Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Ptaszyn Wróblewski i Stanisław Soyka porwali publiczność.Świetny finał Love Polish Jazz Festival

Andrzej Wdowski
Jan Ptaszyn Wróblewski i Stanisław Soyka na finał Love Polish Jazz Festival
Jan Ptaszyn Wróblewski i Stanisław Soyka na finał Love Polish Jazz Festival Andrzej Wdowski
Jan Ptaszyn Wróblewski Sextet rozpoczął w niedzielny (25 września) wieczór muzyczną ucztę podczas Love Polish Jazz Festival, który odbywał się w hali Mechanika w Tomaszowie Maz. od piątku, a zakończył ją Stanisław Soyka solowym koncertem. Publiczność była zachwycona ich występami i nie szczędziła im braw. Muzycy w podzięce bisowali.

Jan Ptaszyn Wróblewski Sextet zaprezentował niezwykły projekt „Krzysztofa Komedy lament nad Europą”. Był to koncert oparty na utworach Komedy z przedstawienia jazz i poezja „Meine Süsse Europäische Heimat”, które zostało zarejestrowane w Baden-Baden.

Muzycy zaprezentowali świetną formę, ich solowe popisy wzbudzały aplauz publiczności, która w komplecie wypełniła halę i trybuny sportowego obiektu Mechanika. Brylował oczywiście Jan Ptaszyn Wróblewski. Mający 80 lat muzyk, który w trakcie swej pięknej, długiej kariery grał z najznakomitszymi muzykami jazzowymi, w tym m.in. z Louisem Armstrongiem, mimo sędziwego wieku pokazał cały swój kunszt. Imponował formą i poczuciem humoru.

Festiwal zakończył solowy recital Stanisława Soyki. Muzyk zaśpiewał kilka znanych dobrze utworów, m.in. z repertuaru Czesława Niemena, oraz tych mniej znanych i zupełnie nowych, jak chociażby do nieznanych zupełnie tekstów Agnieszki Osieckiej, udostępnionych mu przez córkę poetki Agatę Passent. Wciągnął do śpiewania publiczność, prowadząc - jak powiedział - specyficzne warsztaty muzyczne. Zrobił to w geście niezadowolenia z tego, że ze szkolnych programów zniknęła muzyka i plastyka. - Niby można te zajęcia prowadzić, ale niekoniecznie - powiedział Soyka. Publiczność chętnie z nim śpiewała i dobrze się bawiła...

Festiwal okazał się świetnym przedsięwzięciem kulturalnym, choć jeszcze kilka miesięcy przed jego rozpoczęciem, nie brakowało pesymistów wątpiących w powodzenie imprezy. Na szczęście wszystko wypaliło. Dopisali wspaniali muzycy, nie zawiodła publiczność, na wysokości zadania stanęli również sponsorzy. W Tomaszowie Maz. powiało wielkim światem.

Ogrom pracy wykonali organizatorzy festiwalu z dyrektorką Miejskiego Centrum Kultury Barbarą Przybysz na czele. Powodzenie festiwalu sprawiło, że zaraz po jego zakończeniu już zaczęto snuć plany na kolejną jego edycję. Wojtek Lubczyński, jeden ze współorganizatorów festiwalu, wymienił nawet nazwisko Herbie Hancocka. - Może uda się go ściągnąć nawet z kolegami - dorzucił tomaszowski muzyk ze sceny. Wszystko jest możliwe...

Festiwalowi patronowali marszałek województwa łódzkiego Witold Stępień i prezydent Tomaszowa Maz. Marcin Witko. Prezydent uczestniczył w sobotnich i niedzielnych koncertach, dziękując muzykom za świetne występy i organizatorom za pracę włożoną w przygotowanie oraz przeprowadzenie festiwalu.

Imprezie przez trzy dni towarzyszyła wystawa fotograficzna prac Marka Karewicza, sławnego tomaszowskiego muzyka i fotografika, przedstawiająca zdjęcia sław jazzu, które Karewicz przez lata fotografował w trakcie licznych koncertów i występów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto