Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Krwawy finał zatargu o kurs do Wolborza

Beata Dobrzyńska
Wyjazd autobusem z Tomaszowa do Łodzi (zdjęcie z lat 30. ub. wieku). Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Wyjazd autobusem z Tomaszowa do Łodzi (zdjęcie z lat 30. ub. wieku). Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Początki autobusowej komunikacji międzymiastowej w Tomaszowie sięgają lat 20. ubiegłego wieku. Wcześniej próbowano połączyć nasze miasto z Łodzią… linią tramwajową - pisze Andrzej Kobalczyk w kolejnej części cyklu Historii odnalezionych.

Początki autobusowej komunikacji międzymiastowej w Tomaszowie sięgają lat 20. ubiegłego wieku. Wcześniej próbowano połączyć nasze miasto z Łodzią… linią tramwajową. W myśl projektu z 1912 roku miała ona przebiegać z Łodzi przez Rzgów, Tuszyn, Baby, Wolbórz do Tomaszowa z odnogą z Wolborza do Piotrkowa. Ostatecznie jednak, wobec braku funduszy, łódzki magistrat zrezygnował z dalekobieżnego tramwaju do Tomaszowa. Zastąpiły go autobusy kursujące tą trasą na podstawie koncesji udzielanych prywatnym przedsiębiorcom.

Przed wojną takimi autobusami można było jeździć z Tomaszowa nie tylko do Łodzi, ale także do Piotrkowa, a nawet Warszawy. Ten środek lokomocji cieszył się coraz większym powodzeniem wśród tomaszowian. Odjeżdżali oni z dworca autobusowego, usytuowanego u zbiegu ulic: POW i Św. Antoniego. Z czasem między autobusowymi przewoźnikami zaczęło dochodzić do coraz ostrzejszej rywalizacji o pasażerów. Świadczy o tym wydarzenie opisane w łódzkim dzienniku „Ilustrowana Republika” z 24 maja 1932 roku.

W artykule pod sensacyjnie brzmiącym tytułem: „Krwawy spór właścicieli autobusów” napisano, że we wrześniu poprzedniego roku jeden z tomaszowskich klubów sportowych przygotowywał się do wyjazdowego meczu piłki nożnej w Wolborzu. W tym celu wynajął dla swoich graczy specjalny autobus od przedsiębiorcy, utrzymującego stałą komunikację na linii Łódź-Tomaszów. Jak zaznaczono w artykule, dyrekcja tegoż przedsiębiorstwa zgodziła się na taką transakcję jedynie z tego względu, że w tym czasie nie było na postoju ani jednego autobusu kursującego z Tomaszowa w kierunku Wolborza. Rzecz jednak w tym, że miejscowość ta znajdowała się na trasie do Piotrkowa, obsługiwanej przez innego prywatnego przewoźnika.

„Na tym tle powstało nieporozumienie między właścicielem autobusu linji Tomaszów-Piotrków, Janem Czerwińskim, a prezesem spółki samochodowej Józefem Wilmańskim. I tak w dniu 13 września, gdy p. Wilmański na postoju podszedł do Czerwińskiego, chcąc wytłumaczyć mu całe zajście, ten ostatni uderzył go dwukrotnie pięścią oraz użył w stosunku do niego całego szeregu ordynarnych i obraźliwych wyrazów. Sprawę rozpatrywał wczoraj sędzia grodzki, p. Grygosiński, który po zbadaniu świadków, wydał wyrok, skazujący Czerwińskiego na grzywnę 150 zł, z zamianą na 3 tygodnie aresztu. Od wyroku tego nie przysługuje apelacja” – donosiła łódzka gazeta.

Tę historię, odnalezioną z pomocą Jerzego Pawlika - wytrawnego tropiciela śladów dawnego Tomaszowa, zapisanych na kliszy fotograficznej i łamach lokalnej prasy, warto zilustrować unikatowym zdjęciem autobusu linii Tomaszów-Łódź, należącego do tomaszowskiego przedsiębiorcy - Michała Nowaka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto