Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adrian M. odcina się od filmu "Prime time". W liście otwartym zapowiada, że podejmie kroki prawne

bead
materiały producentów
"Prime time", film, dla którego inspiracją była prawdziwa historia sprzed 18 lat miał swoją premierę 14 kwietnia w serwisie Netflix. Od filmu odciął się Adrian M., który w 2003 roku wkroczył do siedziby Telewizji Polskiej i sterroryzował pracowników.

Tuż przed premierą filmu na serwisie Netflix Adrian M. którego historia stała się inspiracją do filmu, opublikował list otwarty do producentów i dystrybutorów filmu “Prime Time”. Można go przeczytać w serwisie INPoland.

- Moje imię i nazwisko Adrian M (nazwisko do wiadomości redakcji). Piszę do Państwa w związku z premierą filmu „Prime Time” w reżyserii Jakuba Piątka, wyprodukowanego przez Watchout Studio, TVN Film, PISF, KBF, za którego dystrybucję, odpowiedzialny jest Next Film – firma należąca do grupy Agora, w którego promocję zaangażowana jest Gazeta Wyborcza, a którego premiera na polskim Netflix’ie zaplanowana jest na 14.04.21. Film pana Piątka opowiada o wydarzeniach z 21 września 2003 roku, których sprawcą, niestety, byłem ja. To ja tamtego dnia wtargnąłem do gmachu TVP przy ulicy Woronicza, biorąc zakładnika i domagając się wejścia na antenę. Oświadczam: nie współpracowałem przy produkcji tego filmu, nie wyraziłem też na tę produkcję zgody - czytamy w liście otwartym.

Tutaj pełna treść: LIST OTWARY DO TWÓRCÓW FILMU "PRIME TIME"

Dalej autor listu przyznaje, że reżyser filmu kilka lat temu poinformował go o swoich planach ekranizacji tej historii, ale w odpowiedzi usłyszał, że próba opowiadania tej historii bez zgody będzie naruszeniem dóbr osobistym. Autor listu przyznaje, że miał zdiagnozowaną chorobę psychiczną na długo przed tym zdarzeniem. Przez wiele lat on i jego rodzina konsekwentnie odmawiali zgody na ekranizację lub opisanie tej historii.

- Dołożyliśmy wszelkich starań, żeby uświadomić pana Piątka, jak bardzo niechciana jest przez nas taka produkcja i jak niebezpieczne mogą być reperkusje takiego filmu. Pan Piątek zwyczajnie to zignorował, a wy: producenci i dystrybutorzy pomogliście mu zrobić ten koszmarny film - czytamy dalej w liście.

Dalej Adrian M. opowiada o swoich wrażeniach po obejrzeniu filmu, który zobaczył kilka miesięcy temu podczas festiwalu w Sundance. Jego zdaniem film wcale nie jest zapowiadaną uniwersalną historią o buncie, ale "bardzo perfidną próbą rekonstrukcji incydentu", jego twórcy fantazjowali szukając przyczyn zachowania młodego człowieka, choć on sam o nich nigdy publicznie nie opowiadał, a co za tym idzie: "film skutecznie miesza: prawdę, doniesienia medialne o mojej sprawie z fantazją twórców stworzoną na potrzeby tej produkcji". Z listu dowiadujemy się, że film jeszcze przed premierą miał fatalne konsekwencje dla rodziny Adriana M., którego ojciec poważnie zachorował. Autor listu przytacza też niektóre okoliczności tamtych wydarzeń m.in. zachowanie policyjnych antyterrorystów wobec niego. Post z opisem okoliczności akcji policyjnej pojawił się na blogu 16 kwietnia.

- Formuła filmu fabularnego i wizja artystyczna (zmiana imienia, dodatkowe postacie, koloryzacja fabuły na potrzeby dramaturgii) nie zwalniają z odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych, nie zmieniają faktu, że film nawiązuje tylko do jednego zdarzenia i pomimo wszystkich zabiegów nadal ja i moja rodzina jesteśmy identyfikowani. Duet Piątek-Czapski wręcz puszcza oczko do publiczności, sugerując dokładnie, o które wydarzenie i którego sprawcę chodzi – to konkretne wydarzenie z moim udziałem. Mogę dokładnie wskazać palcem te sceny. I zrobię to na swoim blogu, zanim podejmę kroki prawne. Nie mieliście mojej zgody na produkcję tego filmu od samego początku, nie macie też mojej zgody na jego dystrybucję - czytamy.

Na koniec czytamy poruszające przeprosiny skierowane do uczestników wydarzeń sprzed 18 lat:

- Panie Tomaszu, najmocniej Pana przepraszam, byłem wtedy po prostu chory i to jest jedyne wytłumaczenie tamtego traumatycznego zdarzenia. Bardzo mi przykro, jest mi niezwykle wstyd za to, co Panu wtedy zrobiłem. Przepraszam jednocześnie wszystkich innych ludzi, których tamtego dnia tak bardzo wystraszyłem. Ubolewam nad tym i głęboko żałuję, że nie umiałem nad sobą wtedy zapanować - dodaje.

Tutaj pełna treść: LIST OTWARY DO TWÓRCÓW FILMU "PRIME TIME"

Twórcy filmu "Prime time" 16 kwietnia opublikowali oświadczenie.

"Watchout Studio od wielu lat przykłada najwyższe standardy do realizowanych produkcji, w zakresie wszelkich praw i respektowania zobowiązań. Szacunek dla naszych historii i osób z nimi powiązanych, jest podstawą naszego funkcjonowania. Poza filmami jednoznacznie bazującymi na rzeczywistych postaciach i wydarzeniach, jak w przypadku filmu „Bogowie”, czy „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”, produkujemy także filmy, które nie posiadają autentycznych, istniejących realnie bohaterów, a ich scenariusze są jedynie luźno inspirowane wydarzeniami powszechnie znanymi, jak w przypadku filmu „Ukryta Gra” czy właśnie „Prime Time”. (...)
Pierwszym ziarnem, które w autorach scenariusza zaczęło kiełkować, jako potencjalny pomysł na film o szeroko wyrażonym buncie dzięki siłowemu wykorzystaniu tuby telewizyjnej, było wtargnięcie do studia TV w Amsterdamie w 2015 roku. Potem twórcy szukając dalszych inspiracji, zaczęli dokumentować i śledzić podobne przypadki na świecie: Brazylia 2004 i 2008, USA 1974, 2016 i 2018, Burkina Faso 2014 oraz w Polsce. Inspiracja to jednak zupełnie inny element rzeczywistości artystycznej i filmowej. Jest znacząca różnica pomiędzy inspiracją a biografią czy fabułą, relacjonującą prawdziwe wydarzenia, zaś podstawą tego rozróżnienia jest możliwość artystycznego wyrazu i przekazu ubranego jedynie w wydarzenia, które były udziałem wielu osób na całym świecie. To nie jest i nigdy nie miała być historia czy rekonstrukcja polskich wydarzeń. Tworzymy jednak nasze filmy w Polsce i wydźwięk lokalny z oczywistych względów będzie zawsze w nich dominował. Apelujemy o nietraktowanie fikcji filmowej jako rzeczywistości czy jako opisu autentycznych wydarzeń. Oświadczamy jednoznacznie, że historia opowiedziana w „Prime Time” nie jest historią polskiego bohatera podobnych wydarzeń i jest oparta na fikcji. Tak, jak i znacząca większość światowych produkcji, to opowiadanie inspirowane życiem. Szczegóły historii, charakterystyka głównego bohatera oraz innych osób przedstawionych w filmie, jak również osadzenie fabuły w przełomowym dla świata i symbolicznym dla Polski czasie milenijnym, stanowiącym osobną warstwę „Prime Time”, całkowicie odbiegają od rzeczywistego przebiegu polskich wydarzeń i tym samym nie powinny być łączone ze sobą." - czytamy w oświadczeniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto