Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Druga wojna o drzewa

Mateusz Bandkowski
Obrońcy drzew z ul. Kostrzyńskiej przynieśli wczoraj petycję do magistratu. Z 518 podpisami. Chcą ocalić wieloletnią zieleń i mają na to konkretne pomysły. Urzędnicy są zaskoczeni.
Obrońcy drzew z ul. Kostrzyńskiej przynieśli wczoraj petycję do magistratu. Z 518 podpisami. Chcą ocalić wieloletnią zieleń i mają na to konkretne pomysły. Urzędnicy są zaskoczeni. Mateusz Bandkowski
Obrońcy drzew z ul. Kostrzyńskiej przynieśli wczoraj petycję do magistratu. Z 518 podpisami. Chcą ocalić wieloletnią zieleń i mają na to konkretne pomysły. Urzędnicy są zaskoczeni.

– Nie jesteśmy przeciwni budowie, ale uważamy, że można te drzewa ocalić. My także czekamy na ten remont, ale jestem przekonana, że można zachować aleje zieleni – przekonuje Aleksandra Majewska. To ona rozkręciła społeczną akcję przeciwko wycince przy ul. Kostrzyńskiej. Efekt? 518 podpisów pod petycją do miasta.

Obrońcy drzew wczoraj osobiście złożyli dokumenty na ręce prezydenta Jacka Wójcickiego. Prezydent... nie krył zdziwienia z powodu niezapowiedzianej wizyty. Ale tak samo byli zdziwieni gorzowianie z ul. Kostrzyńskiej, kiedy na przełomie października i listopada pilarze zaznaczyli drzewa do wycinki. Tak zaczęła się lokalna rewolucja. Aleksandra Majewska osobiście zaczęła zbierać podpisy pod petycją w obronie drzew, ale też pod propozycjami rozwiązań, które pozwoliłyby ocalić zieleń. W akcję włączył się Grzegorz Witkowski – społecznik, który zasłynął obroną drzew w alejkach przy ul. Marcinkowskiego (od tego „buntu” zaczęła się „rewolucja”, która wyniosła na fotel prezydenta Jacka Wójcickiego). Przy Kostrzyńskiej Witkowski podpowiedział mieszkańcom, żeby od razu pomyśleli, jak ocalić drzewa. Tak powstała lista alternatywnych rozwiązań (patrz ramka). Przykładowo zatoczka autobusowa przy cerkwi ma powstać kosztem czterech drzew. Według obrońców można je ocalić, przesuwając zatoczkę zaledwie o kilkanaście metrów – i wilk byłby syty, i... drzewa całe.

Artur Radziński, wiceprezydent ds. gospodarki, którego spotkaliśmy wczoraj na korytarzu urzędu miasta, szybko wytłumaczył: Drzewa położone zbyt blisko pasa stwarzają niebezpieczeństwo i niestety musimy je wyciąć. Podkreślam raz jeszcze: wycinane będzie absolutne minimum. Jeszcze nie znam szczegółów petycji, ale będziemy omawiać ten temat – zapowiedział.

O wycince nie wiedział przewodniczący rady miasta Sebastian Pieńkowski (petycja trafiła też do rady). – Sam jestem zaskoczony i nie dziwię się ludziom, bo nigdy wcześniej nie było mowy o wycince. Do dzisiaj żadnych planów nie widziałem – mówił radny z Wieprzyc Jerzy Wierchowicz. Zapowiedział, że przyjrzy się rozwiązaniom mieszkańców. Wyczekiwana od lat przebudowa Kostrzyńskiej rusza w 2017 r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto