Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Podwójna śmierć w miejskim zakładzie kąpielowym

Beata Dobrzyńska
Budynek zakładu kąpielowego w Tomaszowie. Zdjęcie z 1927 roku.

Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Budynek zakładu kąpielowego w Tomaszowie. Zdjęcie z 1927 roku. Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Wiecie, gdzie kiedyś był miejski zakład kąpielowy w Tomaszowie? Pisze o nim Andrzej Kobalczyk w kolejnej "Historii odnalezionej".

Równo 95 lat temu – 3 stycznia 1923 roku uruchomiono w Tomaszowie nowo zbudowany miejski zakład kąpielowy. Ulokowano go na lewym brzegu Wolbórki u zbiegu ulic: Wesołej i Miłej (przy zakręcie dzisiejszej ulicy Konstytucji 3 Maja). Zakład, wzniesiony przy wydatnej pomocy kredytów Ligi Narodów, był chlubą ówczesnych włodarzy miasta.

„Pomyślany i stworzony nie jako przedsiębiorstwo dochodowe, lecz jako pierwszorzędnej wagi czynnik higjeny społecznej, umożliwia miejski zakład kąpielowy miejscowej ludności uboższej, w pierwszym rzędzie robotniczej, korzystanie z kąpieli w formie parówki, natrysków i wanien po cenach bardzo niskich” – chwalił się tomaszowski magistrat na łamach „Echa Mazowieckiego” z 20 sierpnia 1927 roku.

Wielkie powodzenie ogólnodostępnego i taniego zakładu kąpielowego sprawiło, że wkrótce podjęto jego rozbudowę. Już w 1926 roku miejską łaźnię powiększono o nowe, duże skrzydło wraz z drugim kotłem parowym i zbiornikiem wodnym. W rozbudowanym obiekcie przybyło 10 kabin. W kilku z nich zainstalowano piecyki gazowe do ogrzewania wody. Niestety, po dwóch latach jeden z piecyków przyczynił się do tragedii, która wstrząsnęła całym miastem.

Jej obszerny opis, zamieszczony w „Głosie Tomaszowskim” z 2 grudnia 1928 roku, opatrzono poruszającym tytułem: „Dwa trupy w łaźni miejskiej”. Z relacji gazety wynika, że dwa dni wcześniej we wspomnianej łaźni postanowili zażyć kąpieli: 13-letni Josek Rozenberg (syn radnego miejskiego, na co dzień - właściciela zakładu krawieckiego) i 16-letni Majer Zajderman (czeladnik krawiecki w zakładzie Rozenberga). Obydwaj zajęli jedną kabinę i oświadczyli łaziennemu, że sami przygotują sobie kąpiel używając gazowego piecyka. Naruszało to obowiązujące przepisy, ale łazienny wyraził zgodę, zapewne mając na względzie funkcję ojca jednego z chłopców w Radzie Miejskiej.

„Obydwaj zadługo przebywali w kabinie i usługujący kilkakrotnie przypominał im, że już najwyższy czas ustąpić wannę oczekującym (…) Gdy na pukanie nikt nie odpowiadał, tknięty złem przeczuciem, otworzył zamek wytrychem. Oczom jego przedstawił się straszny widok: w wannie pływał trup Zajdermana, na podłodze zaś koło drzwi leżał trup 13-letniego Joska Rozenberga, ucznia 3-ej klasy Żyd. Gimnazjum” – napisano w tomaszowskiej gazecie.

Niestety, wezwany natychmiast lekarz przybył dopiero po godzinie. Jego pomoc okazała się spóźniona. Tragedią w miejskiej łaźni zajęła się policja i sędzia śledczy. Uznano, że spowodowało ją nieopatrzne zgaszenie przez chłopców płomienia piecyka gazowego. Ulegli oni zatruciu ulatniającym się gazem.

Dodajmy, że po wojnie budynek dawnej łaźni miejskiej był m.in. siedzibą tomaszowskiego oddziału „Ruchu”. Po jego likwidacji długo stał opuszczony, a w końcu uległ rozbiórce.

Gala Menedżer Roku 2017 w Łodzi:

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto