Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hania Terlecka z Kielc walczy o życie, a jej historia rozdziera serce. Dramatyczna relacja rodziców

Paulina Baran
Paulina Baran
Maleńka Hania walczy o życie. Lada dzień będą znane koszty specjalistycznego leczenia za oceanem.
Maleńka Hania walczy o życie. Lada dzień będą znane koszty specjalistycznego leczenia za oceanem.
18 - miesięczna Hania Terlecka z Kielc walczy z potwornym guzem znajdującym się w jej maleńkiej główce. - Wydzieramy każdą godzinę życia córeczki z bezlitosnych szponów choroby. Piszemy te słowa z oddziału dziecięcej onkologii. Z miejsca, o którym mówi się, że nie powinno istnieć - wyznają załamani rodzice małej wojowniczki, pani Ola i pan Bartek.

Rodzice Hani opisali dramatyczną historię choroby córki na portalu siepomaga, gdzie odbywa się zbiórka pieniędzy na zagraniczne leczenie małej wojowniczki. Lekarze za oceanem operowali już podobne przypadki i jest duża szansa, że Hani także uda się pomóc. Wiadomo, że potrzebne będą gigantyczne pieniądze. Na razie trwa szacowanie kosztów specjalistycznego leczenia

Dramatyczna relacja rodziców
Właściwie nie wiem, od czego zacząć. Stoimy na krawędzi. Od kilku dni wydzieramy każdą godzinę życia córeczki z bezlitosnych szponów choroby. Hania ma dopiero 16 miesięcy, a w ciągu ostatnich tygodni musieliśmy żegnać się z nią już tak wiele razy. Piszemy te słowa z oddziału dziecięcej onkologii. Z miejsca, o którym mówi się, że nie powinno istnieć. Pokazujemy Wam zdjęcia naszej kruszynki, choć serce staje w gardle, na samą myśl, jak bardzo są przejmujące. Robimy to, bo zebranie ogromnych pieniędzy i zagraniczne leczenie może okazać się jedynym sposobem, żeby ocalić jej życie…
Rozpoczęło się niewinnie, zresztą jak u większości szkrabów, które na tym oddziale ramię w ramię walczą o przetrwanie… Hania, która zawsze była żywym dzieckiem, z dnia na dzień “ginęła” w oczach. Najpierw zwykła infekcja (standard u maluchów, które poszły do żłobka), później wymioty. Kolejni lekarze, szpitale, badania, bagatelizowanie objawów i zrzucanie winy na ząbkowanie. Uciekający przez palce czas, w trakcie którego w główce Hani rozwijało się śmiertelne niebezpieczeństwo…
Instynktu rodziców nie da się oszukać. Po kolejnej nieprzespanej nocy stwierdziliśmy, że jedziemy do szpitala, tym razem na neurologię. Tutaj nareszcie zajęli się Hanią należycie. Mierzenie główki, badania i tomografia głowy. Widziałam w oczach lekarki, że coś jest nie tak. Mówiła, że musimy poczekać, radiolog opisze obraz i zaraz do państwa wrócę. Ten czas to była wieczność, ale w końcu pani przyszła, i oznajmiła – proszę państwa, to niestety jest nowotwór, brodawczak, i trzeba go szybko operować, już zamówiłam dla państwa karetkę, która zawiezie was do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka…
26 listopada nasz świat rozpadł się na milion kawałków. Ciężko opisać słowami to, co się w takim momencie czuje. Przez głowę przetacza się huragan myśli. Serce chce wyskoczyć z żalu, łzy lecą strumieniami i nie ma sposobu, żeby je powstrzymać. Nasza córeczka w ciągu kilkunastu dni ze zwyczajnego bobasa stała się śmiertelnie chorą pacjentką szpitala.
Hania na oddziale dostała ataku. Płyny, które się zbierały w głowie, nie miały już miejsca na ujście i doszło do ataku. Hanię wykręcało w różne strony, główkę mocno odchylała do tyłu, oczy odwracały się do góry. Widok był koszmarny, nie wiedziałam, co się dzieje, i jak jej pomóc. Lekarze zabrali ją na stół operacyjny, gdzie założono jej dren. Wkrótce usunięto też guza, a ja żegnając się z odjeżdżającą na blok córeczką, nie wiedzieliśmy, czy jeszcze zobaczymy ją żywą...
Po operacji kolejny cios. Wynik badania histopatologicznego brzmi jak wyrok - nowotwór splotu naczyniowego, złośliwy, w najgorszej postaci. Fatalne rokowania, lekarze nie dają nadziei. Poczuliśmy niemoc i brak chęci na życie. Nawet leki przeciwbólowe nie pomagały, Hania tak cierpiała, a my mieliśmy założone ręce. Otrzymała pierwszą chemię, konieczna była też morfina…
14 grudnia Hania miała zrobiony drugi rezonans i wyszły ogromne zmiany. Choroba pędzi jak szalona, a od poprzedniego badania minęły tylko 2 tygodnie. Lekarze nie dawali córeczce szans na przeżycie. Mieliśmy przygotować się na najgorsze… Przecież na coś takiego nie da się przygotować. Ona ma dopiero 16 miesięcy… Pytając lekarzy, czy Hania ma szansę gdzieś za granicą, powiedzieli, że przy takiej rozległej chorobie nie ma leku. Chyba że druga chemia dokona cudu. Musieliśmy podjąć najtrudniejszą decyzję w naszym życiu. Chemia mogła zabić Hanię, albo “kupić” nam trochę czasu… Wczoraj (7 stycznia) się skończyła i córeczka wciąż jest z nami. Nastąpiła delikatna poprawa. Doświadczyliśmy małego cudu, ale nie wiemy, co będzie dalej.
W międzyczasie wraz ze znajomymi rozpoczęliśmy poszukiwania ratunku za granicą w najlepszych klinikach na świecie. Jesteśmy w kontakcie ze szpitalem w USA, gdzie walczy się z tak trudnymi przypadkami u dzieci. Niestety, co widać dobrze na przykładzie zbiórki dla Marcela, wiąże się to z ogromnymi kosztami, rzędu nawet miliona dolarów. Nie mamy na razie kosztorysu, dlatego na zbiórce nie ma podanej konkretnej kwoty. Nie wolno nam jednak czekać, musimy jak najszybciej zacząć zbierać środki… Dlatego prosimy Was o pomoc i ratunek!
Od półtora miesiąca mieszkam z córeczką na oddziale, 150 km od domu, w którym czeka starsza siostrzyczka. Nieduży pokoik, za ścianą inne maluszki walczące rozpaczliwie o życie. Czas płynie tu zupełnie inaczej, człowiek często nawet nie wie, jaki jest dzień tygodnia. Przygnębiające miejsce, z którego często po prostu się nie wraca... Nie wiemy, ile tu jeszcze spędzimy. Codziennie spoglądamy z walącym sercem na łóżeczko córeczki, sprawdzając, czy wciąż oddycha… Modlimy się o cud i o dobrych ludzi, którzy pomogą nam ratować Hanię.
- napisali pani Ola i pan Bartek na siepomaga.

Pomóżmy!
Pomóc Hani można poprzez wpłacenie pieniędzy na zbiórkę siepomaga albo poprzez wylicytowanie fantów, których już jest ogrom.

Hani pomoc można również przekazując 1% swojego podatku. Aby to zrobić należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2482 pomoc dla Hani Terleckiej.

Link do zbiórki znajdziesz TUTAJ

WIĘCEJ: Heroiczna walka o życie Hani Terleckiej z Kielc. Niespotykana akcja pomocy

CZYTAJ TEŻ: Hania zaskoczyła nawet lekarzy. Jest szansa na leczenie w Stanach!

POLECAMY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hania Terlecka z Kielc walczy o życie, a jej historia rozdziera serce. Dramatyczna relacja rodziców - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto