor przeszedł dwa piętra na kolanach, ale powiedział, że to jest najszczęśliwszy dzień w jego życiu, bo nie wierzył, że takich uczniów się doczeka. Takie mieliśmy ambicje, a nie żeby mieć lepszy telefon komórkowy czy droższe trampki.

A sam Tomaszów jak pan wspomina?
Ha, to była dla mnie metropolia. Rodzice nie puszczali mnie na dyskoteki, bo się o mnie bali. Pamiętam kino Mazowsze, kino Włókniarz, tam występowałem na różnych akademiach. Na przykład konkurs Tomaszowska Wiosna, podczas niego jako dzieciaki poznaliśmy się ze Zbyszkiem Zamachowskim, z którym potem spotkaliśmy się w szkole teatralnej.

A gdy teraz pan przyjeżdża do Tomaszowa i Ujazdu?
Wszystko wydaje się mniejsze, to chyba każdy dorosły człowiek tak ma. Pamiętam, jak jeździłem do babci, przez drogę była kapliczka, jak byłem mały, wydawało mi się, że stoi tak daleko. Teraz mógłbym rękę wyciągnąć i jej dotknąć. Wjechałem do Ujazdu i pokazuję mojemu agentowi, że na rogu była restauracja Pod Niedźwiedziem. Wydawała mi się taka wielka, tyle tam było stołów, a tam są dwa okna. Pokazałem agentowi, jak drzewa urosły. Ten las, który jest między Ujazdem a Niewiadowem sadzili harcerze, byłem wtedy w pierwszej klasie, oni w ósmej. Już ponad czterdzieści lat rosną. Pamiętam, jak już sadzonki były posadzone, zimą tata ciągnął mnie na sankach do Ujazdu i mówił mi: Patrz synku, kiedyś to będzie las.

Poniedziałek to dość nietypowy termin, by organizować taką dużą imprezę?
Zwykle w poniedziałki aktorzy mają wolne, generalnie. A tak serio, to ciężko było znaleźć wolny termin, ponieważ mam 25-lecie pracy na scenie i mój agent wykorzystał to jak może. Wysiłek był ogromny, żeby znaleźć wolny termin na tą uroczystość. Ale się udało i razem możemy świętować mój jubileusz.

Zobacz także: Ujazd: Cezary Pazura honorowym obywatelem [ZDJĘCIA]

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto