Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Inowłódz wskrzeszony jak Feniks z popiołów…

Andrzej Kobalczyk
Inowłodzki rynek w latach 20. ubiegłego wieku.Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Inowłodzki rynek w latach 20. ubiegłego wieku.Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Wyjątkowo okrutnie z nadpilickim Inowłodzem obeszła się pierwsza wojna światowa. Został niemal całkowicie zrównany z ziemią w wyniku wielomiesięcznych, ciężkich walk, toczonych od grudnia 1914 roku między wojskami rosyjskimi i niemieckimi - pisze Andrzej Kobalczyk w kolejnej części Historii Odnalezionych.

Wyjątkowo okrutnie z nadpilickim Inowłodzem obeszła się pierwsza wojna światowa. Został niemal całkowicie zrównany z ziemią w wyniku wielomiesięcznych, ciężkich walk, toczonych od grudnia 1914 roku między wojskami rosyjskimi i niemieckimi. O skali zniszczeń może świadczyć to, że w Inowłodzu ocalało zaledwie kilka domów, a pozostali przy życiu nieliczni mieszkańcy chronili się w ziemiankach. O tym, że długo miejscowość ta nie mogła podnieść się po wojennej apokalipsie świadczy artykuł, zamieszczony 30 lipca 1927 roku w łódzkim dzienniku „Ilustrowana Republika”. Nakreślony przed 90 laty, na poły literacki, opis autorstwa Andrzeja Nullusa nosi wymowny tytuł „Miasteczko”.

„Przewaliła się po niem (tj. po Inowłodzu – dop. A.K.) burza wojenna. Prali kartaczami „miemcy” do „Ruskich” a miasteczko było w środku ich „pozycyji”. Rozwalili je w gruzy dymiące. Jak Chrystusowe ramiona sterczą ku niebu szkielety spalonych chałup. Obrazek przydrożny poraniony kulami. Powymierało też siła ludu. Wyginęła na wojnie młodzież… Ale starzy! Starzy zostali. Wrócili z lasów, z miast wielkich do siebie. Zielska pazurami ze szkieletów chałup powydzierali, budulec zwieźli, oporządzili i stanęło miasteczko znów” – pisał autor reportażu o uporczywym wskrzeszaniu Inowłodza z wojennych z popiołów.

Przemierzając jego uliczki obserwował z zadumą toczące się tutaj mozolne i dosyć monotonne życie. „W sklepiku sprzedaje się biczyska, smołę i lemoniadę, u felczera kuje się plotki na całą okolicę i przewraca na nice życie kulawych, wzrosłych w ziemię chałupek, a z gminy czerpie się mądrość i wskazania polityki bieżącej od samego pana pisarza, który wie, kiedy pan starosta przyjedzie na wizytację, jak trzeba pisać „proszenie”, żeby do samej Warszawy doszło i który minister jest najważniejszy (…) I nigdzie nie trzeba się śpieszyć. Chyba do piwiarni pana Antoniego na piwko z lodu, albo do księdza na partyjkę szachów, lub pod słoneczne miedziane talerze do pana Szmula Dessau ogolić się bo to jutro niedziela”.

Przygodnemu przybyszowi mogło się wydawać, że mieszkańcom ówczesnego Inowłodza nie zależało na nowinkach z otaczającego ich świata. Woleli wieść dotychczasowe, spokojne życie. Jak jednak podkreślił łódzki reportażysta, zastój i marazm tytułowego „miasteczka” nie mogły trwać długo. „Skazane ono jest na zagładę. Raczej na przebudowę, na gruntowne odczyszczenie, na zaszczepienie pędu straszliwej, życiodajnej poruszającej góry z miejsca energii. Z ruin, porosłych zielskiem, do jasnych nowoczesnych budowli na tem samem, wesołem wybrzeżu” – wrażał przekonanie A. Nullus. Patrząc na dzisiejszy, tętniący życiem i prężnie rozwijający się Inowłódz można stwierdzić, że były to prorocze słowa.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto