Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka: Galanteryjny sklep z wejściem… przez zegarmistrza

Andrzej Kobalczyk
Sklepowe szyldy na rogu Pl. Kościuszki i Al. Marszałka Piłsudskiego (zdjęcie z lat 30. ub. wieku). 
Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Sklepowe szyldy na rogu Pl. Kościuszki i Al. Marszałka Piłsudskiego (zdjęcie z lat 30. ub. wieku). Archiwum Andrzeja Kobalczyka
Szyldy i reklamy tomaszowskich sklepów dziś wcale miastu uroku nie dodają, ale przed laty wcale nie było lepiej... O tomaszowskich szyldach pisze Andrzej Kobalczyk w kolejnej części cyklu "Historie odnalezione".

„Jesteśmy świadkami radosnego faktu odnawiania facjat wielu ruder w rynku i bocznych uliczkach, których zaniedbany wygląd dyskredytowałby miasto w oczach kulturalnych gości. Należałoby, aby władze z całą bezwzględnością zmusiły właścicieli domów do reperacji ich przynajmniej zewnętrznej szaty” – ten postulat wbrew nasuwającym się nieodparcie skojarzeniom nie dotyczy obecnego wyglądu centrum Tomaszowa. Został wysunięty 89 lat temu, a to w związku ze spodziewanym przyjazdem Prezydenta R.P. Ignacego Mościckiego na uroczyste poświęcenie nowo zbudowanego gmachu magistratu. O nadanie miastu z tej okazji odświętnego wyglądu apelowano w artykule „Tomaszów oporządza się”, zamieszczonym w niedzielnym wydaniu „Echa Mazowieckiego” z 5 czerwca 1927 roku.

Jednocześnie opublikowano list jednego z członków miejscowego oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, zwracającego uwagę na fakt, iż oprócz frontonów kamienic wiele do życzenia pozostawiały wiszące na nich szyldy i napisy. Chodziło zarówno o ich wątpliwą estetykę, jak i treść, często będącą na bakier z poprawną polszczyzną. Z listu wynikało, że w Tomaszowie jedynie apteka Knabego, mieszcząca się wtedy przy ul. Św. Antoniego 7, posiadała szyld „w całem tego słowa znaczeniu piękny”. Wśród wiszących nad sklepami językowych dziwolągów wymieniono: „Sprzedaż wyrobów szewckich” (ul. Jerozolimska), „Sprzedaż wyrobów manufakturnych” zamiast manufakturowych (Plac Kościuszki), „Restauracja z wyszynkiem trunków wszelkiego rodzaju napojów” (Plac Kościuszki) oraz „Sprzedaż różnego oleju i Smarowideł” (Rynek).

Jednak najwięcej takich niechlubnych przykładów dostarczały sklepiki usytuowane przy ówczesnej ulicy Prezydenta St. Wojciechowskiego (odcinek dzisiejszej ul. Warszawskiej od ul. Szerokiej do mostu na Wolbórce). Można tu było ujrzeć takie szyldy: „Sprzedaż muzykalnych instrumentów”, „Sprzedaż owsa i otręby”, „Sprzedaż mięsa wołowe i wieprzowe, „Sprzedaż ciastkis i wodą sodowa”, albo „Sprzedaż śledzi i różnych marnatów” zamiast marynatów. Wspólny lokal na tejże ulicy pod numerem 20/22 zajmowały dwa sklepy, co zaznaczono na wywieszce: „Wejście do galanteryjnego sklepu przez zegarmistrza”.

„Mamy nadzieję, że Magistrat naszego miasta zechce się tą sprawą zainteresować (…) przecież faktem jest, że estetycznie urządzone wywieszki, wolne od błędów językowych, są obok higienicznie utrzymanych ulic i czystych frontów kamienic, - legitymacją kulturalnego poziomu miasta. To są szaty zewnętrzne, po których każdy inteligentny przybysz sądzi o wewnętrznej treści miasta” – taki, chyba do dzisiaj aktualny, wniosek wysnuła na koniec tomaszowska gazeta.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto