Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Tomaszów i Spała były w cieniu „jedwabnego polipa”

Beata Dobrzyńska
Tomaszowska Fabryka Sztucznego Jedwabiu w latach 20. ub. wieku.

Zbiory Józefa Gołębiewskiego
Tomaszowska Fabryka Sztucznego Jedwabiu w latach 20. ub. wieku. Zbiory Józefa Gołębiewskiego
O tym, jak w mediach ogólnopolskich w okresie dwudziestolecia międzywojennego, opisywano Tomaszów i okolice pisze Andrzej Kobalczyk, w 50. jubileuszowym odcinku "Historii odnalezionych".

Nacechowany sprzecznościami obraz Tomaszowa i jego najbliższej okolicy ukazano 90 lat temu w warszawskim dzienniku „Robotnik”. W wydaniu z 20 września 1926 roku zamieścił on relację pt. „Z wędrówek po Polsce. Piotrków-Sulejów-Tomaszów”. Autor, podpisany pseudonimem „Wilk” odwiedził najpierw Smardzewice. Napisał, że jest to ludna i bogata wieś z okazałym i dobrze zachowanym kościołem Św. Anny i klasztorem pofranciszkańskim. Okazało się, że pomieszczenia nieczynnego klasztoru wynajmowano wtedy na cele świeckie.

„…w roku zeszłym w klasztorze bawiło dużo letników, dziś nie ma ani jednego. Dlaczego? Zakrystian wyjaśnia nam z tajemniczą miną, że rok temu w nocy z 14 na 15-go sierpnia w klasztorze „straszyło”; wszyscy letnicy natychmiast dali drapaka, a w tym roku żaden z nich się już nie pokazał” – relacjonował korespondent warszawskiej gazety.

Prezentując z kolei Tomaszów podał, że jest to spore, bo liczące około 30 tys. ludności, miasto przemysłowe. Korespondent „Robotnika” zwrócił uwagę na odmienny charakter Tomaszowa na tle innych miast; nie ma tu dzielnicy staromiejskiej z wąskimi uliczkami. „Rynek ogromny, niczem plac Saski, ulice szerokie i zakrojone śmiało, dużo przestrzeni (…) Zabytków szukałbyś napróżno – nie wieżyce kościelne, ale ciemno-czerwone kominy fabryczne nadają miastu ton i charakter. Z pośród kominów tych zresztą rzadko który dymi – większość fabryk nieczynna” - zauważył autor oznaki trapiącego Tomaszów kryzysu.

Pomimo tego, jak podkreślił, dzień i noc pracowała usytuowana poza miastem wielka fabryka sztucznego jedwabiu w Wilanowie. „ Zatrudnia ona parę tysięcy robotników, płacąc im podobno nienajgorzej. Zdałoby się, że taka fabryka to deska ratunku dla proletarjatu tomaszowskiego. Ale jest i odwrotna strona medalu; praca w fabryce jest dla robotników do tego stopnia szkodliwą, że najzdrowsze i najtęższe chłopy w krótkim czasie zapadają na zdrowiu. Opowiadają tu, że komisje poborowe z reguły kwalifikują, jako niezdolnych do służby wojskowej, robotników z pewnych działów fabryki sztucznego jedwabiu” – stwierdził warszawski dziennikarz.

Z Tomaszowa udał się do Spały, gdzie zachwycił go ładny i zaciszny park na tle dorodnego lasu sosnowego. Nie przypadł mu jednak do gustu tutejszy pałacyk prezydenta Rzeczypospolitej, który nazwał „skromnym i nieestetycznym”. Zrekompensowała mu to płynąca przez Spałę, wyjątkowo malownicza Pilica. „Błogo tu i rozkosznie, odgłosy świata nie dochodzą. Ale wystarczy przejść się uroczą alejką jeden kilometr w górę Pilicy, aby dostrzec zdala, poza pasmem lasów, zamarłe kominy tomaszowskie i białe cielska „jedwabnego” polipa w Wilanowie” – tak zakończyła swoją korespondencję warszawska gazeta.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto