Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Horror na dachach pędzących wagonów kolejowych

Andrzej Kobalczyk
Most kolejowy na Pilicy w Tomaszowie. Zdjęcie z 1937 roku. Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Most kolejowy na Pilicy w Tomaszowie. Zdjęcie z 1937 roku. Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Mrożące krew w żyłach sceny rozegrały się na dachach wagonów pociągu osobowego, przemierzającego 96 lat temu trasę między stacjami Baby i Wolbórka. Niepodziewanie na dach jadącego z dużą prędkością wagonu wspiął się groźny przestępca. W jego ślady poszedł ścigający go policjant, uzbrojony w karabin.

Mrożące krew w żyłach sceny rozegrały się na dachach wagonów pociągu osobowego, przemierzającego 96 lat temu trasę między stacjami Baby i Wolbórka. Niepodziewanie na dach jadącego z dużą prędkością wagonu wspiął się groźny przestępca. W jego ślady poszedł ścigający go policjant, uzbrojony w karabin.

Ten niezwykły pościg opisano w relacji, zamieszczonej 11 lutego 1923 roku na łamach wydawanego w Sosnowcu dziennika „Iskra”. Jak podano w relacji, początek tej historii miał miejsce sześć dni wcześniej na dworcu kolejowym w Częstochowie. Tego dnia w poczekalni klasy III policjanci z posterunku kolejowego aresztowali włóczęgę Alfreda Kellera. Ze znalezionych przy nim dokumentów wynikało, że pochodził z Tomaszowa Mazowieckiego. Dlatego częstochowscy policjanci postanowili odesłać go pod eskortą właśnie do tego miasta. Zadanie to powierzono funkcjonariuszowi ze wspomnianego posterunku – Romanowi Krasickiemu.

Na początku podróży A. Keller zachowywał się poprawnie. Po pewnym czasie zwrócił się do eksportującego go policjanta, by pozwolił mu skorzystać z ubikacji. Policjant wyraził na to zgodę i zaprowadził A. Kellera do toalety w tym wagonie. Sam został na zewnątrz, trzymając rękę na klamce drzwi. Nagle, opuszczający jakoby ubikację A. Keller, zablokował jej drzwi zasuwką od wewnętrznej strony. Następnie błyskawicznie otworzył okno i wydostał się przez nie na dach wagonu.

„Policjant, nie tracąc czasu, spostrzegłszy ucieczkę, wdrapał się na dach pędzącego pociągu i rozpoczęła się gonitwa po dachach wagonów. Dzielny policjant, któremu utrudniał pogoń uniform i karabin, zszedł z dachu, szarpnięciem hamulca wstrzymał pociąg i z powrotem rozpoczął pościg po dachach. Uciekający widząc to zeskoczył z wagonu i począł uciekać w stronę lasu. Za nim w ten sam sposób pogonił policjant i zrobił użytek z karabinu, z którym się nie rozstawał i strzelił dwa razy w biegu. Bandyta uciekał dalej. Dopiero trzeci strzał zatrzymał go. Dzielny policjant przyprowadził go do zatrzymanego pociągu i odwiózł na miejsce przeznaczenia” – relacjonowano w gazecie.

Napisano w niej również, że A. Keller okazał się recydywistą, bandytą i dezerterem. Dlatego zaryzykował nawet życie, by uniknąć sądu.

Tragiczny finał jazdy „na gapę”
O wiele smutniejsze skutki miał wypadek kolejowy, do którego doszło 11 czerwca 1935 roku w samym Tomaszowie. Opisano go następnego dnia w łódzkim dzienniku „Głos Poranny”.

„W dniu wczorajszym na linji kolejowej na szlaku Koluszki-Skarżysko zdarzył się śmiertelny wpadek. Jeden ze zwolenników jazdy „na gapę” ukrywając się przed kontrolą wszedł na dach wagonu i nie zauważył, że pociąg wjeżdżał na most nad Pilicą. Niefortunny pasażer uderzył głową o żelazne wiązania mostu i spadł na tor. Znaleziono go dopiero nad ranem, lecz bez życia. Wstępne dochodzenie policyjne nie ustaliło jeszcze nazwiska ofiary tragicznego wypadku, gdyż nie znaleziono przy niej żadnych dokumentów. Jest to chłopiec w wieku około lat 15” – relacjonowała gazeta.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto