Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Jak Leonowa z Bociana uratowała fabrykanta

Andrzej Kobalczyk
Pilica z mostem na Bocianie (zdjęcie z lat międzywojennych). Archiwum Skansenu Rzeki Pilicy
Pilica z mostem na Bocianie (zdjęcie z lat międzywojennych). Archiwum Skansenu Rzeki Pilicy
O próbie samobójczej znanego tomaszowskiego fabrykanta - pisze w cyklu "Historie odnalezione" Andrzej Kobalczyk.

Przedziwne zrządzenie losu zetknęło przed 84 laty znanego tomaszowskiego fabrykanta i zwykłą mieszkankę peryferyjnej, nadpilickiej dzielnicy Nowy Port, popularnie nazywanej wtedy Bocianem. A doszło do tego w nader dramatycznych okolicznościach. Donosił o tym łódzki dziennik „Głos Poranny” na czołowym miejscu wydania z 21 września 1932 roku pod krzykliwym tytułem: „Samobójstwo przemysłowca tomaszowskiego. Karol Bartke skoczył do Pilicy”.

W dalszej treści relacji, przekazanej telefonicznie przez swojego korespondenta z Tomaszowa, gazeta sprecyzowała, że poprzedniego dnia ten fabrykant nie popełnił, a usiłował popełnić samobójstwo poprzez utopienie się w Pilicy. „W tym celu (…) rzucił się do wody w okolicy Nowego Portu. Na szczęście zauważyła to znajdująca się w pobliżu mieszkanka Nowego Portu p. Leonowa (nie podano jej nazwiska – dop. A.K.), która nie namyślając się ani chwili rzuciła się na ratunek topiącemu. Po ciężkiej walce z wartkim prądem rzeki udało się jej wydobyć Bartkego na brzeg. Zastosowane natychmiast środki ratunkowe doprowadziły niedoszłego samobójcę do przytomności” – relacjonował na gorąco korespondent „Głosu”.

Jak napisano dalej, samobójcza próba znanego przemysłowca wywołała zrozumiałą sensację w Tomaszowie. Jeszcze niedawno jego ojciec, najstarszy przemysłowiec Tomaszowa, doprowadził firmę do rozkwitu, lecz po jego śmierci w 1921 roku przedsiębiorstwo zaczęło chylić się ku upadkowi. Pogłębiający się kryzys gospodarczy ostatecznie pogrążył firmę, która ogłosiła upadłość we wrześniu 1932 roku. „Przyzwyczajony do zbytków i wygód niedoszły samobójca nie mógł się pogodzić z myślą o niedostatku, to też od dłuższego czasu nosił się z myślą samobójstwa. W ostatnich czasach zdradzał on silny rozstrój nerwowy” – dodała w komentarzu łódzka gazeta.

W suplemencie do historii, odnalezionej z pomocą tomaszowskiego historyka-regionalisty Mariana Fronczkowskiego, warto wyjaśnić, że uratowanym przez p. Leonową był Karol Konstanty Bartke. Wspomniany również w tekście jego ojciec – Karol Johan Bartke był właścicielem fabryki sukna i kortów przy ul.Warszawskiej obok mostu na Wolbórce. Zajmowała ona m.in. istniejący do dzisiaj najstarszy budynek fabryczny Tomaszowa, tj. wybudowaną w 1827 roku z inicjatywy hr. Antoniego Ostrowskiego dawną „Batavię”.

Po śmierci ojca w 1921 roku fabrykę prowadzili jego dwaj synowie: wspomniany wcześniej Karol Konstanty i Mikołaj Franciszek Bartke. Po ich bankructwie fabrykę nabyli Ludwig Müller i Alfred Paweł Lüdert. W dawnej „Batavii” zaczęli oni wytwarzać filce i tkaniny techniczne. Co ciekawe, ten profil produkcji jest tutaj kontynuowany do dzisiaj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto