Gdy w 2004 roku zaczęła pani służbę w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Maz., była pani pierwszą kobietą żołnierzem na stanowisku dowódczym...
Kpt. Ewelina Osuchowska-Rybka: Rzeczywiście, po szkole oficerskiej dostałam przydział na stanowisko dowódcy plutonu rozpoznawczego w 25. batalionie dowodzenia. Wówczas w brygadzie było kilka kobiet i to w służbie medycznej. Razem ze mną przyszły też dwie pilotki, ale one trafiły do 7 dywizjonu lotniczego na Glinnik. Ja dowodziłam grupą 30 żołnierzy zasadniczej służby wojskowej.
Było ciężko?
Niemal na każdym kroku czułam na sobie spojrzenia mówiące: kobieta na rozpoznaniu? Czy sobie poradzi? Wydawało mi się, że oczekuje się i wymaga ode mnie więcej niż od mężczyzn na tych stanowiskach. Musiałam dawać z siebie wszystko i udowadniać, że nie jestem tu przez przypadek i że się do tego nadaję. Dziś w kawalerii służy 60 kobiet i nikogo już nie dziwi kobieta wydająca rozkazy żołnierzom.
Ma pani za sobą misję w Iraku...
Tak, na stanowisku dowódcy plutonu dowodzenia i zabezpieczenia śmigłowców, dowodziłam 30 żołnierzami. Zabezpieczaliśmy funkcjonowanie lądowiska i śmigłowców m. in. w czasie tankowania jak również łączność oraz pełniliśmy dyżury jako strzelcy pokładowi.
Znalazła też pani czas, by spełnić się jako kobieta urodziła pani córkę.
Tak, wszystko było starannie przemyślane i zaplanowane. Byłam po pierwszej misji w Iraku, przeszłam na stanowisko oficera wychowawczego i wówczas zaczęliśmy myśleć z mężem, także żołnierzem, o dziecku. Akurat mojemu przełożonemu urodziła się córka i w pewien sposób mnie rozumiał. Po urlopie macierzyńskim wróciłam na swoje stanowisko, a chwilę później objęłam obowiązki oficera prasowego i zostałam mianowana na stopień kapitana.
I pomyślała pani o kolejnej misji, w Afganistanie i to razem z mężem?
Tak, to też było dokładnie przemyślane. Córka była już na tyle duża, że mogła sama zostać z babcią, a z drugiej strony na tyle mała, że nie zdawała sobie sprawy, gdzie i jak długo są nieobecni jej rodzice. Dziś byłoby już nam znacznie trudniej wyjechać razem.
Po ośmiu latach służby żegna się pani z tomaszowską kawalerią. Awans?
Awans w stopniu nie, ale w stanowisku pracy na pewno. Będę pracowała w Ministerstwie Obrony Narodowej w departamencie prasowo - informacyjnym. Mąż także dostał pracę w MON w Departamencie Wojskowych Spraw Zagranicznych.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?